Mój umiłowany Racibórz wniósł właśnie wielką, kreatywną cegłę (może nawet pustak) do naszej narodowej listy powodów do protestów - pisze Bożydar Nosacz w Złośliwym Komentarzu Tygodnia.
Naród zamknięty w czterech ścianach przez pandemię jest coraz bardziej kreatywny w wymyślaniu przeciwko czemu by tu zaprotestować. I tu muszę z dumą ogłosić, że mój umiłowany Racibórz wniósł właśnie wielką, kreatywną cegłę (może nawet pustak) do naszej narodowej listy powodów do protestów. Gdzieś tam nie chcą spalarni, gdzieś protestują przeciwko wycince drzew, rolnicy nie chcą oddawać świń za bezcen, po sąsiedzku, w Bukowie, nie chcą naszej asfaltowni z Płoni, a u nas…niektórzy nie chcą nowego, publicznego żłobka!
Oczywiście trzeba na wstępie uczciwie zaznaczyć, że przeciw budowie nowego miejskiego żłobka na razie protestują tylko właściciele i pracownicy prywatnych żłobków w nieustalonej bliżej liczbie (tzn. liczbie właścicieli i pracowników). Wystosowali oni list do radnych, żeby nie posłuchali aktualnego (to ważne) Prezydenta i żłobka nie budowali. Matki, ojcowie i dziadkowie potencjalnych klientów nowego żłobka na razie jeszcze nie zaprotestowali przeciw protestowi właścicieli pracowników. A radni mają zgryz, bo po pierwsze, co nie zrobią, to się komuś narażą (a tego to oni unikają jak ognia), po drugie, raczej nie będą mogli odłożyć decyzji (a uniki to oni uwielbiają, oj uwielbiają), a po trzecie, jak przyjdzie do głosowania, to dopiero ambiwalencja ich chwyci za gardła, bo chciałoby się przecież utrzeć nosa Prezydentowi, ale jak tu…głosować przeciw budowie żłobka?
Kolejne, co uczciwie trzeba przyznać, to to, że w przypadku budowy nowego żłobka przez Miasto, jest prawdopodobne, że:
- właścicielom prywatnych żłobków się pogorszy,
- ich pracownikom albo się pogorszy, albo się nie zmieni, albo się poprawi (np. jeśli znajdą lepszą robotę w nowym żłobku),
- matkom, ojcom i dziadkom przyszłej dziatwy raczej się poprawi (nawet gdyby poprawa polegała na tym, że będą mieli wybór).
No i mamy sytuację prawie jak w antycznej greckiej tragedii (szacuję, że większość moich czytelników uczyła się jeszcze przed pandemią i wie co to takiego), czyli dramatyczny konflikt wolnego rynku z misją społeczną samorządu. Na dodatek wywołany przez tę przereklamowaną demokrację (też ze starożytnej Grecji), a konkretnie wybory. Bo w gruncie rzeczy wszystko przez to, że poprzedni prezydent Mirosław Lenk (który rzekomo obiecał prywatnym właścicielom, że nowego żłobka nie wybuduje) przegrał wybory, a nowy burgmajster Dariusz Polowy obiecał wyborcom akurat odwrotnie, czyli, że wybuduje. I do tego wszystkiego będziemy mieć jeszcze (zresztą na wniosek radnego Lenka) nową ulicę w Ocicach, którą radni nazwali…Grecką. Już się nie mogę doczekać najbliższej sesji, gdzie będzie dyskusja o żłobku, bo coś mi mówi, że niektórzy będą na niej udawać Greka.
Zobacz pozostałe teksty Bożydara
Masz informację, która nadawałaby się do tej rubryki i chcesz się nią podzielić? Napisz: bozydar.nosacz@outlook.com
Ludzie:
Dariusz Polowy
Radny, były prezydent Raciborza
Mirosław Lenk
Przewodniczący Rady Miasta Racibórz, były prezydent.
Komentarze
3 komentarze
w sedno!
Jakby się okazało, że wnuk pewnego byłego prezydenta uczęszcza do żłobka państwowego, a nie do któregoś z prywatnych, to by była awantura na sto dwa. Ale jeśli jakimś cudem tak będzie, to zapewniam, że opozycja się nie odważy odezwać, bo tego się nie da obronić.
Publiczny żłobek oczywiście jest potrzebny rodzicom a raczej ich pociechom, ale także jest szansą dla wykorzystywanych obecnie pracownic w sektorze prywatnym , szansą na znalezienie roboty w NORMALNYCH warunkach