List otwarty Marii Orzechowskiej-Maćkowiak do Radnych Miasta Racibórz ws. środków budżetowych na prowadzenie Punktu Informacji Turystycznej w Raciborzu.
Szanowni Państwo,
zwracam się do Państwa nie tylko jako przedsiębiorca, który stara się o prowadzenie punktu informacji turystycznej w Raciborzu, ale także jako mieszkanka tego miasta, której zależy na jego rozwoju i byciu dobrym miejscem do życia.
Po ostatniej sesji Rady Miasta nie jest już tajemnicą opinia większości Radnych dotycząca przekazania miejskich środków na prowadzenie punku informacji turystycznej (dalej pozwolę sobie używać skrótu PIT). Pozycja ta znalazła się wśród elementów, które mają być wykreślone z budżetu miasta. Dlatego też chciałam się zwrócić do Państwa z kilkoma pytaniami, które być może skłonią także do głębszej refleksji nad tematem.
Nie znam się na ustalaniu finansów miasta, ale czy wykreślenie tych środków oznacza także fakt, że nie dostanie ich również inna, miejska instytucja, która miałaby się tego tematu podjąć? Jak wywnioskowałam z debaty publicznej oraz z głosów na komisji gospodarki, na której miałam możliwość gościć, taki jest ogólny, alternatywny pomysł Rady. Prowadzeniem PIT miałoby się zająć szeroko pojęte miasto (nikt do tej pory nie sformułował końcowego organu wykonawczego) lub hybryda stworzona z sił miasta i powiatu. Jednak za co miałoby to robić? Zajmujące się tematem do tej pory RCK konsumowało na ten cel praktycznie takie same środki, jak te przewidziane w projekcie budżetu dla prywatnego operatora. To pokazuje, że całkowite wyrzucenie ich tak naprawdę skazuje PIT na niebyt, niezależnie od tego, kto będzie go prowadził...
Rozumiem niezgodę Radnych na fakt, iż idea przekazania PIT prywatnemu operatorowi nie była wcześniej konsultowana z całą Radą, a jedynie podczas jednej z komisji. Może to budzić sprzeciw i obawy o przejrzystość działań. Jednak czy w związku z tym dialog powinno się od razu odwracać o 180 stopni i z automatu na przekór przekreślać projekt, który ma szansę na rozwój i perspektywę na stworzenie czegoś, czego do tej pory w mieście nie było? Może warto właśnie w tym momencie pokazać, jak dialog powinien wyglądać. Pokazać, że polityczne spory i niezgoda nie powinny wpływać na rozwój miasta i jego wizerunek – zarówno w oczach mieszkańców, jak i przyjezdnych. W chwili obecnej w wyniku zaistniałego sporu jest tylko jeden przegrany – otwartość turystyczna miasta.
Nie mam zamiaru Państwa czarować, że w wyniku otwarcia PIT staniemy się (MY, RACIBÓRZ) potęgą na miarę Krakowa, Wrocławia, Trójmiasta czy Podhala. Oczywistym jest, że nie mamy aż takiego potencjału, a budowa marki turystycznej jest procesem długofalowym i wieloletnim. Jednak fakt, że nie osiągniemy miliona odwiedzających, nie powinien przekreślać roli miasta i okolicy na bycie atrakcyjnym i zauważanym na turystycznej mapie kraju. Otwarcie PIT (niezależnie od formuły zarządzania) jest tego podstawą. Budowanie produktu turystycznego, jakim może być nasze miasto, wymaga mozolnej pracy nie tylko w promocji zewnętrznej ale także w obsłudze już przybywających do nas gości. Nie tylko turystów – jako miejska przewodniczka miałam okazję obsługiwać nie tylko „typowych” turystów, ale także gości biznesowych raciborskich firm oraz zagranicznych pracowników naukowych współpracujących z raciborską PWSZ (co ciekawe, z kierunków technicznych, nie z wydziału zajmującego się turystyką). Jeśli goście, którzy już teraz pojawiają się w naszym mieście „odbijają się” od obecnie nieczynnego PIT to mało prawdopodobne jest, by do niego wrócili bądź by polecili miasto i jego obecną obsługę innym. W tym przypadku niewiele już pomoże wdrażanie strategii za rok, dwa czy pięć. Każdy prowadzący biznes zdaje sobie sprawę, że raz stracony klient to klient stracony już raczej na zawsze. Chyba już czas, by miasto gości – turystów zaczęło postrzegać jako właśnie takiego klienta. Wszak nie od dziś wiadomo, jaką siłę ma marketing szeptany, a właśnie ten najbardziej się dla nas (NAS, RACIBORZA) teraz liczy.
Być może zastanawiają Państwa wydatki, jakie pojawiły się w propozycji budżetu na promocję i turystykę. Rozumiem, że możecie Państwo oczekiwać szerszego dialogu w tym temacie. Jako osoba doświadczona w turystyce (5 lat pracy jako przewodnik i pilot wycieczek, 4 lata jako pracownik organizatora turystyki – przy wszystkich tych funkcjach bardzo często korzystam z PIT w różnych miastach/regionach/krajach) uważam, że dialog ten powinien być prowadzony przy jednocześnie działającym PIT. Można dyskutować, ustalać strategię, wyznaczać priorytety, ale nie można przy tym odwracać się plecami do osób, które zainteresują się miastem w międzyczasie. Niech to będą chociażby jednostki, ale pokażmy (MY, RACIBÓRZ), że także te jednostki są dla nas ważne i chcemy, by czuły się u nas dobrze. Zamknięty PIT jest właśnie takim odwróceniem się plecami.
