Czwartek, 2 maja 2024

imieniny: Zygmunta, Atanazego, Anatola

RSS

Wodzisław: Pracownicy odchodzą z urzędu nie tylko przez pieniądze [WYWIAD]

20.07.2023 08:10 | 17 komentarzy | ska

Z przewodniczącą NSZZ „Solidarność” w Urzędzie Miasta Wodzisławia Śląskiego Sylwią Ratajczak rozmawiamy o podwyżkach dla pracowników, atmosferze w urzędzie, brakach kadrowych oraz potrzebie dialogu.

Wodzisław: Pracownicy odchodzą z urzędu nie tylko przez pieniądze [WYWIAD]
Sylwia Ratajczak, przewodnicząca NSZZ „Solidarność” w Urzędzie Miasta Wodzisławia Śląskiego. fot. S. Kamczyk
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Wodzisław: Pracownicy odchodzą z urzędu nie tylko przez pieniądze [WYWIAD]

Szymon Kamczyk. Kiedy w zakładzie pracy tworzą się związki zawodowe, to zazwyczaj są tego dwa powody: albo dzieje się źle, więc trzeba interweniować gremialnie, albo zachodzi obawa, że będzie źle i trzeba się zabezpieczyć. Jak to było w Urzędzie Miasta Wodzisławia Śląskiego?

Sylwia Ratajczak. Założyliśmy „Solidarność” w ubiegłym roku ze względu na to, że ciężko było otrzymać jakiekolwiek podwyżki. Ta podwyżka, która nastąpiła w ubiegłym roku jednak nie była zasługą związków zawodowych, a załogi, która się zjednoczyła i napisaliśmy pismo do pana prezydenta, które sygnowało ponad 100 pracowników. Doszliśmy ostatecznie do porozumienia, bo prezydent zgodził się na 15 proc. podwyżki. Pojawiła się jednak propozycja, aby powstał związek zawodowy, który będzie interweniował właśnie w takich sprawach pracowniczych. To się udało i „Solidarność” powstała, od razu skupiając 80 członków. Dzisiaj jest nas 158 osób na ok. 230 pracowników urzędu ogółem.

Ostatnio na sesji pojawił się komentarz jednego z radnych, że mistrzostwem socjotechniki było w tym roku straszenie brakami budżetowymi na wynagrodzenia, co skutecznie mogło zniechęcić do walki o jakiekolwiek podwyżki w urzędzie. To jak to jest z tymi wynagrodzeniami?

Podczas ubiegłorocznych rozmów z prezydentem padły zapewnienia, że nastąpi w tym roku regulacja wynagrodzeń o ok. 15,6 dwóch turach. Jest to procentowa równowartość wzrostu płacy minimalnej. Tego nie otrzymaliśmy, więc jako związki zaczęliśmy rozmowy. Zaproponowaliśmy regulację wynagrodzeń w formie kwotowej – 590 zł, czyli o tyle, o ile w tym roku wzrośnie płaca minimalna. Póki co otrzymaliśmy od 1 lipca 400 zł, a mamy w okolicach połowy sierpnia usiąść do stołu, aby ustalić czy ze środków rządowych, które mają zasilić budżet miasta, będzie można wypracować pozostałe 190 zł. Mam nadzieję, że to się uda, choć nie od stycznia, jak było to wcześniej obiecane. Mamy trochę oszczędności na wynagrodzeniach, wynikających ze zwolnień lekarskich, urlopów wychowawczych i macierzyńskich.

Czyli nie ma obaw o podstawowe wynagrodzenia do końca roku?

Ten rok jest zabezpieczony pod tym względem, a od przeliczeń i rozmów z pracodawcą będzie zależała wypłata dalszej regulacji wynagrodzeń.

Czy faktycznie jest tak, że niektóre jednostki organizacyjne miasta mają znacząco wyższe wynagrodzenia od pozostałych oraz samego magistratu? Szczególnie chodzi mi o Centrum Usług Wspólnych, z którym tak walczą radni.

