Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

Poznajcie ich. Ukraińcy na Śląsku. Roman, Vita, Vlada

26.07.2022 20:00 | 0 komentarzy | (q)

Jestem Tatiana. Tworzę dla Was cykl krótkich reportaży. To historie moich rodaków, którzy tak jak ja, uciekając przed wojną, znaleźli schronienie w Polsce. Osobiste opowieści, w których dzielimy się tym kim jesteśmy, gdzie teraz mieszkamy, jak przeżywamy rozłąkę z naszym domem. Każdy ma swoją unikalną historię do opowiedzenia, ale wszyscy dzielimy wspólny los uchodźców wojennych.

Poznajcie ich. Ukraińcy na Śląsku. Roman, Vita, Vlada
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Roman, Vita, Vlada

Dziś przychodzę do Ciebie z kolejną historią. Wczoraj w parku w Wodzisławiu spotkałam całą rodzinę z Ukrainy. Ojciec ma na imię Roman, matka - Vita, a ich córka Vlada. Roman od pięciu lat pracuje w Polsce jako kierowca ciężarówki. Przed wojną nie widywali się zbyt często, teraz to się zmieniło, wynajęli mieszkanie i są razem. Mężczyzna z uśmiechem kiwa głową, kiedy pytam, czy jest zadowolony z tych zmian. Wcześniej ciągle tęsknił za swoimi dziewczynami, kiedy był w Polsce, a one w Kijowie. 18 marca rodzina ponownie się połączyła.

Pierwszego dnia wojny, przed wyjazdem do Polski, Vita i Vlada odwiedziły babcię mieszkającą w Zvenigorodce. Było tam nieco spokojniej, jednak sytuacja nie zachęcała do pozostania, dlatego kobieta z córką postanowiły przenieść sie tam, gdzie jest bezpiecznie. Pojechały minibusem do miejscowości Szeginie, na piechotę przekroczyły granicę, a tam Roman już na nie czekał. Szybko się zadomowili, dziewczynka od razu została przyjęta do szkoły. Zarejestrowali się jako uchodźcy i dostali pomoc od państwa. O punktach pomocy dowiedzieli się późno, byli tam tylko raz. Na razie starcza im na życie, ceny i tak są niższe niż teraz w Kijowie. - Podoba nam się tutaj - mówi Vita. - Ale nadal chcę wracać do domu. Moja babcia dzwoni, bo tęskni za nami - dodaje. Ostatecznie jednak rodzina nie zdecydowała jeszcze, co zrobi. - Na razie jest 50/50, jeśli chodzi o zostanie w Polsce lub powrót na Ukrainę. Przyglądamy się sytuacji - podsumowuje kobieta.

Привiтик. А я до Вас з черговою iсторiєю. Зустріла вчора у Водзіславському парку цілу родину з України. Тата Романа, маму Віту та їхню донечку Владу. Роман працює на вантажівці у Польші вже п‘ять років. До війни родина бачилася не часто, а тепер мешкають всі разом в орендованій квартирі. Запитую в тата, чи задоволений такими змінами, на що чоловік радісно киває головою. Адже сумував постійно за своїми дівчатами, коли був у Польші, а вони в Києві. Але 18 березня сім‘я возз‘єдналася.

До того як податися в Польшу, Віта з Владою виїхали ще в перший день війни до бабусі в Звенигородку. Там було більш-менш спокійно, але загальна ситуація зовсім не втішала. Тож, вирішили переїхати в безпеку. Маршруткою доїхали до Шегинь, пішки перейшли кордон і там вже на них чекав тато. Влаштувалися добре, доньку одразу прийняли в школу. Також оформились і отримали допомогу від держави. Тільки про пункти гум допомоги дізналися пізно. Сходили лише раз. Поки на життя вистачає та й ціни в порівнянні нижчі, ніж зараз в Києві.

«Нам тут подобається», - говорить Віта. «Але додому, все-одно, хочеться. І бабуся кличе, бо скучила за нами». Але остаточно родина, не вирішила, як бути. «Поки що, 50/50, що ми тут залишимося. А далі будемо дивитись по ситуації», - підсумовує жінка.