Siedzę u fryzjera. Ściślej, już jestem obcinany. Taki przedświąteczny standardzik - po bokach podgolić, a górę wyrównać. Rozmowa z fryzjerką idzie w tonie "o pogodzie". Aż tu nagle do "mojej fryzjerki", a było ich jeszcze ze dwanaście na zakładzie, podchodzi szefowa zakładu wraz jakimś starszym panem - pisze radny powiatowy Artur Wierzbicki.
Szefowa teatralnym gestem otwiera wielki zeszyt A4 pod nosem fyzjerki, która mnie strzygła. Otwiera i oznajmia - Pani Magdo, dziś o 12:30 ma pani męskie strzyżenie. Przyjdzie młody człowiek. Zresztą jego tato powie, o co chodzi, i wskazuje na starszego pana. O, czyli ta pani ma na imię Magda - pomyślałem. ale to co było później lekko przyćmiło tę wiadomość. Starszy pan zabrał głos, raczej, wystrzelił z informacją: Przyjdzie syn, on ma osiemnaście lat, on nie do końca potrafił sprecyzować co chce. Chodzi oto, aby go nie ścinać tak, by była duża różnica między bokiem, a górą. Pani Magda otwiera szerzej oczy. Rozmowy wkoło milkną, a szefowa uznawszy, że wszystko ugadane zamyka zeszyt i stając twarzą do taty-menagera zmusza go do odwrotu. Znikają gdzieś w ludnym zakładzie.
Pani Magda, odwraca się bez słowa na pięcie i beznamiętnie kontynuje strzyżenie mojej czupryny. Przepraszam - zagaduję do mojej fryzjerki - to trochę dziwne, że tato ustawia fryzurę dla prawie dorosłego faceta. Pani Magda życzliwie spogląda w moje oczy w odbiciu lustrzanym. Zbiera myśli? Ja szybciutko staram się lekko wybić panią z zadumy lub przemyśleń słowami, że pani pewnie nie może komentować zachowań klientów.
Nie, to nie to - słyszę - to jest coś nowego, ale bywa ciekawiej. Przychodzą rodzice z dziećmi, przychodzą starsi mężczyźni i przychodzą ich matki. Każdy ma inną wizję fryzury, którą i tak będzie nosił dorosły facet. Ja stoję z nożyczkami.
To jest dopiero ciekawe.
I przypominają mi to sytuacje, gdy na sesji opozycja zgłasza, w blasku reflektorów, zarządowi pewne dodatkowe uwagi, by było piękniej. A to przecież, zarząd będzie "nosił na głowie" to co sobie zaplanował. Natomiast uwagi, by było piękniej można wnieść na komisji poprzedzającej sesję lub telefonicznie - bezpośrednio u autora. Koalicja rządząca przy takiej narracji, działając systematycznie przed sesją, wygląda bardzo niepozornie.
Artur Wierzbicki
Opinie oraz treści zawarte w rubryce Publicystyka przedstawiają wyłącznie własne zdanie autorów i mogą ale nie muszą odzwierciedlać poglądów redakcji. Masz coś ciekawego do przekazania szerszemu gronu - zapraszamy na łamy portalu nowiny.pl - opublikujemy Twój felieton bezpłatnie. Wyślij swoje przemyślenia na adres portal@nowiny.pl. Redakcja zastrzega sobie prawo odmowy publikacji materiału.
Ludzie:
Artur Wierzbicki
Radny Powiatu Raciborskiego.
Komentarze
6 komentarzy
Ładne nogi.
PO-to dno!
Młody gwiazdor z PełO,
Wysłał swoje dzieło,
Do lokalnego dziennika -
Ze śmiechu czknęła publika,
A nawet się jej parsknęło.
tekst wydaje się być szczery, i strach sie dalej bać.....
Ale nie ma co sie pastwić dalej nad tekstem. -bo po co?
lepiej poczytać wieszcza:
"po huku, po trudzie
Wezmą dziedzictwo cisi, ciemni, mali ludzie"
Adam Mickiewicz
dobrze że nie poszedł do damskiego fryzjera i kosmetyczki bo dopiero miałby skojarzenia
Zdaje się, że w Radzie Powiatu pracują więksi idioci niż mogłoby się wydawać. Porównywanie młodzieńca, któremu starzy na głowę wchodzą u fryzjera, do Zarządu Powiatu, który jest wynajęty do pracy przez mieszkańców i pobierając za to wynagrodzenie - ma obowiązek wykonywać tą pracę (a radni są od tego by zgłaszać mu postulaty mieszkańców i gonić zarząd do pracy - czyli - SĄ SZEFAMI tegoż zarządu)... Jest gorzej niż myślałem. Ten facet najwyraźniej uciekał z lekcji WOS-u...