Księgarnia Orbita pod wodą i wielka niewiadoma - co jest przyczyną? Jan Grzonka liczy straty w setkach tysięcy: "To nasze być albo nie być"
Setki zniszczonych książek, setki tysięcy złotych strat. Popularna rybnicka księgarnia Orbita w miniony weekend została dwukrotnie zalana. Za pierwszym razem woda osiągnęła poziom 7 cm, kolejnej nocy sytuacja była o wiele gorsza, wody było na wysokość dwóch półek. - To był bardzo przykry, druzgocący widok, od trzech nocy nie śpimy, mamy siedem palet kompletnie zniszczonych książek - mówi nam Jan Grzonka, właściciel księgarni Orbita, która ma swoją siedzibę na rybnickim rynku. W tej chwili kluczowe jest ustalenie, dlaczego do tego doszło, skąd napływa woda.
Noc z piątku na sobotę
W sobotni poranek (20.08.) rybnicka księgarnia Orbita, jak zwykle otworzyła się dla klientów. Zaledwie parę godzin wcześniej trwała walka i czyszczenie podłogi po tym, jak na dolnym piętrze pojawiła się woda, sięgając siedmiu centymetrów. Cztery godziny intensywnych działań i wszystko wróciło do normy. - Moja wspaniała załoga zadbała o to, byśmy mogli przyjąć klientów jak zawsze - mówi Nowinom Jan Grzonka, właściciel księgarni.
Weekendowe prognozy przewidywały dalsze opady, w związku z czym właściciel księgarni pełen obaw monitorował sytuację.
Tego nie dało się przewidzieć
W środku nocy, z soboty na niedzielę, właściciel Orbity, zauważył na kamerach monitoringu, że wnętrze księgarni jest kompletnie zalane. Natychmiast udał się na miejsce, wezwał strażaków, którzy przystąpili do działań.
- To co zobaczyliśmy, przeszło jakiekolwiek wyobrażenie. Wody było minimum pół metra, wszystko pływało. W miarę jak strażacy odpompowywali wodę, naszym oczom ukazywał się cały ogrom zniszczeń. Setki książek - podręczników, wydawnictw naukowych, językowych, przewodników - wszystko kompletnie zniszczone - relacjonuje Jan Grzonka.
Na miejscu działali strażacy z PSP w Rybniku i OSP z Popielowa. Po tym, jak zakończyli akcję, właściciel i pracownicy księgarni spędzili całą niedzielę na sprzątaniu, segregowaniu, czyszczeniu i suszeniu półek.
- W niedzielę 10 godzin walczyliśmy ze skutkami tego zalania, żeby móc dziś od rana pracować, bo dla nas to jest teraz być albo nie być, musimy pracować, bo straty wynoszą minimum 300 tysięcy złotych - podlicza właściciel.
Skąd ta woda?
W tej chwili kluczowe jest ustalenie, w jaki sposób woda przedostaje się do księgarni. Na miejscu była wicedyrektor rybnickiego ZGM-u, Joanna Fojcik.
- Nasi pracownicy próbują doraźnie zabezpieczyć to miejsce, gdzie woda się przedostaje do środka, ale potrzebujemy znaleźć źródło tego problemu, gdzie jest większa przyczyna tej sytuacji. Nie wiem czy to się uda, woda znajdzie sobie drogi i nie jesteśmy w stanie tego przewidzieć.
Sieć kanalizacji deszczowej nie jest w stanie działać wystarczająco przy tak intensywnych opadach, do jakich doszło w ostatnich dniach. Miasta są zabetonowane i woda znajduje sobie różnego rodzaju ujście.
- Kiedy ta woda napiera, ciśnienie jest ogromne i ona znajduje sobie przejście w różnych miejscach, być może jest taki silny napór od strony rynku, może wody gruntowe, może coś innego. Mamy różne teorie skąd ta woda się bierze i będziemy je sprawdzać, by skutecznie wyeliminować problem - zapowiada Joanna Fojcik.
Budynek obok nie jest podpiwniczony, problem dotyczy konkretnie tego jednego lokalu. ZGM współpracuje w tym zakresie z miastem i RSK, biorąc pod uwagę fakt, że tego rodzaju zdarzenie może dotyczyć również innych miejsc w mieście.
- Deszczówka w miastach nie ma gdzie spływać przy tak intensywnych opadach systemy nie nadążają i woda sama znajduje sobie drogę - mówi dyrektor Joanna Fojcik. - Próby gruntownych zmian, przebudowy to ogromne koszty, trzeba jednak i to wziąć pod uwagę - dodaje Joanna Fojcik.
Budynek jest ubezpieczony przez ZGM, RSK też ma ubezpieczenie, księgarnia także, dodaje wicedyrektor Fojcik.
"Otrzymujemy mnóstwo wsparcia, serce rośnie"
Księgarnia Orbita, która istnieje już od ponad 30 lat, ma swoje grono wiernych klientów, nie tylko z samego Rybnika.
- W pierwszej kolejności dziękujemy strażakom z PSP Rybnik i OSP Popielów i wszystkim naszym klientom, nie spodziewaliśmy się, że tak wiele tak bardzo pozytywnego wsparcia otrzymamy. Przed chwilą jedna Pani przyszła mnie wyściskać, powiedziała, żebyśmy się nie martwili - przekazuje Jan Grzonka z wdzięcznością. I dodaje - Nasz sąsiad, restauracja, nas nakarmił, kiedy walczyliśmy tu wczoraj, dał nam również taki potężny osuszacz, żeby jak najszybciej tu wszystko wróciło do normy. My trzy noce już nie śpimy, ale nie możemy w tej chwili spocząć, to byłby nasz koniec, a tego nie chcemy.
Straty są ogromne. Siedem palet zniszczonych książek, podręczników, wydawnictw naukowych, specjalistycznych, albumy, przewodniki - nic z tego nie uda się odratować, najpewniej wszystko zostanie zutylizowane. O tym jednak będzie decydował ubezpieczyciel.
W tej chwili najważniejszą sprawą jest zapobieżenie kolejnej takiej sytuacji, aby to jednak było możliwe, potrzeba znaleźć przyczynę. Niewątpliwie jest ona związana z intensywnymi opadami deszczu, ale woda nie dostała się do wnętrza bezpośrednio z ulicy.