środa, 13 listopada 2024

imieniny: Stanisława, Mikołaja, Krystyna

RSS

Tadeusz Kaczyna z Rogowa kłóci się z nadleśnictwem o grodzisko

23.09.2016 07:00 | 1 komentarz | tora, mak

Tadeusz Kaczyna, właściciel Parku Leśnego w Rogowie uważa, że potencjał turystyczny największego największego średniowiecznego grodziska na Śląsku nie jest wykorzystywany. Chce to zmienić. Konserwator zabytków jest otwarty na pomysły.

Tadeusz Kaczyna z Rogowa kłóci się z nadleśnictwem o grodzisko
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Tadeusz Kaczyna jest znanym lokalnym przedsiębiorcą. Produkuje wyroby z mięsa, prowadzi Park Leśny u Kaczyny w Rogowie, organizuje wycieczki krajoznawcze bryczkami po okolicy, w tym do średniowiecznego grodziska Golęszyców w Lubomi, największej znanej nauce osady tego plemienia w Europie. Zdaniem przedsiębiorcy zabytek ma ogromny potencjał turystyczny, który jednak nie jest wykorzystywany. Głównie przez małą dostępność, nieuporządkowanie terenu i słabe oznakowanie.

Zarośnięte lasem

Grodzisko leży w leśnym ostępie i jest zarośnięte drzewami. Komuś chodzącemu po terenie grodziska a nieobeznanemu z historią Golęszyców ciężko poznać, co jest częścią budowli, a co naturalnym zwałem ziemi. – Nie mówię, żeby od razu rekonstruować osadę, bo wiem, że to kosztuje. Ale uważam, że gdyby usunąć samosiejki, przygotować miejsca postojowe, bo jest gdzie, ustawić tablice informacyjne, i udostępnić drogę, której używa nadleśnictwo, to od razu grodzisko nabrałoby innego charakteru i byłoby ciekawsze do zwiedzania – mówi Tadeusz Kaczyna.

Kopyta niszczą?

Przedsiębiorca rozmawiał w tej sprawie z nadleśniczym Januszem Fidykiem z Nadleśnictwa Rybnik, na terenie którego leży grodzisko. Między panami wybuchł jednak spór. Przedsiębiorca chciałby udostępnienia drogi dojazdowej dla bryczek, nadleśnictwo się nie zgadza. – Jest to droga z tłucznia, niszczą ją kopyta. Niedaleko grodziska, około 200 – 300 metrów przebiega droga publiczna, więc można dojechać, a kawałek przejść – mówi nadleśniczy. – Tej drogi nie niszczą kopyta koni, tylko ciężki sprzęt do wycinki i wywozu drewna. Po prostu nadleśnictwo nie chce, żeby ktoś ich podglądał – odcina się Tadeusz Kaczyna. – Nie będę na ten temat dyskutował z panem Kaczyną. Droga jest niezbędna dla sprzętu, żeby mógł dojechać, zrobić swoje i wyjechać. Presja na leśne drogi jest olbrzymia, wiele osób chciałoby z nich korzystać. Ja nie mogę się zgodzić, żeby samopas jeździć po lesie – ucina wątek nadleśniczy.

Będą tablice

Ewentualną wycinkę krzewów i drzew uzależnia od wojewódzkiego konserwatora zabytków, który sprawuje pieczę nad grodziskiem. – Jeśli konserwator coś postanowi, będę go słuchał – deklaruje nadleśniczy. A zapowiada, że tablice informacyjne staną w obrębie grodziska do dwóch miesięcy. Ich treść jest uzgadniana z archeologami.

Konserwator i gmina otwarte

Wszystko wskazuje na to, że akurat Śląski Wojewódzki Konserwator Zabytków nie będzie robił przeszkód w popularyzacji grodziska. Mirosław Rymer, rzecznik prasowy ŚWKZ w Katowicach przekazał oficjalne stanowisko, które publikujemy obok.