Nie wiem jakie to wartości procentowe, ale faktem jest, że pracownicy CUW zarabiają więcej. Jednostka powstała i zaczęła pracę z takim, a nie innym wynagrodzeniem i po prostu się im udało. Oczywiście są także w urzędzie stanowiska lepiej wynagradzane, niż w CUW, ale nie posiadam wyliczeń, czy to 15 czy 20 proc. więcej. Nasza księgowość pozostała w urzędzie, natomiast księgowością wszystkich innych jednostek zajmuje się CUW. Dlatego, co ciekawe, to CUW ma zasadniczą wiedzę o wynagrodzeniach w danej jednostce, a nie ta jednostka.

Ostatnio pojawiły się głosy, że ma być zmieniona podstawa zaszeregowania pracowników. Jak to wpłynie na wasze wynagrodzenia?

Zmieniło się rozporządzenie na temat wynagradzania pracowników samorządowych, w którym minimalne stawki zaszeregowania i płacowe oraz oznakowanie kategorii zaszeregowania. Obecnie u nas mocno się to rozjechało, bo wystąpiły spore różnice. Dochodzimy do tego z czego to wynika. Opiniujemy regulamin w tym zakresie, aby nikt nie był poszkodowany. W rozmowach z Prezydentem również poruszaliśmy ten wątek i mam nadzieję, że szef przyjrzy się temu zagadnieniu.

Słyszałem o tzw. białej księdze, czy inaczej wartościowaniu pracowników. To już nie funkcjonuje?

Nie ma czegoś takiego, jak biała księga, ale jest Księga Służb. Nie ma u nas regulaminów wewnętrznych wydziałów, to wszystko reguluje Księga Służb, w której znajdują się informacje o tym, czym zajmują się poszczególne wydziały i na podstawie tych zapisów reguluje się zakres czynności poszczególnych pracowników. O szczegóły trzeba by pytać sekretarza. W mojej subiektywnej ocenie, nie powinno mieć to wpływu na wynagrodzenia.

W których wydziałach obecnie najbardziej brakuje pracowników?

Na pewno w Wydziale Mienia i Nadzoru Właścicielskiego, Wydziale Architektury, Wydziale Spraw Obywatelskich i USC, bo sporo osób odeszło na emeryturę i za tych pracowników nikogo nie przyjęto, a w najbliższym czasie kolejne osoby będą odchodzić na emeryturę. Dlatego te wydziały są na granicy, bo gdyby np. ktoś zachorował, byłoby ciężko.

Istnieje niestety problem podkupowania pracowników administracji przez inne urzędy czy jednostki. W Wodzisławiu jest to mocno odczuwalny problem kadrowy?

Tak, oczywiście. Sporo osób odeszło od nas do innych urzędów gmin, np. do Mszany, Godowa. Zarabiają tam więcej, bo gminy te mają nieco wyższe stawki, niż u nas. Ale czy wyłącznie pieniądze były powodem odejścia tych pracowników? Nie sądzę.

Atmosfera też jest ważna…

Wartościowanie, którego na szczęście już u nas nie ma spowodowało, że w urzędzie pojawiły się konflikty. Zaczęła się walka o punkty, których niektórzy nie potrafili uzyskać i nie było wiadomo dlaczego. Jako związek zaczęliśmy z tym walczyć i udało się to zlikwidować.

Czego jeszcze brakuje, pomijając atmosferę i podwyżki?

Na pewno dobrej komunikacji z kadrami zarządczymi. Kiedyś byliśmy jedną rodziną i każdy wysłuchiwał każdego. Teraz po prostu wykonujemy nałożone zadania, patrzymy sztywno na przepisy, a brakuje rozmowy z ludźmi. Jesteśmy wykształconymi osobami i wiemy, że nie chodzi o to, że nie chce się czegoś zrobić w ogóle, tylko zrobić tego dobrze.

Czyli brakuje dialogu?

Tak, bo wiele się mówi o tym, że powinien być, a później się tego nie stosuje.

Czy konflikt na linii radni-prezydent bardzo wpływa na tę wspomnianą atmosferę oraz waszą pracę?

To, że rada nie potrafi dogadać się z prezydentem i odwrotnie (bo trudno stwierdzić, po której stronie leży wina), odbija się na nas – choćby na decyzjach szefa w stosunku do nas. Trzeba sobie jednak z tym radzić.