Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

Poznajcie ich. Ukraińcy na Śląsku. Ulyana i Aryna

27.07.2022 20:00 | 0 komentarzy | (q)

Jestem Tatiana. Tworzę dla Was cykl krótkich reportaży. To historie moich rodaków, którzy tak jak ja, uciekając przed wojną, znaleźli schronienie w Polsce. Osobiste opowieści, w których dzielimy się tym kim jesteśmy, gdzie teraz mieszkamy, jak przeżywamy rozłąkę z naszym domem. Każdy ma swoją unikalną historię do opowiedzenia, ale wszyscy dzielimy wspólny los uchodźców wojennych.

Poznajcie ich. Ukraińcy na Śląsku. Ulyana i Aryna
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Ulyana i Aryna

Witam. Dziś opowiem o Ulyanie i Arynie, dziewczynach z miasta Nowojaworowsk w obwodzie lwowskim. Tak, dokładnie to, które leży nieopodal poligonu wojskowego o tej samej nazwie. Wróg wiele razy wystrzelił rakiety w to miejsce. Co ciekawe, dosłowna nazwa poligonu to "Międzynarodowe Centrum Pokoju i Bezpieczeństwa. Mimo to ciągle alarmy lotnicze stały się dla mieszkańców smutnym elementem codziennej rzeczywistości. Ulyana ma również dwuletniego syna. - Nie mogłam ciągle biegać z moimi dziećmi po piwnicach, tak się nie da funkcjonować - mówi kobieta. Dlatego trzeciego marca Ulyana zabrała dzieci i siostrzeńca i wyruszyła w drogę.

Najpierw dotarli do przejścia Hruszów-Budomierz, gdzie przez godzin stali czekając na przekroczenie granicy. Otrzymali pomoc od wolontariuszy, którzy zaopiekowali się nimi i dali im jedzenie. Potem inni dobrzy ludzie zawieźli ich do Jarosławia na stację kolejową. Stamtąd dotarli do Wodzisławia i teraz mieszkają u siostry Ulyany, która od kilku lat mieszka i pracuje w Polsce. - W ciągu dnia moja siostra jest w pracy, ja opiekuję się dziećmi. Podczas roku szkolnego, Arynka uczyła się zdalnie w ukraińskiej szkole. Dwuletni Nazarchyk nie pozwala mi się smucić - opowiada kobieta. Czasami wykonuje dorywcze prace, jeśli pojawi się taka szansa. Ojciec pomaga rodzinie finansowo z Ukrainy. Pracuje jako stolarz. Kobieta jeszcze nie wraca do domu, to wciąż niebezpieczne. Po tym pytaniu, na jej twarzy od razu pojawiają się łzy. Stara się trzymać ze względu na dzieci...

Привіт. Сьогодні розкажу про Уляну та Арину. Дівчата з містечка Новояворіськ Львівської області. Так, саме того, що неподалік від одноіменного військового полігону. Ворог вже не раз запускав туди ракети. Хоча дослівна назва полігону «Міжнародний центр миротворчості та безпеки». Незважаючи на це, постійні повітряні тривоги стали майже щоденною реальністю містян. А в Уляни є ще й дворічний син. «Бігати постійно по підвалах з такими дітьми - не набігаєшся», - говорить жінка. Тож, третього березня Уляна забрала двох своїх дітей і племінника та вирушила в дорогу.

Спочатку дісталися до загального пункту пропуску Грушів-Будомеж, де простояли п‘ять годин. У цей час ними опікувались волонтери, годували. А потім добрі люди бусом відвезли їх до Ярослава на вокзал. Звідти дісталися у Водзіслав і нині мешкають в Уляниної сестри, яка вже кілька років живе і працює в Польші. Вживаються добре, сестра вдень на роботі. Аринка під час навчання займалася в українській школі дистанційно. Дворічний Назарчик не дає сумувати. Тому, Уляна роботу не шукає, доглядє за дітьми. Хоч інколи ходить на дрібні підзаробітки, куди покличуть. Сім‘ї фінансово допомагає тато з України. Він працює столяром. Додому поки жінка не збирається, бо небезпечно. Хоча, після питання про домівку, в Уляни одразу навертаються сльози на обличчя. Але заради дітей старається триматися...