Gdzie oni są? Ci wszyscy młodzi urzędnicy - pyta Lenka radny Klima

Temat nieobecności urzędników na posiedzeniach rady Piotr Klima podjął na marcowej komisji budżetu. - Posłuchaliby nas, naszych dyskusji. Radni nie kojarzą pracowników urzędu. Poza starymi naczelnikami nie znają tu nikogo - zauważył rajca.

Prezydent Raciborza Mirosław Lenk oponował: kierownictwo urzędu jest obecne na każdej sesji, a w miarę potrzeby także na komisjach.

Klima zastanawia się czy młodzi urzędnicy boją się przychodzić na sesje. - Może źle by się czuli w obecności swego szefa? - rozważał. Rajca chciałby więcej rozmawiać o sprawach miasta. - Żal mi tego trochę, że nie ma z kim. Inspirować i napędzać moglibyśmy się nawzajem - stwierdził.

M. Lenk oznajmił, że ktokolwiek chce może przyjść na sesję. - Strachu nie ma w urzędzie już od dawna. Dla wielu praca w urzędzie jest normalną praca, po której idą do domów. Gdyby mieli taką potrzebę to przychodziliby do radnych - przekonywał prezydent.

Lenk podkreślił, że naczelnicy na sesjach stanowią jego kapitał wiedzy. Mają go wspomagać w odpowiedziach przed radą. - Nie wyobrażam sobie dyskusji na sesji o sprawach miastach z pominięciem mnie. Pogląd prezydenta wypracowujemy wspólnie w urzędzie - wyjaśnił Klimie. Przyznał, że ma manierę by nie dopuszczać do głosu przed radą swoich podwładnych. - Tak się utarło w przeszłości, że radni nie chcieli słuchać naczelników tylko wzywali do dyskusji prezydenta - mówił prezydent. Nie wykluczył, że zmieni ten model pracy na sesjach, bo odpowiadając za wszystkich czasami "sam sobie szkodzi".

Rajca nie pominął bliskiego mu wątku współpracy radnych miejskich z powiatowymi. Dziwił się, że koledzy samorządowcy nie odwiedzają sesji w magistracie. - A pan chodzi na sesje do starostwa - zapytała Klimę radna Anna Szukalska. Ten odparł, że chodził tam w przeszłości.