Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

Sądzą wójta z Lysek bo ten poumarzał podatki

06.06.2019 12:00 | 4 komentarze | acz

Grzegorz G. zarządza gminą Lyski od blisko 20 lat. W gminie stale brakuje pieniędzy na pilne inwestycje jak choćby lokale socjalne. Mimo to podjął dziwne decyzje zmniejszając jeszcze bardziej wpływy do gminnej kasy

Sądzą wójta z Lysek bo ten poumarzał podatki
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

28 maja przed Sądem Rejonowym w Rybniku rozpoczął się proces Grzegorza G., wójta gminy Lyski. 64-latek jest oskarżony o popełnienie czterech przestępstw, w tym wyrządzenie gminie Lyski szkody majątkowej. Chodzi o kilkaset tysięcy złotych

Grzegorz G. zjawił się we wtorek w sądzie ze swoim obrońcą. Mimo iż nie wyraził zgody na wykonywanie zdjęć, sąd pozwolił dziennikarzom na relacjonowanie procesu z uwagi na ważny interes społeczny. Obrońca wójta wniósł o umorzenie postępowania z uwagi na błędy w postępowaniu prokuratorskim. Sąd postanowił nie uwzględnić wniosku, bo w sprawie istnieje konieczność przeprowadzenia rozprawy i dopiero wówczas będzie można podnieść decyzję merytoryczną. Proces rozpoczął się od odczytania aktu oskarżenia przez prokuratora Janusza Sochackiego z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach. Następnie swoje wyjaśnienia zaczął składać Grzegorz G. – Nie przyznaję się do ich popełnienia przestępstw – podkreślił na początku.

Policja w urzędzie

Przypomnijmy, kłopoty 64-letniego wójta rozpoczęły się w momencie, kiedy śledczy z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach zajrzeli do dokumentacji finansowej gminy Lyski. Okazało się, że wójt zbyt lekką ręką umarzał niektórym podatki, pozbawiając tym samym gminę dochodu. W związku z tym w 2017 roku prokuratura rozpoczęła dwa śledztwa, dotyczące już samego wójta Grzegorza G. Pierwsze postępowanie podjęto w sprawie niedopełnienia obowiązków, nadużycia uprawnień i działania w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Drugie dotyczyło podejrzenia popełnienia przestępstwa udzielania korzyści majątkowej osobie pełniącej funkcję publiczną Wójta Gminy Lyski.

Dziwne decyzje wójta

Wójt, poza zarządzaniem gminą, jest dla niej również tzw. organem podatkowym. Zgodnie z ustawą to on odpowiada za ściąganie podatków, zaległości podatkowych i odsetek z tego tytułu. Ustawa pozwala w bardzo wyjątkowych okolicznościach umorzyć lub rozłożyć na raty zaległości podatkowe. Chodzi o szczególne sytuacje, kiedy np. firma popadła w tarapaty finansowe, a umorzenie zaległego podatku może pozwolić jej stanąć na nogi i np. ochronić stanowiska pracy. Wówczas wójt może powołać się na tzw. ważny interes społeczny (ochrona miejsc pracy mieszkańców) i rozłożyć zaległość na raty, umorzyć jej część lub całość. Problem jednak w tym, że na terenie gminy takich okoliczności nie było.

Gmina bez pieniędzy

Zdaniem prokuratury, która oskarżyła wójta Lysek, w kasie gminy mogłoby być nawet 300 tysięcy złotych więcej. Wójt, z sobie tylko znanych powodów, umorzył zaległości podatkowe, między innymi wielkiemu zakładowi produkcyjnemu w Zwonowicach. Firma miała słabe wyniki finansowe, bo prowadziła spore inwestycje. W urzędzie w Lyskach nie sprawdzono, jaka jest rzeczywista sytuacja firmy. – Udzielając ulgi wójt zdecydował o pozbawieniu gminy należnego jej przychodu, który pozwala finansować zadania własne gminy – pisze w uzasadnieniu aktu oskarżenia prokurator. – Z dokumentów jednoznacznie wynikało, że narzędziem do odzyskania pełnej płynności finansowej spółki będzie restrukturyzacja, polegająca między innymi na redukcji zatrudnienia w zakładzie. W żadnym miejscu spółka nie gwarantowała, że zastosowana ulga pozwoli uniknąć dalszej redukcji zatrudnienia. W takim wypadku organ (wójt – red.) nie miał nawet podstaw do zastosowania ulgi w postaci rozłożenia na raty. Próba przyjęcia argumentacji za wystąpieniem w sprawie „interesu społecznego” (tak uzasadniał swoje umorzenia podatków wójt – red.), gdy „zaoszczędzone” przez podatnika pieniądze, których nie musi przeznaczać na spłatę długów, mogą być przeznaczone na utrzymanie miejsc pracy, mogłaby pozbawić gminę wszystkich podatków. Przecież każdy z przedsiębiorców w gminie mógłby argumentować, że zaoszczędzone na podatkach pieniądze przeznaczy na cel społecznie użyteczny – tłumaczy prokurator. Grzegorz G. nie przyznał się do winy i na etapie śledztwa odmówił składania wyjaśnień. Już na sali sądowej obszernie tłumaczył się ze swoim decyzji.

Musiałem im pomóc

– Jeśli chodzi o firmę Classen umarzałem dwie raty podatku za miesiące marzec i kwiecień w 2011 roku – tłumaczył się we wtorek przed sądem wójt. – Kontakt z ich problemami miałem stały. Kilka miesięcy wcześniej przedstawiciel firmy, poprosił o rozmowę, w której poinformował mnie, że sytuacja firmy jest coraz trudniejsza. Powodem był fatalny zbyt ich produktów i problemy z przeniesieniem linii technologicznej do produkcji ościeżnic drzwiowych. Dowiedziałem się, że nastąpią zwolnienia pracowników. Classen jest strategicznym podatnikiem w gminie Lyski i bez wpływu do budżetu podatków, które płaci, gmina Lyski nie miałaby możliwości rozwojowych. Wpływy z podatku w tym okresie oscylowały na poziomie 6,5 proc. dochodów gminy Lyski. Gminy Lyski nie stać było na to, aby firma Classen nie płaciła podatków. W tamtym czasie nie potrafiliśmy sprzedać jakichkolwiek działek budowlanych, to świadczyło o trudnej sytuacji sektora budowlanego, a firma Classen tylko takie produkty sprzedaje. Sprawa była dla mnie jasna, że trzeba było im pomóc. Firma do tej pory płaci podatek. W mojej ocenie, pomoc firmie w najtrudniejszym momencie, w postaci umorzenia dwóch rat podatku, pozwoliła jej na wyjście z tej trudnej sytuacji – przekonywał wójt.

Pomoc na niewiele się zdała

Sąd zwrócił uwagę wójtowi, że ten zamiast składać swobodne wyjaśnienia odczytuje przygotowane wcześniej stanowisko na kartce. Od tego momentu wyjaśnienia wójta były mniej składne. Sąd kilkakrotnie przywoływał go do porządku, bo mówił nie na temat i snuł poboczne wątki. Czy rzeczywiście pomoc wójta pomogła Classenowi i ochroniła miejsca pracy? Trudno się z tym zgodzić, zwłaszcza z ostatnimi problemami zakładu. Firma zawiesiła w kwietniu wypłatę premii dla pracowników z uwagi na kiepskie wyniki finansowe. W halach pracują zamiast mieszkańców gminy Ukraińcy i pracownicy z Indii. – Konkurenci mając nawet 25 proc. mniej załogi osiągają 10-krotnie lepsze wyniki finansowe – przyznało w kwietniu szefostwo.

(acz)