Rybnicka Spółdzielnia Mieszkaniowa nie może zwolnić byłego prezesa Stanisława Jaszczuka. Tak zdecydowali radni
W lipcu tego roku Stanisław Jaszczuk, rybnicki radny z ramienia PiS, został odwołany ze stanowiska prezesa RSM. Jednak, aby został zwolniony ze spółdzielni, musiała na to wyrazić zgodę rada miasta. Wszystko w związku z art. 25 ust. 2 ustawy o samorządzie gminnym, który stanowi, że „rozwiązanie z radnym stosunku pracy wymaga uprzedniej zgody rady gminy, której jest członkiem”. Odpowiedni wniosek, podpisany przez obecnego prezesa RSM Marka Gruszczyka, trafił do Rady Gminy Miasta Rybnika. Ta zajęła się nim podczas wrześniowej sesji.
– Stanisław Jaszczuk nie potrafi pogodzić się z tym, że został odwołany z funkcji prezesa RSM i nadal pobiera pensję, jak wynika z pisma RSM, ok 12 tys. zł. Koalicja BSR – PiS zrobi wszystko, aby tę uchwałę przegłosować. Jest to sytuacja nieakceptowalna społecznie. Mamy sądy pracy, byłoby dobrze gdyby Stanisław Jaszczuk tam szukał sprawiedliwości, a nie zasłaniał się mandatem radnego – mówił wzburzony Piotr Kuczera z PO, który tłumaczył również, że ustawy, które w swoisty sposób chronią radnych, nie zostały stworzone, aby bronić posad, tylko ewentualnie pomagać radnym, którzy rzeczywiście są szykanowani w związku z wykonywaniem mandatu. – Czytając pisma skierowane do nas przez RSM, ni jak nie potrafię się dopatrzeć takiej przesłanki – dodał Kuczera.
Podczas dyskusji na sali plenarnej, radni podzielili się na dwa obozy. Ci z PO bezpardonowo atakowali pomysł obrony Stanisława Jaszczuka, za którym murem stali radni z BSR i PiS. – Przedstawione przez pana Jaszczuka wywody, przypominają schizofreniczny bełkot – powiedział Wojciech Kiljańczyk (PO). Franciszek Kurpanik zapytał Jaszczuka czy to co robi jest moralne i etyczne. – To co można przeczytać we wniosku o niewyrażenie zgody na rozwiązanie stosunku pracy to skandal, kłamstwo i hipokryzja. Ile pan jeszcze chce wyrwać pieniędzy ze spółdzielni mieszkaniowej? – pytał radny PO. W końcu do głosu doszli również przedstawiciele koalicji rządzącej. – Żaden pracodawca nie napisze, że funkcja radnego przeszkadza w wykonywaniu obowiązków zawodowych – bo byłby durnym pracodawcą – bronił koalicjanta Michał Chmieliński z BSR. Bezpartyjny Leszek Kuska również wstawił się za Jaszczukiem. – Jestem zasmucony opiniami, które tu usłyszałem. Każdy ma prawo bronić swojego stanowiska pracy. Dlaczego w waszych wypowiedziach jest tyle nienawiści? Dlaczego atakujecie osobę, która poczuła się niesprawiedliwie zwolniona? Od tego jest sąd pracy – mówił Chmieliński.
Przed samym głosowaniem, głos zabrał Stanisław Jaszczuk. – Uważam, że odwołanie całego zarządu, ze mną jako prezesem na czele, było bezpodstawne. Przyszła nowa grupa, która trzyma władzę i zadecydowała, że lepszy jest stary prezes niż nowy. Teraz bronię się przed statusem bezrobotnego, na który sobie nie zasłużyłem. Pracowałem dobrze i nie wyobrażam sobie, że teraz nic nie będę robił – mówił Jaszczuk.
Ostatecznie w głosowaniu wzięło udział 23 radnych. 13 była za (BSR, PiS), 10 przeciw (PO). To oznacza, że rada nie wyraziła zgody na zwolnienie Stanisława Jaszczuka z rybnickiej spółdzielni. RSM przysługuje prawo odwołania się od tej decyzji do sądu administracyjnego.
Więcej w najbliższym Tygodniku Rybnickim
Ludzie:
Stanisław Jaszczuk
Radny Miasta Rybnik.
Komentarze
3 komentarze
To sie znaczy że CZŁONEK spółdzielni to poprostu C**J ! ale mi kraj i prawo !!! l
A podopieczni (osoby niepełnosprawne) warsztatów terapii zajeciowej zbieraja samodzielnie pieniądze na busa...(ich stary pojazd już nie nadaje sie do przewozu osób - a autobusami raczej nie będą jeździc) miasto takiego zakupu nie zrefinansuje - wola stawiac jakieś figury na rondach za 50-60 tyś sztuka, utrzymywac pana Jaszczuka za 12 tyś miesiecznie normalnie makabra. Panie Fudali bież Pan przykład z prezydenta Katowic i nie startuj już w wyborach. Na dodatek Pan prezydent chce usunąc z warsztatow osoby z poza miasta (mieszkańców powiatu)...... brak słów
Wszedzie rzadzi polityka i wyciaganie wszelkimi sposobami od ludzi pieniedzy , w tym przypadku od czlonkow Spoldzielni Mieszkaniowej , podobna sytuacja jest prawie w kazdej spoldzielni , prezesi nie czuja sie gospodarzami tylko pracownikami "ponad swoje sily pracujacy" , (ile godzin w tygodniu???) , i za taka prace sowicie sa oplacani , bo 12 tysiecy to nie jest sredni miesieczny zarobek w naszym kraju.Panie Panie Prezesie prosze o troche honoru , jezeli Pana tam nie chca niech pan z honorem odejdzie i nie wyciaga ludziom pieniedzu za swoją tzw. prace różnymi kruczkami prawnymi.Ciekaw kiedy te nasze panstwo zostanie panstwem , gdzie jakies uczciwe prawo istnieje ???.