Komonijne geszynki - felieton Remigiusza Rączki
Bezmałaś moj to nojpiykniejszy miesionc w roku. I coś w tym je: kwitnom stromki, kaj jaki kwiotki w zegrodkach, a na łąkach tak choby ciepnyte tepichy z mlyczow.
Ale dużo ważniejszym wydarzyniym som komonije. Bo przeca to je drugi sakramynt kiery dostowo bajtel, bez to cza sie do niego rychtyk przirychtować.
Jak komonijo toż cza kupić książki do kościoła, różaniec, świyczka, uplyść winiec z Merty, kupić anzug abo klajd. Chocioż dobrze by było, żeby wszyscy szli jednako obleczyni na bioło i żeby ta komonijo nie była rewią mody. Bo przeca nie o to idzie.
Komonijo – to przede wszyskim gościna. I tera przeważnie już kożdy odprawio ta gościna w restauracjach, żeby se doma garusu nie robić. A cosik na tyn tymat wiym, bo jak jo szoł do komonije 25 lot tymu, gościna była w doma. Toż mocie pojynci co sie dzioło. Cza było posnosić stołki i stoły od ciotek i somsiadow, a kucharki to już od czwortku piykły i ważyły, bo gościna była z poprowkami. Ale to też miało swoj klimat.
Jo sie yno starom nad tym, że ludzie trocha pogupli z tymi geszynkami. Bez geszynku nie gościna sie nie idzie. Ale żeby bajtlowi 7 lot dować kłada, laptop abo tablet? No chyba lekko przesada. Nojlepszy zaro auto dać z szoferym, żeby wozioł go do szkoły.
Jo wom powiym yno tela, nojprzod dowomy bajtlom laptop, a potym dziwiymy sie, że wcale nie wylazujom na dwor.
Za mojich czasow nojwiynszy geszynk boł dycki od potkow – koło. Jo dostoł piękny bioły składak – Wigry. To było coś. Na nieszpory szoł żech już z odżytymi kolanami.
Ale musza wom pedzieć yno jedno – mie mama dycki godała, nojważniejsze je to, że przijmujesz już ciało Pon Boczka – hostia. I to musicie też godać swojim małym „komonistom”. Geszynki to je yno miły dodatek. I nie godejcie przi bajtlach kogo to sie spłaciyło zaprosić na komonijo,
a kogo niy.
A no koniec Winszuja Wom udanych Komonijow z dobrom pogodom. Pyrsk!
geszynk- prezent
odżyte- odarte
garus- rozgardiasz
poprawki- poprawiny
potek- chrzestny
tepichy- dywany
Ludzie:
Remigiusz Rączka
Znany i lubiany kucharz, mistrz kuchni śląskiej.
Komentarze
6 komentarzy
tak po prostu... tekst z webkrytyki? w czapce kucharskiej? to mi pachnie bezpłatną reklamą - dla równouprawnienia "tekst sponsorowany" należy opłacić lub zupełnie prywatne bez atrybutów kucharza zdjęcie wstawić ;D
knajpa słabo prosperuje , to widać i czuć
Jak jo uwielbiom nasz ślóński :-) Szkoda, ze tyle Ślązaków nie rozumie albo nie lubi regionalnego języka. A felieton to cała prawda. Żal się patrzy jak Sakrament Komuni wygląda jak parada pierwszych grzechów głównych: pychy i chciwości.
PRZEPRASZAM ! Już nie minusujcie! Wspaniale uchwycony problem pomieszania wartości duchowych z materialnym wymiarem prezentów, rozpustnej wyżerki zwanej przyjęciem komunijnym z wplątanym wątkiem wychowania dziatwy poprzez udostępnienie elektroniki multimedialnej, a nie rowerów ( zwanych "kołami"). Wspaniały język, forma i treść. Nowa odmiana języka śląskiego autorstwa Pana Rączki w którym np: już nie mówi i pisze się "trza" które zostało zastąpine "cza". Reszte ( chciał "zeta" do piwa to nie dostał za darmo )wytłumaczył mi menelik pijący piwo pod sklepem osiedlowym i wszystko zrozumiałem. Posypuję głowe popiołem, przepraszam za naruszenie blasku i chwały świecącej jasnym blaskiem gwiazdy "Nowin" i TV Katowice.
Ni to śloński, ni to polski, ni niemiecki. Poplątanie z pomieszaniem. Choby kiery pancrfaustem w chaziel dupnął! Zdjęcie tłumaczy wszystko.
a teraz proszę mi to ładnie na j.polski przetłumaczyć, bo jak czytam to niestety język łamię i głowa boli :)