Wtorek, 3 grudnia 2024

imieniny: Franciszka, Ksawerego, Lucjusza

RSS

Historia biblioteki w Zawadzie Książęcej i jej wieloletniej bibliotekarki

05.05.2018 07:00 | 0 komentarzy | woj

Bibliotekę w Zawadzie Książęcej, a dokładniej w Łęgu, założył w 1956 r. Helmut Wałach. Nazywała się wtedy Gromadzką Biblioteką Publiczną i na starcie dysponowała 924 woluminami, przekazanymi z Biblioteki Powiatowej w Raciborzu. Wypożyczalnia była skromnie wyposażona w biurko, regał i dwa stoliki. Biblioteka w tym budynku działała dwa lata, później mieściło się tu przedszkole, a obecnie dom mieszkalny. Następną bibliotekarką była Genowefa Stanek.

Historia biblioteki w Zawadzie Książęcej i jej wieloletniej bibliotekarki
Małgorzata Franica-Skwierczyńska współcześnie z ulubioną książką w ręku oraz na archiwalnych zdjęciach
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

W 1958 r. bibliotekę przeniesiono do Zawady Książęcej, do pomieszczenia przy karczmie „U Pendziałka”. Również tam nie było dobrych warunków dla księgozbioru, gdyż pomieszczenie było ciemne i zawilgocone. Z tego powodu, po dwóch latach nastąpiła kolejna przeprowadzka, którą nadzorowała bibliotekarka Łucja Kocur. Księgozbiór trafił do obecnej siedziby, w budynku za remizą.

W 1964 r. utworzono punkty biblioteczne w Szkołach Podstawowych: w Łęgu i Ciechowicach. W 1969 r. wskutek reorganizacji rad narodowych, Gromadzką Bibliotekę w Zawadzie Książęcej przyłączono do gromady Nędza (wcześniej podlegała pod Markowice). To spowodowało przekształcenie biblioteki w filię biblioteczną.

W kolejnych latach bibliotekarkami były: Irena Pytlik (od 1972 r.), Lidia Michalska (od 1974 r.), Marianna Raczyńska (1975 r.). Od 1976 r. opiekę nad księgozbiorem objęła Małgorzata Franica-Skwierczyńska, która na tym stanowisku przepracowała 42 lata i w 2018 r. przeszła na emeryturę.

Poprosiliśmy tę doświadczoną bibliotekarkę, którą w 2011 r. ogłoszono Powiatowym Bibliotekarzem Roku o wywiad, kilka refleksji historycznych i dotyczących czytelnictwa.

Marcin Wojnarowski


– Czy bibliotekarstwo jest pani pracą z powołania?

– M F-S.: To raczej przypadek, wcześniej o tym nie myślałam. To rzadki zawód. Jako młoda dziewczyna bardzo lubiłam pracę w ogrodzie, który nadal jest moja pasją. Oczywiście lubiłam i nadal lubię czytać. Poza tym chyba zdecydowało to, że bibliotekarstwo jest specyficznym zajęciem, dla osób, które się nie nudzą, spędzając cały dzień w ciszy i spokoju.

– Czy pani gusta czytelnicze zmieniły się na przestrzeni lat?

– M F-S.: Kiedyś bardzo lubiłam książki historyczne, ale te zainteresowania zmieniały się na bieżąco. Dawniej nowe tytuły ukazywały się rzadko,były to raczej wznowienia. Filia posiadała na swoim stanie dużo literatury polskich autorów. Przeczytałam cały regał Kraszewskiego, trochę kryminałów. Dziś czytam Paula Evansa, książki obyczajowe i historyczne. Zauważyłam też, że trudniej czyta mi się książki sprzed czterdziestu lat, gdyż język polski ewoluował i czasem trzeba się zastanowić co autor miał na myśli.

– A jak, na przestrzeni pani pracy, zmieniały się gusta czytelników?

– M F-S.: Wszystko zależało od tego, co było wydawane. Tak jak obecnie modny jest Harry Potter, to wszyscy czytają ten rodzaj książek. Do tego dochodzi promocja i chyba tak to działa. Kiedyś nam tłumaczyli, że to bibliotekarz kształtuje gusta czytelnicze. To się jednak sprawdza tylko w przypadku stałych czytelników, których znamy i wiemy jakie książki im odpowiadają i co możemy polecić.

– Czy zmielili się również klienci biblioteki?

