Podpalacz z OSP. Strażak podłożył ogień w stodole w Turzy
4 maja doszło do pożaru stodoły, stojącej na rogu ul. Tysiąclecia i Powstańców Śl. w Turzy Śl., kilkaset metrów od remizy straży pożarnej. Budynek spalił się doszczętnie. Kilka dni później zaczęły pojawiać się informacje, że podpalił go strażak miejscowej OSP.
Do pożaru doszło w godzinach wieczornych, kilka minut po godzinie 23.00. Do pożaru wyjechało aż 5 jednostek OSP, oprócz jednostki z Turzy Śl., również strażacy z OSP w Łaziskach, Gorzycach, Czyżowicach i Pszowie, a także strażacy z Jednostek Ratowniczo-Gaśniczych z Wodzisławia Śl. i Rydułtów. - We wspomnianym pożarze istniało ryzyko rozprzestrzenienia się ognia, bo w pobliżu znajdował się budynek jednorodzinny. Szybka i sprawna akcja pozwoliła na jego uratowanie – mówi brygadier Jacek Filas szef Jednostki-Ratowniczo-Gaśniczej Państwowej Straży Pożarnej w Wodzisławiu Śląskim. Stodoła znajdowała się raptem kilkanaście metrów od piętrowego domu rodzinnego i stała na tej samej co dom posesji.
5 maja w godzinach porannych, strażacy z Turzy Śl. jeszcze raz pojechali na miejsce, tym razem w celu przelewania pogorzeliska.
Kilka dni później zaczęły wychodzić na jaw informacje, że stodoła została podpalona, a podpalaczem jest jeden z członków OSP w Turzy Śl.
Informacje te potwierdziała nam policja. – Policjanci z komisariatu w Gorzycach zatrzymali sprawcę podpalenia stodoły, do którego doszło 4 maja przy ulicy Tysiąclecia w Turzy Śląskiej - mówi nam komisarz Marta Pydych z Komendy Powiatowej Policji w Wodzisławiu. Chodzi o 21-latka, członka miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej w Turzy Śląskiej. Udało się go zidentyfikować na podstawie nagrania z monitoringu. - Zatrzymany rzeczywiście jest strażakiem. Złożył już wyjaśnienia i przyznał się do winy. Wyraził skruchę i chęć naprawienia szkody, nawiązał już kontakt z poszkodowaną 75-latką - dodaje policjantka. Pytana przez nas o sprawę prezes OSP w Turzy Śl. Iwona Wajsman odpowiada, że ze względu na prośbę policji i toczące się postępowanie nie może udzielić zbyt wielu informacji. Potwierdza jednak, że sprawca był strażakiem OSP w Turzy Śl. - Po informacjach jakie otrzymaliśmy z policji, podjęliśmy decyzję o jego usunięciu z jednostki, w związku z rażącym złamaniem statutu – mówi Wajsman. – Cała sytuacja jest dla nas przykra.
Obawiam się, że będzie negatywnie rzutować nie tylko na naszą jednostkę, ale też na ogół strażaków-ochotników – dodaje pani prezes. Jacek Filas z JRG w Wodzisławiu Śl. zaznacza jednak, że tego typu sytuacje należą do rzadkości. - To jest raczej incydentalny przypadek na naszym terenie. Osobiście nie przypominam sobie podobnej historii, żeby strażak podkładał ogień – dodaje strażak.
– Wszyscy w straży byliśmy w szoku po tym, jak się okazało, że to ten chłopak przyznał do podpalenia. Nic nie wskazywało na to, że może zrobić taką rzecz. To był porządny strażak, dowódca, ratownik, miał pokończone różne kursy. Przecież to nie był jakiś tam nastolatek, który nie do końca zdaje sobie sprawę z konsekwencji podpaleń. Nie rozumiemy jego zachowania. Nie można tu mówić o motywie zarobkowym. Nasi strażacy drobne kwoty, które otrzymują za udział w akcjach i tak przekazują na rzecz jednostki - mówi nam anonimowo jedna z osób, związanych z OSP Turza Śl.
(art), (acz)