Lato w pełni, a basen do hydroterapii bez wody
- Tężnia i przynależąca do niej infrastruktura schodzi na psy. Wybudowano nowy parking, ale co z tego skoro wszystko dziadowieje. Gorące lato trwa, a wody w basenie do moczenia nóg jak nie było, tak nie ma - mówili jeszcze niedawno zirytowani mieszkańcy Radlina.
Tężnia solankowa w Radlinie rozpoczęła w tym roku swój sezon na przełomie marca i kwietnia. Miejsce każdego dnia jest oblegane przez mieszkańców i przyjezdnych. Kuracjuszy przyciągają zdrowotne inhalacje oraz ciekawa infrastruktura. Okazuje się jednak, że nie ze wszystkich atrakcji można korzystać.
Kilka miesięcy poślizgu
Od zeszłego roku na kuracjuszy czeka więcej atrakcji niż w latach ubiegłych. Przy tężni powstał kompleks rekreacyjny, pojawiły się siłownia na wolnym powietrzu, plac zabaw dla dzieci, punkt gastronomiczny, stawek z pomostem, brodzik do masażu stóp oraz hydroterapii. Dodatkowo ustawione zostały nowe ławki, leżaki oraz stoliki do gry w szachy. Od początku sezonu jedna z atrakcji została wyłączona z użytkowania. Chodzi o brodzik do hydroterapii metodą księdza doktora Sebastiana Kneippa. Miejsce zostało zabezpieczone taśmą ostrzegawczą i wejście do basenu zabronione. Nie spodobało się to osobom odwiedzającym radlińską tężnię. – Lato w pełni, a wody w basenie do moczenia nóg jak nie było, tak nie ma – mówili jeszcze niedawno zirytowani mieszkańcy Radlina.
Halina z Rybnika podkreśla, że tężnia jest wspaniałym miejscem, które często odwiedza, choć ma jakieś zastrzeżenia. – W tym roku mamy piękne lato. Szkoda, że basenik nie działa. W poprzednim roku korzystali z niego zwłaszcza najmłodsi, pluskając się w wodzie podczas ciepłych dni – mówi.
Wszystkiemu winna schodząca farba
Basen do hydroterapii został napełniony wodą dopiero niedawno. Kuracjusze musieli czekać prawie pięć miesięcy. Zapytaliśmy radliński magistrat, z jakiego powodu basen tak długo nie działał. Okazuje się, że wszystkiemu winna jest farba pokrywająca jego dno. Jak tłumaczy Katarzyna Macha z radlińskiego urzędu miasta atrakcja po sezonie zimowym wymagała solidnego wyschnięcia. Powierzchnia dna basenu była jednak w nie najlepszym stanie, dlatego zdecydowano się na przeszlifowanie starej warstwy farby i położenie nowej. – Nowa warstwa okazała się jednak śliska i zaczęła schodzić z podłoża – mówi Katarzyna Macha. W efekcie wykonano ponowne szlifowanie i malowanie. Od połowy sierpnia mieszkańcy mogą znów korzystać z wodnej atrakcji. – Mamy nadzieję, że teraz wszystko będzie dobrze – zapewnia urzędniczka.
Jak dodatkowo tłumaczy radliński magistrat, tak długi czas realizacji wykonywanych robót naprawczych wynika według oświadczeń wykonawcy prac z jego braków kadrowych, z którymi mierzą się przedsiębiorcy związani z rynkiem budowlanym.
(juk)