Czwartek, 5 września 2024

imieniny: Doroty, Wawrzyńca, Herkulesa

RSS

Solidarnościowy strajk generalny w województwie śląskim

03.04.2013 13:52 | 5 komentarzy | web

Strajk, o którym donosiliśmy w poprzednim numerze, odbył się planowo, we wtorek, 26 marca 2013 roku. W czynnej akcji strajkowej, która trwała od godz. 3.00 do 10.00 (po dwie godziny w poszczególnych zakładach) wzięło udział ponad 85 tys. pracowników z 400 zakładów pracy.

Solidarnościowy strajk generalny w województwie śląskim
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

W czynnej akcji strajkowej uczestniczyli m.in. pracownicy hutnictwa, energetyki, ciepłownictwa, górnictwa, przemysłu zbrojeniowego, metalowego i motoryzacyjnego, koksowni, kolei, komunikacji miejskiej, służby zdrowia i oświaty. W zakładach, których pracownicy nie mieli prawa do strajku oflagowano budynki i przeprowadzono akcję poparcia dla strajkujących.

Strajkowało 165 placówek oświatowych. W Raciborzu strajkowali nauczyciele 12 szkół, w okolicy zaś m.in: gimnazjum w Kuźni Raciborskiej i Zespół Szkół Ogólnokształcących w Rudniku. Strajki w placówkach oświatowych odbyły się z zachowaniem powagi i spokoju. W jednej z raciborskich szkół dyrektor próbował wywołać eksces, podgrzać atmosferę strajku i zastraszyć nauczycieli. Dochodziły też informacje o działaniach dyrektorów szkół, którzy za wszelką cenę próbowali nie dopuścić do strajku. Taka postawa i działania są bezprawne, bowiem związki zawodowe i nauczyciele mają, zgodnie z Art. 58 i 59 Konstytucji RP z 2 kwietnia 1997 roku, pełne prawo do zrzeszania się i legalnego strajku. Postawa taka dziwi tym bardziej, że Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy jest w sporze zbiorowym z rządem i premierem Tuskiem, zaś szósty postulat strajkowy, wysunięty przez związki, mówi zaś wyraźnie o zaprzestaniu likwidacji szkół i skończeniu z procederem przerzucania finansowania szkolnictwa publicznego na samorządy. Chyba, że niektórzy dyrektorzy szkół zapomnieli albo też nie dotarło to jeszcze do nich, że okres jedynej słusznej linii i jedynej słusznej opcji politycznej, według której strajk był zawsze rzeczą szpetną, podejrzaną polityczne oraz obrazą dla rządzących, już (miejmy nadzieją bezpowrotnie) minął.

Rząd się wyżywi

Premier Tusk miał natomiast problem, jak sam stwierdził, ze zrozumieniem intencji uczestników strajku. Przyznał, iż podziela lęk związkowców o pracę. Na posiedzeniu rządu stwierdził zaś, że choć strajk nie sparaliżował życia na Śląsku, to rządzący nie powinni lekceważyć takiego protestu. Rząd nie zauważa więc większych problemów na „świetlistej drodze” rozwoju Polski. Do podsumowania działań rządu w ostatnim okresie pasuje jak ulał treść aforyzm Stanisława Jerzego Leca „Nie zgadzam się z matematyką. Uważam, że suma zer daje groźną liczbę”.

Strajku nie zauważyło też wiele mediów. Dziwi to bardzo, bo zwykle przedstawiciele tych ostatnich opisują niemal wszystko co się dzieje, zauważają każdy, nawet najbardziej banalny szczegół np. modnego ubrania takiego czy innego decydenta, nie zauważyły (lub nie chciały zauważyć) natomiast faktu bardzo dla kraju ważnego, budzenia się, po ponad 30 – letniej przerwie, narodu z letargu „drugiej Irlandii” i brania swego losu w swoje ręce. Mam porównanie z innymi krajami i wiem, że do wolnych mediów, spełniających należycie rolę czwartej władzy, jeszcze trochę, a może trochę więcej niż trochę, nam brakuje.

