środa, 25 grudnia 2024

imieniny: Anastazji, Piotra, Eugenii

RSS

Pożyteczne, ale skazane na odstrzał. Dlaczego strzela się do dzików?

18.02.2020 12:00 | 8 komentarzy | żet

Czym jest afrykański pomór świń? Jaki jest związek tej choroby z polowaniami na dziki? Czy już wkrótce za wejście do lasu podczas polowania zapłacimy grzywnę? Ile dzików odstrzelono w minionym roku w naszych lasach? Czy tym pożytecznym zwierzętom grozi zagłada? To tylko część pytań, które zadaliśmy nadleśniczemu Robertowi Pabianowi z Rud oraz myśliwemu Gabrielowi Tworuszce z Koła Łowieckiego „Odyniec”. Oto co fachowcy mówią o afrykańskim pomorze świń, dzikach oraz polowaniach na te zwierzęta.

Pożyteczne, ale skazane na odstrzał. Dlaczego strzela się do dzików?
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Wielki pochód ASF

Afrykański Pomór Świń pojawił się w Polsce w 2014 r. To właśnie wtedy na Podlasiu stwierdzono pierwsze przypadki ASF u dzików. W kolejnych latach choroba szybko rozprzestrzeniała się – zarażonych zwierząt przybywało i nadal przybywa lawinowo. Dość powiedzieć, że w samym tylko 2019 r. ASF potwierdzono u 2477 padłych lub odstrzelonych polskich dzików. W styczniu 2020 r. potwierdzono już prawie 500 przypadków zachorowań na ASF – nie tylko we wschodniej Polsce, ale również na zachodzie kraju – w województwie lubuskim.

ASF to choroba groźna dla dzików, świniodzików oraz świń. Śmiertelność zarażonych zwierząt sięga 100%. Choć choroba nie jest groźna dla ludzi, to świnie zarażone ASF nie są dopuszczone do spożycia. Stada, w których potwierdzono ASF przeznaczone są do wybicia. Choroba powoduje więc olbrzymie straty finansowe wynikające z jej zwalczania (zabicie zwierząt z zapowietrzonego stada i utylizacja ich zwłok, konieczność przeprowadzenia oczyszczania i dezynfekcji oraz badań laboratoryjnych), jak również z drastycznego ograniczenia możliwości sprzedaży i wywozu świń lub wieprzowiny zarówno w kraju, jak i poza jego granicami.

Lex Ardanowski

Wartość produkcji wieprzowiny w Polsce szacowana jest na 20 mld zł. Nic więc dziwnego, że walka z rozprzestrzenianiem ASF doczekała się specustawy, tzw. Lex Ardanowski (od nazwiska ministra rolnictwa), która weszła w życie 31 stycznia 2020 r. – Tam, gdzie pojawi się ASF, będą czynione starania o wystrzelanie wszystkich dzików, tak by choroba się nie rozprzestrzeniała. Do tego celu będą mogły zostać użyte policja, wojsko, straż graniczna, ale tylko ci funkcjonariusze, którzy mają odpowiednie uprawnienia – wyjaśnia na łamach „Nowin Wodzisławskich” Maciej Witt, Powiatowy Lekarz Weterynarii z sąsiedniego Wodzisławia Śl.

Polowania to jedna z metod walki z rozprzestrzenianiem ASF. – Wiemy, że w tłumie zarazić się łatwiej niż w dużym rozproszeniu. Założenia są takie, że na terenach komunikacyjnych (sąsiedztwo autostrad) oraz na terenach, gdzie stwierdzono ASF, na 1000 ha powinien występować 1 dzik. Czyli praktycznie nie powinniśmy dzika w lesie spotkać – dodaje nadleśniczy Robert Pabian z Nadleśnictwa Rudy.

Myśliwi nie rzucą się na spacerowiczów

O „Lex Ardanowski” zrobiło się głośno głównie za sprawą kar, jakie przewidziano wobec osób utrudniających polowania na dziki. Przepisy pozwalają sięgnąć w takic przypadkach po karę grzywny, a nawet ograniczenia wolności. Skoro tak, to czy mieszkańcy naszego regionu powinni się obawiać spacerowania po lesie, w którym może przecież trwać polowanie? Leśnicy i myśliwi przekonują, że nie.

– Nowelizacja ustawy i kary za przerywanie polowań dotyczą przypadków celowego utrudnienia polowań zbiorowych, a więc nie spacerowiczów, rowerzystów, grzybiarzy czy innych korzystających z lasu kijkarzy. Chodzi o pewne grupy, które nie akceptują gospodarki łowieckiej, skrzykują się na portalach społecznościowych i celowo utrudniają wykonywanie polowania – wyjaśnia Gabriel Tworuszka, sekretarz Koła Łowieckiego „Odyniec” w Rudach.

Polowania zbiorowe trwają od listopada do połowy lutego. Zgodnie z nowymi przepisami myśliwi zobowiązani są do oznaczenia terenu objętego polowaniem zbiorowym. Ponadto używają sygnałów dźwiękowych, które informują o prowadzonym polowaniu.

– W naszych lasach mamy pełną symbiozę myśliwych oraz spacerowiczów. Mówię to ze swojego kilkudziesięcioletniego doświadczenia. To nie jest tak, że teraz myśliwi rzucą się na kogoś w lesie, bo ta osoba ma takie samo prawo tam przebywać jak oni – dodaje nadleśniczy Robert Pabian. – Mieszkamy na Śląsku, gdzie z lasów korzysta bardzo wiele osób i to się nie zmieni. Mieszkańcy nadal będą mogli to robić i nikt im tego nie zakaże. Informacja o prowadzeniu na danym obszarze zbiorowego polowania nie jest równoznaczna z zakazem wstępu do lasu. Nie ma takiego zakazu i nie będzie. Mieszkańcy nie mają się czego obawiać – podkreśla myśliwy Gabriel Tworuszka.