– M F-S.: Gdy zaczynałam pracę najwięcej wypożyczeń pochodziło od dzieci i młodzieży. I to wcale nie dotyczyło lektur. Pamiętam chłopca, który przyjeżdżał na rowerze z Ciechowic i od razu wypożyczał całą siatkę książek. Rekordzista przeczytał 150 pozycji w ciągu roku i takich młodych czytelników było kiedyś wielu. Dziś już nie ma takich wyników. Z biblioteki korzystają głównie niezatrudnieni, emeryci oraz osoby w podeszłym wieku. W tym ostatnim przypadku czasem trzeba donosić książki do domu i wtedy przydaje się znajomość czytelniczych gustów danej osoby. W środowisku wiejskim książka dostarczona do domu to obecnie najlepsza forma wypożyczeń. Tym bardziej, gdy biblioteka znajduje się na drugim piętrze, gdzie nie każdy jest w stanie wejść.

– Czy i jak zmieniała się praca bibliotekarza?

– M F-S.: Zawsze najważniejsze dla bibliotekarza były wypożyczenia i z ich liczby byliśmy rozliczani. Dawniej w każdą środę organizowaliśmy „Wieczory Baśni” dla dzieci, po spotkaniu każde dziecko wypożyczyło kilka książek do domu. Wtedy popularyzacja czytelnictwa w postaci spotkań z bajką dawała dobre wyniki w postaci wypożyczeń. Obecnie biblioteki poświęcają dużo czasu organizując wiele ciekawych warsztatów, pokazów, spotkań, konkursów. Moim zdaniem nie daje to oczekiwanych efektów w postaci wzrostu wypożyczeń.

– Więc jak widzi pani przyszłość czytelnictwa?

– M F-S.: Zależy o jakim środowisku mówimy. Inaczej jest w miastach, inaczej w wioskach. Bardzo ważne jest, aby księgozbiór danej biblioteki był gromadzony zgodnie z zaiteresowaniami czytelniczymi danego środowiska. Potrzebne są również środki, aby na bieżąco realizować zapotrzebowania czytelników, bowiem systematyczne uzupełnianie księgozbioru w atrakcyjne nowości wydawnicze są gwarancją wzrostu wypożyczeń. Wielokrotnie poprzez mądrą i ciekawą książkę zdobywałam kolejnego czytelnika dla biblioteki, a najbardziej przemawiają do czytelników nowości książkowe. Wierzę, że czytelnictwo nie zaniknie. Były już czasy gdy pojawiły się filmy wideo i też wieszczono koniec czytelnictwa. Wtedy Filia w Zawadzie Książęcej prowadziła wypożyczalnię kaset video, sprowadzanych z Biblioteki Śląskiej w Katowicach przez bibliotekarza filii. Kasety video szybko się znudziły, a czytelnicy wrócili do książek. Obawiam się jednak, że dzisiejsi bibliotekarze mają mniej możliwości kreowania takich działań. Przynajmniej w Zawadzie Książęcej.

– Dlaczego?

– M F-S.: Dlatego, że zabrano nam godziny wewnętrzne, podczas których była możliwość przeprowadzania zajęć i popularyzowania czytelnictwa poza biblioteką, w szkołach czy choćby dostarczania księgozbiorów w miejsce zamieszkania dla osób niepełnosprawnych, bowiem istnieje problem z dostępem do biblioteki , która mieści się na drugim piętrze, co stanowi wielką barierę dla osób w podeszłym wieku. Powyższe zadania realizowałam przez wiele lat dla dobra czytelnika i wypożyczeń. I chyba też za to doceniono moją pracę w 2011 roku.

– Co najbardziej zapadło pani w pamięci ze wszystkich lat pracy?

– M F-S.: Ważnym wydarzeniem było 50-lecie naszej biblioteki, zorganizowane w 2006 r. Zapadła mi w pamięć również dobra współpraca z panią Anną Kaszubą, dyrektorem GBP w Nędzy, która była wzorem bibliotekarza do naśladowania. Pozwalała na niemal dowolne działania, byle tylko miały wspierać czytelnictwo. Również kolejny dyrektor nadzorujący pracę filii w Zawadzie Ks. Małgorzata Piastowska tworzyła sprzyjający czytelnictwu klimat, pozwalała na kreatywność bibliotekarza filii. Praca pod takim kierownictwem sprawiała mi dużo satysfakcji. Oczywiście miło wspominam wszystkich wiernych czytelników Filii w Zawadzie Książęcej,również chłopców w wieku szkolnym, którzy przychodzili do biblioteki sobie pogadać i wcale ich książki nie interesowały. Po latach, już jako dorośli, odwiedzali mnie w pracy żeby powspominać tamte czasy.

– Jakie plany ma pani na emeryturze?

– M F-S.: Odpoczywać, ale nie tylko z książką w ręku. Chcę poświęcić się mojemu hobby – pracy w ogrodzie, oraz działaniom na rzecz lokalnej społeczności.

– Dziękuję za rozmowę.