Strajk solidarnościowy

Strajk miał charakter solidarnościowy, tzn. popierano w nim przede wszystkim postulaty pracowników Sądu Rejonowego w Siemianowicach Śląskich, którzy znaleźli się w sporze zbiorowym ze swym pracodawcą, a negocjacje dotyczące m.in. podniesienia marnych płac, które nie były podnoszone od pięciu lat, zakończyły się niepowodzeniem. Podpisano jedynie protokół rozbieżności. Jako że pracownicy sądu nie mogą strajkować, Międzyzakładowa Organizacja Związkowa NSZZ „Solidarność” Pracowników Sądownictwa zwróciła się do organów statutowych Regionu Śląsko – Dąbrowskiego NSZZ „Solidarność” o reprezentowanie interesów i postulatów pracowników sądownictwa i przeprowadzeniu strajku solidarnościowego.

Zawiązanie Komisji

Warto tu przypomnieć, że już 23 października 2012 roku związkowcy z największych central związkowych w naszym regionie: NSZZ Solidarność, OPZZ, Forum Związków Zawodowych i WZZ Sierpień 80 powołali Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy.

Celem Komitetu jest ochrona mieszkańców województwa śląskiego przed skutkami kryzysu gospodarczego i utratą miejsc pracy, ochrona przedsiębiorstw działających w tym regionie i stanowczy sprzeciw wobec drastycznie rosnących kosztów utrzymania oraz łamania praw pracowniczych w Polsce.

21 listopada 2012 roku ruszyły referenda strajkowe w hutnictwie i przemyśle metalowym. Ogólnie w referendum w sprawie solidarnościowego strajku generalnego w regionie wzięło udział 146,8 tys. pracowników w blisko 600 zakładach pracy. Zdecydowana większość (około 95 %) opowiedziała się za taką formy protestu.

Postulaty

Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjno - Strajkowy dopracował z biegiem czasu swoje postulaty, które brzmią następująco:

1. Stworzenie osłonowego systemu regulacji finansowych oraz ulg podatkowych dla przedsiębiorstw utrzymujących zatrudnienie w okresie niezawinionego przestoju produkcyjnego. (Chodzi o to, aby przedsiębiorstwa nie zwalniały ludzi i nie likwidowały miejsc pracy w czasie kryzysu, tylko razem z rządem płaciły postojowe).

2. Wprowadzenie systemu rekompensat dla przedsiębiorstw objętych skutkami pakietu klimatyczno-energetycznego. (Chodzi o to, aby rząd wspierał przedsiębiorstwa, które wykańcza zbyt drogi prąd, bo inaczej te zakłady i miejsca pracy zostaną przeniesione za wschodnią granicę).

3. Ograniczenie stosowania umów śmieciowych. (Chodzi o to, aby ludzie mieli stałą i stabilną pracę, aby mogli odkładać na emerytury).

4. Likwidacja NFZ. (Chodzi o to, aby nasze składki trafiały na leczenie pacjentów w naszym regionie, a nie były przejadane przez urzędników w Warszawie).

5. Utrzymanie rozwiązań emerytalnych, przysługujących pracownikom zatrudnionym w warunkach szczególnych i szczególnym charakterze. (Chodzi o utrzymanie emerytur pomostowych na wcześniejszych, sprawiedliwych zasadach, aby

ludzie przed emeryturą nie trafiali na bruk bez środków do życia).

6. Zaprzestanie likwidacji szkół i zaprzestanie przerzucania finansowania szkolnictwa publicznego na samorządy. (Chodzi o to, aby rząd zwiększył poziom finansowania polskiej oświaty. Dzisiaj większość kosztów związanych z utrzymaniem szkół spada na samorządy).