Ile mamy dzików w naszych lasach?

Polowania mają prowadzić do rozrzedzenia populacji dzików i tym samym ograniczenia rozprzestrzeniania ASF. A ile właściwie jest dzików w naszych lasach? Okazuje się, że podanie precyzyjnej liczby dla tego gatunku zwierząt nie jest możliwe. – Las to nie jest teren zamknięty, a dziki lubią pobuszować w kukurydzy i na nieużytkach, potaplać się w bagnie. Z racji tego, że dziki bytują nie tylko w lasach i przemieszczają się, trudno dokładnie oszacować ich liczbę. Tym niemniej staramy się to robić. W ostatniej inwentaryzacji wyszło nam, że na 1000 ha lasów przypadało około 30 dzików – mówi nadleśniczy Robert Pabian.

Nadleśnictwo Rudy Raciborskie zajmuje 18,5 tys. ha lasów. Jeśli szacunki rudzkich leśników były bliskie prawdy, to w zeszłym roku w lasach nadleśnictwa żyło około 555 dzików.Współczynnik 30 dzików na 1000 ha lasów jest trzydziestokrotnie wyższy od aktualnych wytycznych liczebności dzików w sąsiedztwie dużych szlaków komunikacyjnych (autostrad). Jednak zarówno liczebność dzików jak i teoretyczne założenia nie na wiele się zdają wobec prawideł przyrody. – Przyroda nie znosi pustki. Nie da się zrobić czegoś takiego, że na danym obszarze będzie przypadał 1 dzik na 1000 ha, a kawałek dalej, gdzie takich limitów nie ma, pozostawić kilkanaście czy kilkadziesiąt dzików na 1000 ha. Zwierzęta leśne są terytorialsami. Jak się im robi za ciasno, to rozpraszają się w poszukiwaniu nowych terenów. Zakładając nawet, że wybilibyśmy na naszym terenie wszystkie dziki, to przecież nasze nadleśnictwo sąsiaduje z Czechami. Gdy tamtejsze dziki wyczują, że u nas jest wolne mieszkanko, to przyjdą je zasiedlić. Tak to funkcjonuje – wyjaśnia nadleśniczy R. Pabian.

Łagodny klimat sprzyja dzikom

Wiemy już, że w 2019 r. na 1000 ha lasów Nadleśnictwa Rudy Raciborskie przypadało około 30 dzików. A jak było w poprzednich latach?  Szacunki dla 2013 r. mówiły o 3 dzikach na 1000 ha, później odpowiednio: 2014 r. – 26 dzików, 2015 r. – 60 dzików, 2016 r. – 40 dzików, 2017 r. – 6 dzików, 2018 r. – 10 dzików.

Jak widać, rozbieżność szacunkowej liczebności dzików może sięgać kilkudziesięciu sztuk w ujęciu rok do roku. Wynika to ze wspomnianej już przez nadleśniczego Roberta Pabiana mobilności tych zwierząt, ale również naturalnego przyrostu dzików, który w ostatnich latach jest bardzo duży. Wszystko przez łagodny klimat. – Ciepłe zimy powodują, że przychówek dzików odbywa się nawet w zimie. Wiele lat temu tego nie było, bo dwadzieścia stopni mrozu nie pozwalało na rodzenie się dzików. Obecnie dziki rodzą się dwa, a nawet trzy razy w ciągu roku – mówi nadleśniczy z Rud.

To nie eksterminacja

Znaczny wzrost liczebności dzików zestawiony z obostrzeniami wynikającymi ze zwalczania afrykańskiego pomoru świń, limitami liczebności tych zwierząt na terenach sąsiadujących z autostradami oraz brakiem naturalnych drapieżników decyduje o przeznaczeniu ich do odstrzału. Poziom odstrzału jest powiązany z szacunkową liczebnością zwierzyny. Wyznaczają go pracownicy nadleśnictwa i przekazują do kół łowieckich, które są zobowiązane do jego wykonania. – Rolą nadleśniczego jest ustalenie planu odstrzału poszczególnych gatunków zwierzyny. Dochodzimy do tego matematycznie na podstawie wiedzy, ile zwierząt jest w lesie oraz ile powinno ich być, aby mogły się wyżywić nie czyniąc szkody leśnikom i rolnikom – wyjaśnia nadleśniczy Robert Pabian.

Od marca ubiegłego roku do lutego tego roku w Nadleśnictwie Rudy Raciborskie założono odstrzał 250 dzików, czyli prawie połowy szacunkowej populacji dzika na tym obszarze. Plan zrealizowano. – To może brzmieć brutalnie – że w lesie odbywa się eksterminacja dzika, ale zapewniam, że tego nie da się zrobić. Dzik zawsze będzie mieć swoje miejsce w lesie. Nie da się go pozbyć w taki sposób. Za to dobrze byłoby przez jakiś czas utrzymać tę populację na rozrzedzonym poziomie, tak żeby zaraźliwość na ASF była mniejsza – mówi nadleśniczy Robert Pabian.

Aktualnie trwają prace przy opracowaniu planu odstrzału na kolejny rok myśliwski. Nowy rok myśliwski rozpocznie się w marcu 2020 r. i potrwa do lutego 2021 r. Jak już zostało wspomniane, poziom odstrzału będzie powiązany z szacunkową liczebnością dzików w naszych lasach.

Ludzie:

Robert Pabian

Robert Pabian

Mgr inż. Robert Pabian były nadeśniczy w Nadleśnictwie Rudy Raciborskie, obecnie dyrektor RDLP w Katowicach. Jest także myśliwym.