Zbudowali budy dla schroniska w Rybniku
Zwierzęta z rybnickiego schroniska same nie mogą poprosić o pomoc. Są jednak ludzie świadomi ich sytuacji, którzy pomagają na wszelkie możliwe sposoby. W ostatnim czasie schronisko otrzymało nowe budy dla psów, podarowane przez mieszkankę Rybnika.
– Na portalu społecznościowym mam kontakt z podmiotami, które opiekują się zwierzętami w szczególności psami i kotami. Dodają zdjęcia swoich podopiecznych, aby zachęcić oglądających do podjęcia adopcji, jak również proszą o datki. Zobaczyłam, że schronisko dla zwierząt w Rybniku potrzebuje dywanów, wykładzin dywanowych oraz suchej karmy. Postanowiłam zadzwonić i dopytać o szczegóły, i tak zrodził się pomysł bud. Kolega jest architektem, rozrysował „projekt” budy, a resztę wykonał mój ojciec i wujek, tak powstało 10 bud z otwieranym dachem – mówi pani Agnieszka, inicjatorka przekazania do schroniska domków dla psów. Przy okazji pani Agnieszka przeprowadziła z koleżanką zbiórkę dywanów i kupiła dodatkowo karmę. – Często słyszę, że lepiej mogłabym wydać pieniądze na chore dzieci. Tak i owszem zgadzam się z tym, ale zwierzęta są bezbronne bez prawa głosu, na sto osób, dwadzieścia da datek na dzieci, a tylko jedna osoba na zwierzęta – dodaje wolontariuszka. W jaki sposób można pomóc zwierzętom ze schroniska? Oprócz przekazywania 1 proc. podatku w okresie rozliczeniowym, warto czasem odwiedzić stronę internetową rybnickiego schroniska. Znajdziemy tam informację o potrzebach tej placówki. Schronisko stale przyjmuje darowizny rzeczowe, takie jak suchą karmę, miski i garnki, koce i legowiska, obroże, kagańce i smycze, zabawki dla zwierzaków oraz szampony. Coraz większym powodzeniem cieszy się akcja zbiórki karmy dla zwierząt od gości weselnych, zamiast przynoszenia kwiatów. Można również zaadoptować zwierzaki wirtualnie. – Jest to dobry sposób, aby bez wysiłku, zbędnych zakupów pomóc poprzez wykonanie przelewu. Nie muszą to być ogromne sumy, każda złotówka jest cenna. Ważne jest również to, żeby zorientować się, czy aby nasze pieniądze nie idą na cel zupełnie inny aniżeli pomoc zwierzętom z bidula – wyjaśnia pani Agnieszka.
(ska)