Kabel telefoniczny utrudnia dojazd do posesji. Mieszkanka: Jestem odcięta od świata [ZDJĘCIA]
Problem w Turzu (gm. Kuźnia Raciborska). Dojazd do posesji jednej z mieszkanek od kilku dni jest nader utrudniony. – A gdyby coś mi się stało? Jak służby dojechałyby do mojego domu – kręci głową niedowierzając sytuacji, która ją spotkała.
W czym jest problem?
Z wtorku na środę przez region przetoczyły się porywiste wiatry. Nie inaczej było w Turzu. Mieszkanka ulicy Rudzkiej dzień później dostrzegała, że wichura doprowadziła do poluzowania kabla telefonicznego, znajdującego się przed wjazdem na ulicę boczną prowadzącą do jej posesji. W efekcie czego, jak sama przyznaje, została odcięta od świata, bo dojazd do jej domu stał się niemożliwy. – Kto przyjeżdża do mnie, musi samochód zostawiać przed tym kablem. A to jakieś 200 metrów. A co gdyby coś mi się stało i potrzebowałabym pomocy np. ratowników medycznych? Nie dojechaliby do mnie, musieliby mnie nieść na noszach – mówi starsza kobieta, chcąca na łamach prasy pozostać anonimowa.
Straż zgłosiła
Mieszkanka najpierw problemem zainteresowała OSP w Turzu, bo tak zasugerowała jej sołtyska wsi Marcelina Waśniowska. Ale jak się dowiedziała, strażacy nie mogą nic poradzić na ten problem, bo zabraniają im tego przepisy. Ustalono jednak, że to kabel telefoniczny, którego zarządcą jest Orange Polska.
Strażacy problem przekazali jednak właścicielowi. – Skontaktowaliśmy (wczoraj, tj 1 lipca - przyp. red.) się z „Orange”, przekazując informację o tym problemie. W odpowiedzi dowiedzieliśmy się, że do czterech godzin pojawi się ich pracownik, który oceni sytuację i w zależności od tego zostaną podjęte działania – wyjaśnia bryg. Roland Kotula, dowódca Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Raciborzu.
Turzanka jednak relacjonuje, że nie wiedziała przed swoją posesją żadnego pracownika. – Problem ciągle jest, a rozwiązania brak – denerwuje się. I jak wyjaśnia, że to nie pierwszy raz, kiedy doszło do takiej sytuacji, ale dotychczas reakcja była szybka.
Trzeba pomóc
Sołtys Turza Marcelina Waśniowska również nie może zrozumieć, dlaczego problem ciągle występuje. – Ja dzisiaj kontaktowałam się z „Orange” i usłyszałam zapewnienie, że będą interweniować. Ale to problem pilny do rozwiązania – przyznaje pani sołtys.
Pytamy o powody
Skontaktowaliśmy się z zarządcą kabla, pytając, z czego wynika czas oczekiwania na interwencję oraz kiedy nastąpi rozwiązanie problemu. Zapytaliśmy także, w jaki sposób mieszkańcy powinni kontaktować się z Orange Polska w sprawie takich problemów, aby pomoc została udzielona jak najszybciej. Czekamy na odpowiedź.
AKTUALIZACJA. Jak informuje sołtys Waśniowska, problem został zażegnany po godzinie 15.00. – Przyjechali pracownicy z „Orange” i pomogli – dowiadujemy się.
Biuro Prasowe Orange odpowiedziało na pytania Nowin:
Ostatnie gwałtowne zjawiska pogodowe w tej okolicy sprawiły, że zgłaszana jest istotnie większa liczba zniszczeń spowodowanych przez nie. Obsługa stanów zagrożenia zdrowia i życia ma najwyższy priorytet realizacji. Czas na zabezpieczenie stanu zagrożenia wynosi 4h, a na jego usunięcie 48h. W przypadku bardzo dużej ilości zgłoszeń w pierwszej kolejności przeprowadzane jest zabezpieczenie miejsc, w których wystąpił stan zagrożenia, tak aby ograniczyć do minimum zagrożenie zdrowia lub życia z powodu uszkodzonej infrastruktury OPL. Następnie w czasie do 48 h przeprowadzane jest usunięcie stanu zagrożenia poprzez przywrócenie infrastruktury do wymaganego stanu technicznego.
Zgłoszenia takich uszkodzeń należy kierować do biura obsługi klienta *100 lub 510100100.
Czas realizacji tego typu zgłoszeń wynosi 48 h.
Problem mieszkanki Turza został rozwiązany 2.07.