Jeden za wszystkich – wszyscy za jednego

Szefowie central związkowych w naszym regionie nie mieli najmniejszych wątpliwości, że tylko wspólna solidarnościowa akcja daje szansę na skuteczną obronę pracowników przed zwolnieniami i bezrobociem. - Może to brzmi zbyt górnolotnie, ale taka jest rzeczywistość - broniąc roboty swojego kolegi, bronisz też swojej roboty – mówił o celach zawiązania Komitetu przewodniczący śląsko - dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz.

W naszym regionie jest już blisko ćwierć miliona bezrobotnych, kolejne zakłady pracy zaczynają balansować na krawędzi upadku, tymczasem rządzący zgubili się w czasie i wciąż wydaje im się, że jeszcze nie jest tak źle, że można bez końca dyskutować nie podejmując żadnych decyzji.

Mnożą się też głosy związkowców, według mnie zupełnie słuszne, że obecny rząd zachowuje się buńczucznie, zupełnie jak starożytni Hunowie – i ugnie się tylko przed siłą, czyli zwartym protestem związków zawodowych. „Rząd oderwał się od rzeczywistości i wydaje mu się, że problemy pracowników i pracodawców nie są jego problemami. Trzeba nim wstrząsnąć, albo zmienić. Zanim będzie za późno. Najmocniejszą i najskuteczniejszą bronią związkowców jest strajk. Oni (strona rządowa) strajku się boją. Kiedy wspólnie zaprotestują hutnicy, kolejarze, górnicy, zbrojeniówka, służba zdrowia, oświata, zakłady motoryzacyjne, kiedy staną autobusy i tramwaje, to rząd nie będzie mógł już dalej wciskać kitu, że jesteśmy na zielonej wyspie, że tylko nielicznym gorzej się powodzi, a reszta ma się świetnie” – napisali w jednym z biuletynów strajkowych związkowcy. Nic dodać nic ująć. „Prawda jest taka, że wszystkim źle się powodzi poza rządzącymi i ludźmi, którymi poobsadzali stołki. Możemy ich od tych stołków oderwać i zmusić do uczciwej roboty -  stwierdzają związkowcy”.

Nie chcemy drugiej Irlandii

Wiele osób przeciera ostatnio oczy i z przerażeniem stwierdza, że rząd nie robi nic, aby łagodzić skutki kryzysu. Co gorsze, rząd nie ma koncepcji długofalowego rozwoju kraju, zaś pustkę w tym zakresie stara się tuszować atakami na opozycję. Zamiast skutecznego rządzenia mamy niewybredne stwierdzenia i bzdurne argumenty typu „rząd może nie działa najlepiej, ale dla PO nie ma alternatywy, bowiem rządy PIS to niechybna wojna z Rosją, państwo policyjne, gdzie o 6°° rano do domów niewinnych ludzi będą wpadać siły specjalne i wywlekać ludzi z łóżek, zaś stosunki z głównymi partnerami z UE ulegną katastrofalnemu pogorszeniu”. Ludzie coraz mniej wierzą Tuskowi i jego zapewnieniom, choćby o drugiej Irlandii. Całe szczęście, że to ostatnie na razie się nie spełniło, bowiem Irlandia otarła się już o bankructwo.

Jak w republice bananowej

Dodać jeszcze należy, że Polska pod rządami PO wypada fatalnie w wielu badaniach i opracowaniach unijnych i innych organizacji pozarządowych dotyczących stanu polskiej demokracji, jakości życia, rozwoju społeczeństwa obywatelskiego, działania organów państwowych i samorządowych, praworządności czy korupcji. W badaniach tych jesteśmy często wyprzedzani przez kraje afrykańskie i takie, które określamy często mianem „republik bananowych”. Tak nisko obiektywnie oceniane jest nasze państwo. Ale o tym nie tutaj i nie dzisiaj.

