Wojewoda radzi jak ukarać Mainusza
Ze Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego otrzymaliśmy pismo, w którym dyrektor działu kontroli wskazuje radę miasta jako uprawnioną do wyciągnięcia konsekwencji wobec przewodniczącego Mainusza (na zdj.). Jakich? Nawet odwołania go ze stanowiska.
W Śląskim Urzędzie Wojewódzkim potraktowano przypadek niewpuszczenia dziennikarzy Nowin na salę, w której obradowali radni miejscy, jako skargę na przewodniczącego rady Henryka Mainusza. Wcześniej na ten temat wypowiedzieli się: Rzecznik Praw Obywatelskich, Bona Fides, Watchdog Polska i Fundacja Helsińska. Zwróciły m.in. uwagę na niestosowność decyzji szefa rady, jej niezgodność z zapisami Konstytucji RP oraz prawa samorządowego. RPO wszczął postępowanie wyjaśniające w tej sprawie. – To patologia samorządu – oceniał na naszych łamach Grzegorz Wójkowski z krajowej akcji Fundacji Batorego "Masz głos, masz wybór".
Wojewoda śląski bada legalność uchwał, które podejmują rady gmin. Dlatego poinformowaliśmy go o incydencie w raciborskim ratuszu. Ponieważ przewodniczący rady miasta nie jest organem gminy to wojewoda nie może rozpatrywać skargi na jego indywidualną działalność (mógłby odnieść się do stanowiska całej rady). W przypadku niewłaściwego wykonywania obowiązków przez Henryka Mainusza wskazał jednak – poprzez Grzegorza Skórkę dyrektora wydziału kontroli w ŚUW – że tylko rada miasta jest uprawniona do wyciągnięcia konsekwencji wobec przewodniczącego, tj. odwołania go w trybie ustawy o samorządzie gminnym.
G. Skórka nadmienił, że działalność rady miasta jest jawna. Obywatele mają prawo wstępu – w szczególności – na sesje i posiedzenia komisji oraz prawo dostępu do informacji o wykonywaniu zadań publicznych. Ograniczenia mogą wynikać wyłącznie z ustaw, a nie z decyzji przewodniczącego rady.
(ma.w)
Ludzie:
Henryk Mainusz
Radny Miasta Racibórz, były przewodniczący rady.