Nie będę się tutaj zagłębiać w kwestię kosztów i opłacalności prowadzenia tego miejsca. Miałam okazję na komisji przedstawić swój pogląd, wydaje mi się, że został przez Członków Komisji wysłuchany i zrozumiany. Mój list do Państwa nie ma na celu „przeforsowania” konkretnych rozwiązań i przekonania na siłę do swojej racji. Chciałam wskazać Państwu o co, według mnie, powinno teraz chodzić w raciborskiej turystyce i jakie powinny być nasze priorytety (NASZE, RACIBORZA).
Mam nadzieję, że nie zanudziłam Państwa do końca. Być może dzięki tym paru zdaniom spojrzycie Państwo na problem szerzej, niż tylko przez pryzmat konfliktu Rada Miasta – Prezydent Miasta. Według mnie szansa na szlifowanie wizerunku miasta w oczach przyjezdnych nie powinna być przedmiotem konfliktu. Każdemu z mieszkańców chyba zależy na tym, by jego miasto było postrzegane pozytywnie. By nie było zamknięte na innych i na świat.
Jeśli tylko będę mogła, chętnie posłużę Państwu swoją wiedzą i doświadczeniem turystycznym i przewodnickim. Chętnie odpowiem na pytania czy włączę się w opracowywanie turystycznej wizji miasta. Niezależnie od tego, która strona Rady Miasta chciałaby nad tym tematem pracować.
Na zakończenie bardzo proszę raz jeszcze o przemyślenie wykreślenia tematu PIT z założeń budżetowych na rok 2021 oraz refleksję na temat tego, jak wiele przez ten rok turystyczny wizerunek miasta może na tym stracić.
pozdrawiam
Maria Orzechowska-Maćkowiak
Przewodnik górski, przewodnik terenowy,
pilot wycieczek krajowych i zagranicznych
właścicielka firmy MATRAGONA
Opinie oraz treści zawarte w rubryce Publicystyka przedstawiają wyłącznie własne zdanie autorów i mogą ale nie muszą odzwierciedlać poglądów redakcji. Masz coś ciekawego do przekazania szerszemu gronu - zapraszamy na łamy portalu nowiny.pl - opublikujemy Twój felieton bezpłatnie. Wyślij swoje przemyślenia na adres portal@nowiny.pl. Redakcja zastrzega sobie prawo odmowy publikacji materiału.
Komentarze
8 komentarzy
żył sobie krokodyl opodal rzeczki
i brzegiem robił piesze wycieczki
zęby miał wielkie aż do wiwatu
tylko nie umiał przegryźć plagiatu
Zabrać z rozwoju turystyki, dać na wóz strażacki i Memoriał. Nowa koalicja ma świetnie zarysowane priorytety...
i tylko krokodyla brak,krokodyla brak, panie jak krokodyla brak w tym planie.Bez krokodyla nad Odrą będzie smutno ,niebiesko czyli modro.
Czyli nigdy???
Kiedy? Wtedy, gdy najwięksi hamulcowi czyli radni albo odejdą na zawsze z polityki albo pozwolą realizować Polowemu jego obietnice wyborcze. Tylko nie da się, nie teraz, może coś innego z x lat. A ja chcę żyć tu i teraz! Nie chcę obietnic, tylko działania.
Punkt informacji turystycznej powinien zostać na rynku. Wacławczyk napisał głupoty proponując jego przeniesienie na zamek. Na zamku potrzebna jest tylko kasa z upominkami. Wystarczy postawić się w roli turysty, który przyjeżdża do Raciborza, żeby pojąć gdzie potrzeba mu pomóc w zwiedzaniu itp. Obsługą punktu na rynku mogą się zajmować urzędnicy, ale trzeba mieć nad tym nadzór. Takie rozwiązania działają bardzo dobrze w innych miastach. Nie trzeba wszystkiego zlecać firmom zewnętrznym, bo od czego mamy prezydentów - fachowców w zarządzaniu?
Na początek z innej beczki - dobrze, że ten Powiat w końcu zdecydował się na organizowanie na Zamku imprez plenerowych takich jak anonsowane targi kwiatów, powinni jeszcze zorganizować inne imprezy, dla rzemiosła, popularyzacji miejscowego folkloru, kolekcjonerów itp. itd. Dla uczciwości napiszę, że autorem tych koncepcji jest pewien Pan niezwiązany z Samorządem, a pomysł zawarty jest w programie NaM. Pomysły są jego autorstwa i dobrze to wiedzieć, ale dobrze też, że ktokolwiek zechce je zrealizować, nawet uznając jako własne. A teraz sprawa druga - jeśli miałaby być realizowana koncepcja Pana Starosty w zakresie obsługi RCI, to lepiej nie robić nic. Wyjdzie o 90 tysięcy taniej a efekt będzie taki sam, czyli żaden. Przypomnijcie sobie RCI prowadzone przez urzędników - toż to był obraz trupa eksponowany na Rynku. Poza tym lokalizacja - turysta zazwyczaj bez problemu trafia na Rynek i tam powinien znaleźć pełną informację o atrakcjach Raciborza, w tym o Zamku. Nigdy na odwrót! Pojawiła się szansa na coś ciekawego, ale radni bez wyobraźni i kompetencji, za to pełni złej woli postanowili ją zaprzepaścić! I tyle w temacie...
W punkt! Turystyka w Raciborzu stała się elementem rozgrywek politycznych. Pani Maria może się pochwalić wiedzą i doświadczeniem w branży. Dlaczego radni nie chcą skorzystać z jej oferty?