Otwarta na temat zagospodarowania grodziska jest gmina Lubomia. Wójt Czesław Burek wyraźnie jednak mówi, że na razie pomysł nie jest możliwy do realizacji z braku pieniędzy. – Ze środków własnych tego nie zrobimy, a o fundusze zewnętrzne na razie trudno – podkreśla. Gmina interesowała się nawet programem Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2014-2020 w zakresie ochrony zabytków i budownictwa tradycyjnego, ale tam pula pieniędzy do podziału jest mała. – 750 tys. euro na całe województwo, a na rekonstrukcję potrzeba ok. 2 mln zł – ubolewa wójt.

Poza tym gmina w pierwszej kolejności musi skupić się na inwestycjach, które zostały rozpoczęte lub które mają szanse na dofinansowanie. – Złożyliśmy wniosek o wielomilionowe dofinansowanie budowy kanalizacji części Lubomi, przygotowujemy się do budowy tężni za 2 mln zł, mamy w planach rewitalizację gminnych obiektów, np. budynku OPS, realizujemy kosztowne remonty drogowe. Do tego budowa infrastruktury w nowych Nieboczowach. Mamy tam wprawdzie milion złotych zapasu, ale musimy być przygotowani na różne sytuacje – podkreśla wójt. Dodaje, że gmina Lubomia i tak jest w czołówce województwa, jeśli chodzi o liczbę inwestycji na jednego mieszkańca. – Front robót jest szeroki i musimy się skoncentrować na tym, co rozpoczęliśmy – zaznacza.

Być realistami

Wójt podkreśla, że na terenie gminy są znaki informujące, jak dojechać do grodziska. – Jeśli za mało, to zawsze można dołożyć ich więcej – uważa. W Zespole Szkół Ogólnokształcących w Lubomi jest makieta grodziska. Sam zabytek został opisany w książce wydanej przez szkołę. – Cały czas myślimy o grodzisku, ale musimy być realistami – puentuje.

Wydaje się więc, że na razie największe szanse realizacji ma propozycja Tadeusza Kaczyny. Przedsiębiorca przekonuje, że oczyszczenie terenu, czy wyszykowanie parkingu nie wymagają dużych nakładów pieniędzy. Bardziej liczą się chęci. – Najważniejsze, żeby zacząć. Kiedy rozejdą się wieści o nowej atrakcji historyczno-turystycznej powiatu, wtedy będzie można realniej myśleć o rekonstrukcji grodziska. Ja też deklaruję pomoc w szukaniu pieniędzy – kończy przedsiębiorca.

Tomasz Raudner, mak


Stanowisko Śląskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków

Teren grodziska Goleszów w Lubomi jest objęty ochroną wynikającą z wpisu do rejestru zabytków. Jest to obiekt o wysokiej wartości historycznej i naukowej porównywalnej z ruinami zamków na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Śląski Wojewódzki Konserwator Zabytków pozytywnie ocenia zamiar udostępnienia tego zabytku szerokim kręgom społecznym, jednakże musi nastąpić to w sposób przemyślany i zorganizowany. Zanim jednak do tego dojdzie koniecznym jest uporządkowanie terenu poprzez usunięcie nadmiaru roślinności negatywnie wpływającej na układ nawarstwień grodziska, w szczególności tzw. samosiejek, a następnie przeprowadzenie kompleksowych badań archeologicznych, gdyż ostatnie przeprowadzono w latach 60. ubiegłego wieku i w dodatku objęły one niewielki fragment terenu. Dyskusję o dalszych losach grodziska, w tym rekonstrukcji, budowie bazy turystycznej itp. możemy rozpocząć dopiero po pełnym rozpoznaniu terenu. Do chwili obecnej do Konserwatora nie wpłynął żaden wniosek w tej sprawie. Jeśli chodzi o usunięcie drzew i uporządkowanie terenu, to podkreślić należy, iż w przypadku terenu lasu co do zasady takie działania, w świetle obowiązujących przepisów, nie wymagają zezwolenia wojewódzkiego konserwatora zabytków. Kwestia organizacji dróg na terenie lasu pozostaje poza kompetencjami ŚWKZ. Podkreślić należy, iż Nadleśnictwo Rybnik pozostaje w stałym kontakcie z tut. Urzędem i przed podjęciem działań na tym terenie przeprowadza z nami konsultacje. Również współpraca z gminą Lubomia układa się prawidłowo.

Ludzie:

Czesław Burek

Czesław Burek

Wójt Gminy Lubomia