Możecie wierzyć lub nie, ale parę dni temu dalszy znajomy (heteroseksualny mężczyzna po pięćdziesiątce) zapytał mnie, co to właściwie jest ten „fejsbuk”.
Złośliwy komentarz tygodnia Bożydara Nosacza
Możecie wierzyć lub nie, ale parę dni temu dalszy znajomy (heteroseksualny mężczyzna po pięćdziesiątce) zapytał mnie, co to właściwie jest ten „fejsbuk”. Gdzie ty się chłopie uchowałeś, pomyślałem w duchu, ale zaraz po odzyskaniu poczucia rzeczywistości zacząłem mu tłumaczyć. Zacząłem z grubej rury, czyli od wyjaśnienia, że fejsbuk to taka gigantyczna maszyna do zarabiania kasy, tak cwanie/genialnie wymyślona, że dwa miliardy ludzi na świecie za darmoszkę produkuje różne treści, a tenże fejsbuk dokleja do nich reklamy i robi na tym kosmiczną kasę. Żeby mu jakoś zobrazować skalę tego biznesu, w pamięci oszacowałem, że w ubiegłym roku przychody Facebooka były wyższe niż kwota, jaką Polska wydała na ochronę zdrowia wszystkich Polaków, a jego zysk przewyższył nakłady na nasze szkolnictwo.
To był mój błąd, bo porównanie z naszą służbą zdrowia tak mojego niedoszłego słuchacza przygniotło, że przerwał mi bezceremonialnie i zapytał:
– Dobra, dobra, niech pan mi tylko powie, czy ten kawał, który ostatnio czytałem może być prawdziwy? Kawał brzmiał mniej więcej tak (cytuję z pamięci, więc mogłem coś lekko przekręcić).
– Halo! Czy to pizzeria Marcello?
– Dzień dobry. Nie, to pizzeria Google.
– Oj, to chyba źle się dodzwoniłem.
– Dobrze się pan dodzwonił. To kiedyś była pizzeria Marcello, ale teraz Google ją kupił.
– To czy mogę złożyć zamówienie?
– Oczywiście. Zamawia pan to co zwykle?
– Jak to „to co zwykle”. To pani mnie zna?
– Nie, ale zgodnie z pana ID dzwoniącego ostatnio 11 razy pod rząd zamawiał pan pizzę pepperoni z dodatkowym serem i brokułami.
– No dobra. W takim razie dziś też taką zamawiam.
– A czy zamiast dodatkowego sera mogę panu zaproponować sałatę ruccola i szpinak?
– Nie ma mowy! Ja nie cierpię szpinaku!
– Ale powinien pan jeść więcej warzyw, bo ma pan niestety podwyższony cholesterol.
– Skąd pani o tym wie?
– Z pańskiej karty pacjenta ze szpitala. Mamy też pana wszystkie wyniki badań z ostatnich 5 lat.
– Niech wam będzie. Ale ja nie chcę pizzy z warzywami bo już biorę leki na cholesterol.
– Cóż, ostatnio jednak nie brał ich pan regularnie. Opakowanie 30 tabletek zamówił pan w internetowej aptece już trzy miesiące temu.
– Ale kupowałem też tabletki w innych aptekach.
– Na rachunku pana karty kredytowej nie ma płatności z innych aptek.
– Bo płaciłem gotówką.
– Według wyciągu z pana konta, w tym okresie nie wypłacał pan wystarczająco gotówki w bankomacie by starczyło na zakup tabletek.
– Przecież nie muszę trzymać wszystkich zarobionych pieniędzy na koncie.
– Ale z pana PIT-u nie wynika, że miał pan jeszcze jakieś inne dochody. No, chyba, że zataił je pan przed urzędem skarbowym…
– Koniec z tym, do cholery! Mam powyżej uszu gugla, fesbuka, tłitera i innych łotsapów. Wynoszę się na jakieś zadupie, w Bieszczady. Albo jeszcze lepiej na jakąś bezludną wyspę, gdzie nie ma internetu, nie działają komórki i gdzie nie będziecie mogli mnie szpiegować.
– Rozumiem, ale proszę pamiętać o odnowieniu paszportu, bo jego ważność skończyła się dwa tygodnie temu.
I co ja miałem chłopu na to odpowiedzieć, żeby go nie wbić w depresję, a jednocześnie nie kłamać na parę dni przed świętami?
Zobacz pozostałe teksty Bożydara
Masz informację, która nadawałaby się do tej rubryki i chcesz się nią podzielić? Napisz: bozydar.nosacz@outlook.com