Pierwszy od 32 lat

Był to pierwszy strajk generalny w regionie od 32 lat. Ostatni miał miejsce w 1981 roku. Co w tym wszystkim jest tragiczne to fakt, że społeczeństwo polskie jest zatomizowane jak w czasach komuny, strach przed utratą pracy i bezrobociem powoduje, że ludzie czują się bezradni, nawzajem nieufni, a atmosferę podgrzewają jeszcze przedstawiciele władzy czy środków masowego przekazu, napuszczając wprost jedną grupę zawodową na inną. Często, nawet w lokalnych mediach, możemy poczytać, jakie to górnicy mają wysokie wymagania, jak nieodpowiedzialni i zamknięci na konieczne zmiany są kolejarze, ile to zarabiają, mało przy tym pracując, nauczyciele, jak pretensjonalne, leniwe czy jeszcze gorsze są inne grupy zawodowe. Całe rzesze pseudospecjalistów pracują nad tym, by społeczeństwo polskie utrzymać w rozbiciu i wzajemnej nieufności. Dlatego obecne zjednoczenie się związkowców jest niezwykle cenne, bo tylko działając razem można uzyskać sukces.

Zamykanie szkół

Jak już wspomniałem wyżej, jednym z postulatów Międzyzwiązkowego Komitetu jest kwestia zaprzestania likwidacji szkół oraz przerzucania finansowania szkolnictwa publicznego na samorządy. Związkowcy domagają się, aby rząd zwiększył poziom finansowania polskiej oświaty. Obecnie większość kosztów związanych z utrzymaniem szkół spada na samorządy. Te, będąc często w fatalnej sytuacji finansowej oraz stojąc przed fenomenem niżu demograficznego, zamykają masowo szkoły. W wielu tysiącach przypadków są to decyzje zupełnie konieczne i słuszne, choć uciążliwe dla obywateli. W licznych zaś przypadkach są to decyzje pochopne, złe, decydenci zaś nastawieni są tylko na krótkowzroczne oszczędności. Ludzie zaczynają się bronić przed zamykaniem szkół idąc do sądu lub przeprowadzając referenda w sprawie odwołania organu stanowiącego jednostki samorządu terytorialnego przed upływem kadencji. Sądy uchylają i unieważniają zaś masowo decyzje samorządów o likwidacji szkół. Bo decyzje te są fatalnie przygotowane, mają różnorodne błędy formalne.

W Raciborzu starostwo wycofało projekt uchwały w sprawie likwidacji „Ekonomika”. Starosta w liście otwartym (Nowiny Raciborskie, 26.02.2013) pisze „…Trudno jednak nam się zgodzić z bezrefleksyjnym odmawianiem nam jakiejkolwiek logiki działań czy przypisywaniem złej woli. Dlatego przestrzegałem, aby sprawą nikt nie grał na własny użytek”. Jednym słowem starosta dziwi się, że ludzie spekulują i oponują w stosunku do działań powiatu. Zachodzi tu jedno pytanie. Jeżeli uchwała w sprawie likwidacji „Ekonomika” była do końca przemyślana, skonsultowana, formalno – prawnie zapięta na ostatni guzik – to czemu się z niej tak szybko wycofano? Czy przestraszono się akcji protestacyjnej uczniów i nauczycieli? A może doniesień o referendach, sprawach sądowych, postulatach Komitetu Międzyzwiązkowego dotyczących szkolnictwa? Referendum w przypadku powiatu odpada, więc niechybnie inne, wspomniane wyżej czynniki. Wiele samorządów uważa, że ludzie nie muszą wszystkiego wiedzieć, kierując się maksymą Stanisława Jerzego Leca „Gra w otwarte karty - cóż to za hazard!” Całe szczęście, że ludzie biorą swe sprawy w swoje ręce, widać, że tworzą się powoli zręby społeczeństwa obywatelskiego, czego obecnie rządzący boją się jak diabeł święconej wody. Wszyscy (głównie rządzący) chcą naszego dobra. Nie dajcie go sobie zabrać – powiedziałby wspomniany Lec. Tak trzymać.

Piotr Sput (NSZZ „Solidarność” Pracowników Oświaty i Wychowania)