Brak dzieci budzi przerażenie w szkołach
Skutki niżu demograficznego są coraz boleśniej odczuwane w raciborskich szkołach. Władze miasta i dyrektorzy placówek wprowadzą limity w tworzeniu nowych klas by utrzymać obecną sieć oświatową.
W szkołach szukają dzieci do tworzenia pierwszych klas w następnych rocznikach, a tych jest w mieście jak na lekarstwo. O nowych uczniów najzacieklej bije się SP4, która prowadzi nabór ze ścisłego centrum. Tymczasem na rynku w Raciborzu mieszka tylko jedno dziecko, które pójdzie do szkoły, a w pobliżu (Podwale) dzieci nie ma wcale.
Grzeczna dyskusja
Dyrektorzy i nauczyciele placówek, które martwią się o przyszły stan liczebny w szkolnych ławkach, przyszli na posiedzenie komisji oświaty. Tematem były zmiany w granicach obwodów szkolnych. Rozmawiano – jak powiedział prezydent Mirosław Lenk – w sposób grzeczny, prawiono sobie komplementy, ale napięcie jakie panuje w rywalizacji o ucznia dało się wyczuć. Wystarczyło, że naczelnik wydziału edukacji powiedział (co ważne – z uśmiechem) o „roszczeniach terytorialnych” szkół, a jedna z uczestniczek poczuła się urażona. Za słowa podwładnego przepraszał ją prezydent.
Ósemka w biedzie
Na zmianach w obwodach stracą SP 13 i SP 15, a zyskać mają SP 4 i SP 18. Tyle, że „zyski” są nikłe, bo brakuje dzieci by zapełnić klasy pierwszakami we wszystkich placówkach. Z apetytem spoglądano na obwód SP 8, ale i tam jest tak źle, że są kłopoty z utworzeniem oddziału w nowym roku szkolnym. – Z biedą powstanie. Nie ma sensu im ograniczać – mówił prezydent Lenk po rozmowach z dyrektor ZSOMS Ludmiłą Nowacką.
Ratunkiem dla szkół, a zwłaszcza dla ich kadry, jest limitowanie nowych oddziałów – do trzech na placówkę. Duże szkoły podzielą się w ten sposób z małymi. To wszystko jest jednak teoretyczne, bo i tak o tym, do której szkoły posłane zostanie dziecko zdecydują rodzice. Ich nie obowiązują granice obwodów. Tłumaczył to dyrektorom naczelnik Robert Myśliwy, ale jego szef Lenk przypominał mu, że musi skupiać się na stanowisku urzędu w tej sprawie.
Sąsiedzkie źródła
Skąd brać nowe dzieci? Prezydent Lenk radzi dyrektorom szukać ich w ościennych gminach. Raciborskie placówki miałyby pozyskiwać uczniów np. z Rudnika, Kobyli czy Wojnowic, nabliższych sąsiadów Raciborza. Wielu rodziców dojeżdża do pracy do Raciborza z gmin. Ich dzieci mogłyby się uczyć w stolicy powiatu. Racibórz miałby przyciągać lekcjami pływania, języków obcych i dodatkowych zajęć. Taką ofertę szykuje m.in. SP 4, aby być konkurencyjną na oświatowym rynku.
Oświata dla bogaczy
Raciborska oświata jest coraz bardziej kosztowna. Dyrektorzy szkół walczą o byt swoich nauczycieli, ale ci powoli nie mają już kogo uczyć. W SP 15 uczyło się w przeszłości 2600 uczniów, a dziś jest ich tylko 600. Prezydent Lenk przyznaje, że miasto mogłoby zamknąć w centrum 2 szkoły przy tak niskiej frekwencji dzieci, jak obecna. Tymczasem z budżetu płyną dziesiątki milionów na funkcjonowanie drożejącej oświaty. Subwencji państwowej jest 29 mln zł, a wydatki sięgnęły przed rokiem 63 mln zł. W 2018 roku ich kwota ma być wyższa. Na forum rady temat ten podniósł dotąd tylko jeden radny – Tomasz Cofała. Nie znalazł jednak posłuchu. Prezydent Lenk zapewnił w urzędzie dyrektorów, że nie było i nie ma planów by dokonywać cięć w sieci szkół Raciborza.
(ma.w)
Komentarz Mariusza Weidnera
Nauczyciele z „czwórki” przypomnieli prezydentowi, że nie pomaga im dawna już fama o zamykaniu ich placówki, bo kiedyś magistrat miał takie plany. Minęły lata, ale w świadomości niektórych to przekonanie zostało. Nie tak dawno w urzędzie mówiono o rychłej wyprowadzce z budynku przy ul. Wojska Polskiego do pomieszczeń po zlikwidowanym gimnazjum na Kasprowicza, co też działa na wyobraźnię. Z drugiej strony mariaż z byłym G1 wzmocnił ofertę SP4. W powszechnej opinii raciborzan to najlepsze gimnazjum, z nagrodami i laureatami konkursów przedmiotowych. Ta jakość powinna pomagać, tylko wokół nie ma dzieci. Gimnazjum ściągało je nawet z daleka, ale ośmioklasowa podstawówka działa inaczej, nabór zaczyna się od pierwszaków. Kadra SP4 domagała się na spotkaniu w urzędzie przywrócenia jej obwodu dawnej SP12, ale o tym nie chcą słyszeć ani szkoły, ani urząd.
Ludzie:
Ludmiła Nowacka
dyrektor Dyrektor Instytutu Studiów Edukacyjnych PWSZ w Raciborzu, radna miasta Racibórz, kierownik ds. sportu w SP 15, była zastępca prezydenta miasta Racibórz.
Mirosław Lenk
Przewodniczący Rady Miasta Racibórz, były prezydent.
Robert Myśliwy
Dyrektor Powiatowego Centrum Sportu w Raciborzu
Komentarze
2 komentarze
Już tu było kiedyś pisane na forum, że w Wodzisławskich szkołach zostawia się po dwóch, trzech uczniów klas pierwszych np. za nieumiejętność płynnego czytania. Po to, aby móc w następnym roku utworzyć kolejną pierwszą klasę, bo było by za mało nowych uczniów, więc pod jakimś pretekstem zostawia się pierwszoklasistów na kolejny rok i tak repetują, aby powstała nowa klasa i nauczyciele nie stracili pracy. A w końcu na naukę czytania jest cały okres edukacji wczesnoszkolnej, czyli pd pierwszej do trzeciej klasy...
Naprawdę chciecie utrzymywać puste szkoły bez uczniów tylko po to żeby poprawić humor nauczycielom ? Głupota pomieszana z niegospodarnością, powinni wam za to postawić zarzuty prokuratorskie.