Racibórz ma 250 ha gruntów ornych i chce je sprzedać. Komu, na jakich zasadach i po co?
Majątek jakim dysponuje stolica powiatu raciborskiego to łącznie 600 działek. Są wśród nich takie, co liczą po kilka hektarów. Wiele jest małych - po kilkanaście arów. Pomysł, by je sprzedawać to strategia zaproponowana przez głowę miasta - Dariusza Polowego. Zadanie powierzył swemu drugiemu zastępcy Dominikowi Koniecznemu i wydziałowi gospodarki nieruchomościami.
Wśród posiadanych przez samorząd 600 działek, są większe i mniejsze. W większości są one aktualnie uprawiane przez rolników, którzy wydzierżawili je od Miasta Racibórz.
- W tej kadencji postanowiliśmy uporządkować kwestie własności gruntów ornych leżących w granicach Miasta Racibórz. Dlaczego stawiamy na sprzedaż niż czerpać przychody z dzierżawy tych działek? Te wpływy z reguły są niewielkie, a wysiłek urzędniczy związany z wyliczeniem opłat, ich poborem i egzekucją w przypadku niepłacenia bywa spory - tłumaczy wiceprezydent Konieczny.
Żelazny zasób
W magistracie chcą, by urzędnicy zajmowali się pracą przynoszącą wymierne efekty, stąd zaproponowane zmiany. - To jest podejście przedsiębiorcy, jakim jest pan prezydent Dariusz Polowy, jego ogląd sytuacji był inny, niż poprzedników w urzędzie - tłumaczy D. Konieczny.
Największe z działek w zasobie gruntów rolnych Raciborza mają powierzchnię ok. 4,5 ha, ale spośród wspomnianych 600 działek zaledwie 60 jest o powierzchni przekraczającej 1 ha.
- Mamy swój żelazny zasób takich nieruchomości, bo nie chcemy wszystkiego sprzedać. Chronimy zasób gruntów o wysokich klasach bonitacyjnych, tych najcenniejszych, dużych areałów. To ma związek z planami inwestycyjnymi Miasta - mówi zastępca Dariusza Polowego.
Atrakcyjna oferta
Zdarzają się sytuacje, gdzie samorząd stara się o pozyskanie gruntu pod przyszłą działalność gospodarczą, pod spodziewaną inwestycję. - Czasami właściciel, który jest rolnikiem, nie oczekuje pieniędzy, ale jest gotów zamienić się z Gminą na inny teren przeznaczony pod działalność rolniczą. Wówczas spodziewa się od nas złożenia oferty o zbliżonej wartości. Dlatego te najatrakcyjniejsze z posiadanych gruntów mogą stanowić taką ofertą. Na bieżąco prowadzimy takie transakcje - wyjaśnia Dominik Konieczny.
Przykładem takiego działania jest pozyskanie przez Miasto gruntów przy nowej obwodnicy miejskiej. Urzędnicy porozumieli się z właścicielami - rolnikami, po to, by pozyskiwać z terenu miasta obszary pod przyszłe inwestycje. - Chcemy tworzyć w Raciborzu kolejne strefy gospodarcze, aby przyciągać nowe firmy, przyszłych pracodawców i podatników - tłumaczy II wiceprezydent.
Wyższe wpływy
Samorząd planuje utworzenie nowej strefy gospodarczej przy ul. Mikołowskiej. Stara się o środki pozabudżetowe z rządowego programu Polski Ładu. Działki rolne są przekształcane w inwestycyjne, aktualnie trwają zmiany w planie zagospodarowania przestrzennego. - Chcemy, żeby taki obszar pracował na rzecz gminy i przynosił wyższe dochody do budżetu - twierdzi Konieczny.
Przykładowe wpływy podatkowe z tytułu użytkowania gruntów rolnych wynoszą 153 zł od ha przeliczeniowego. Natomiast z terenów przemysłowych przychody do budżetu miasta są nawet kilkadziesiąt razy wyższe.
Jednak większość z posiadanych 250 ha ziem rolniczych znajduje się na obszarze, który nie jest objęty planem zagospodarowania przestrzennego. - Leżą w znacznym rozproszeniu, na obrzeżach miasta - przyznaje zastępca prezydenta.
