Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

Złomiarze przepuścili skarb z puszki

14.08.2015 08:52 | 0 komentarzy | acz

Wodzisławska policja zajmuje się nietypową sprawą, bo sprawą kosztowności. Nikt jednak na dobrą sprawę nie wie jak wyglądały, komu zginęły i gdzie teraz są. Jedyny, dość ulotny ślad to wspomnienia dwóch mieszkańców Wodzisławia.

Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Aby opisać sprawę, którą żyje cały Wodzisław należy się cofnąć o kilka tygodni wstecz. A więc po kolei. Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej zainteresował się dwoma podopiecznymi, którzy przestali się kontaktować z ośrodkiem.

– Przestali się kontaktować z pracownikiem socjalnym. Urwał się kontakt. Wszczęliśmy postepowanie w zupełnie innej sprawie – potwierdza Elwira Palarczyk, dyrektor MOPS w Wodzisławiu Śląskim. Między innymi z uwagi na dobro dzieci pracownicy dotarli do rodzin. Mężczyźni nie wyrażali jednak już zainteresowania pomocą MOPS-u choć przez lata wyczekiwali na pomoc z tej instytucji. Uwadze pracowników nie uszło, że mężczyźni do tej pory borykający się z problemami finansowymi zaczęli żyć ponad stan.

O sprawie została poinformowana policja, która miała sprawdzić czy nagły przypływ gotówki nie ma związku z przestępstwem. – Okazało się, że panowie mają pieniądze, bo znaleźli coś bardzo cennego – mówi nadkomisarz Magdalena Wija z Komendy Powiatowej Policji w Wodzisławiu Śląskim. Gdzie znajduje się takie skarby? Np. na stercie śmierci na granicy Zawady i Kokoszyc. Mężczyźni podczas zbierania złomu znaleźli opakowanie z kosztownościami. – Opisują ją jako zardzewiałą zgniłą puszkę, w której były cenne przedmioty – mówi policjantka. Chodzi najprawdopodobniej o złoto. Najprawdopodobniej, bo ze znaleziska nic nie zostało poza dobrymi humorami szczęśliwych znalazców. Wszystko wydali.

Po ulicach Wodzisławia historia przekazywana jest z ust do ust a wartość znaleziska pomnożona została już do kilku milionów złotych. – To bujda, prawdopodobnie znalezisko było warte maksymalnie od kilku do kilkunastu tysięcy złotych, a zostało spieniężone za jeszcze mniejszą sumę – mówi osoba znająca kulisy sprawy. Co więc sprawdza policja? Czy nie doszło do przestępstwa przywłaszczenia, bo takie znalezisko należy oddać do właściwej instytucji. Nikt nie usłyszał jednak w sprawie zarzutów, a obaj mężczyźni są jedynie świadkami w sprawie. Dzwoni za to telefon w komendzie. – Kontaktują się z nami osoby, które twierdzą, że to właśnie do nich należały kosztowności. Trudno to weryfikować, bo nic z nich nie zostało – przyznaje policjantka.

(acz)