Dobry odzew
Miasto zintensyfikowało sprzedaż gruntów ornych w ubiegłym roku. Już podjęto kilka uchwał rady miasta w tym zakresie. Trwa praca wydziałowa nad przygotowaniem kolejnych propozycji dla radnych, od których zależy zgoda na takie działania. Plany sprzedaży objęły na początek tereny na Starej Wsi, w Miedoni, Studziennej, Sudole i Płoni. Kolejne dzielnice rolnicze Raciborza także przewidziano w planach magistratu i są to Markowice, Brzezie i Ostróg.
- Odzew zainteresowanych jest dość dobry. Kupują przede wszystkim obecni dzierżawcy, ale inni rolnicy też wykazują aktywność w pozyskiwaniu tych gruntów. Są to przedsiębiorcy rolni, którzy chcą sobie powiększyć gospodarstwo. Panuje tzw. głód ziemi, my ją sprzedajemy, a np. trudno jest obecnie o tzw. grunty agencyjne - tłumaczy D. Konieczny.
Miasto podjęło wysiłek uporządkowania spraw związanych z utrzymywaniem gruntów rolnych, bo najwięcej ma małych areałów. Aż 250 działek liczy sobie mniej niż 20 arów. - A najmniejsze liczą zaledwie kilkadziesiąt metrów kwadratowych. Tymczasem trzeba pracy urzędniczej, żeby wyliczyć czynsz i ściągnąć od podatnika kwotę, która wynosi czasem tylko kilka złotych - zauważa D. Konieczny.
Komentarze
8 komentarzy
Fanom piłki z Ogrodowej polecam boisko przy SP.12, jest blisko. Natomiast park przy Ogrodowej jest niemalże gotowy. W tym miejscu jest pod dostatkiem drzew i krzewów. Wystarczy utwardzić istniejące już ścieżki. Koszty z pewnością będą niższe niż w przypadku innego zagospodarowania terenu. Ponadto czas potrzebny do utworzenia parku będzie zacznie krótszy. Racibórz miastem parków powinien być. Czas na szlak parków.
Sprzedawać , sprzedawać wszystko sprzedać a co dalej? Yyyyyyyyy
Boisko tylko na Ogrodowej. Wszystkie dzieciaki będą miały blisko, obiekt będzie tętnił życiem do późnych godzin wieczornych. Panie prezydencie, chcemy tam boiska. Już zbieramy podpisy w tej sprawie.
Wiadomo, że powinien być zalegalizowany dziki park na Ogrodowej taki jaki jest obecnie. Każdy kto olewa wyborców w sprawie parku powinien sobie uświadomić, że nie ma co dłużej szukać na Batorego jako radny czy prezydent lub posłuszny prezydentowi urzędnik. Są pewne granice bezczelności i autorytaryzmu.
A o co proszą ludzie ? O Park a nie o ogródki ! Przestańcie radni i prezydrnci pogrywać z mieszkancami bo oni Was na taczkach wywiozą..
A może duża działkę rozpalcelowac na mniejsze i sprzedać jako ogródki działkowe dla mieszkańców. I kasa będzie i zadowolenie mieszkancow
Jak na Ogrodowej zrobicie boisko to ludzie wam tego nie wybaczą to by była czysta bezczelność i dewastacja zielonego terenu. Mało wam boisk ? Zamienianie ziem ornych na tereny inwrstycyjne to nieodpowiedzialność. Jeszcze możecie głodni chodzić i zobaczycie prezydenci zarabiający kosmiczne pensje i równocześnie traktujacy mieszkańców jak nic nie znaczącą szarą masę, że pieniędzy się jeść nie da. Na Ogrodowej powinien być park i tego domagają się mieszkancy a pan Polowy za to co robi w tej i innych sprawach mam nadzieję może się żegnać z funkcją prezydenta on i jego zastępcy i parę innych osób. Jak myślicie, że ludzie to nierozumna szara masa która można pamiatać i ignorować to się możecie mocno przeliczyć. Dotyczy to też części radnych.
No ale jakaś jedna działka pod boisko się nie znajdzie. No cóż, trzeba będzie to zrobić na ogrodowej zamiat parku Bogusia