Poniedziałek, 29 lipca 2024

imieniny: Marty, Olafa, Beatrycze

RSS

Sami swoi z mokradeł

28.10.2008 00:00
Sąsiedzi z Golejowa sprzeczają się, skąd na działce jednego z nich bierze się tyle wody.
Zacięty spór pomiędzy sąsiadami w Golejowie nie jest tak śmieszny jak kłótnia Pawlaka i Kargula. Odkąd jeden z nich nawiózł tony piasku, by podwyższyć swój budowany dom, podwórko drugiego tonie w wodzie. Przypadek?
 
W styczniu ubiegłego roku państwo Szulikowie z Golejowa zainterweniowali do władz miasta po raz pierwszy. Po sześciu miesiącach udało im się wskórać, by wydział ekologii domagał się wstrzymania budowy nowego domu, którego właścicielem jest Tomasz Suponik, ich sąsiad. – Wnioskujemy o wstrzymanie budowy do czasu uzupełnienia projektu budowlanego o sposób rozwiązania odwodnienia działki, który będzie gwarantował, że działka pana Szulika nie będzie narażona na podtapianie – czytamy w piśmie Jarosława Kuźnika, naczelnika wydziału ekologii z 18 lipca 2007 roku.
 
Woda z nieba czy z ziemi?
 
Kolejne interwencje Szulików doprowadziły do następnej wizji lokalnej, tym razem z udziałem urzędników wydziału architektury. Z protokołu wynika, że Suponik zobowiązał się do wykonania zabezpieczeń przed spływem wód opadowych. Szulikowie nie byli zadowoleni. Uważają, że to nie wody opadowe, ale gruntowe, które wypychane są na ich posesję przez ciężar nasypu na działce sąsiada. – To jest teren bagnisty. Ta woda leci z ziemi, a wypycha ją dom sąsiada. Nie wystarczy zbierać deszczówki – tłumaczy Ludwik Szulik.
 
Nowy dom wyciska wodę?
 
Nie wiadomo, od jak dawna teren jest tak podmokły. Szulikowie twierdzą, że odkąd ich nowy sąsiad nawiózł tony piasku, by podwyższyć swój budowany dom i zabezpieczyć się tym samym przed wilgocią, na ich podwórku pojawiło się mnóstwo wody. Szulikowie poinformowali Piotra Mikołajca, powiatowego inspektora nadzoru budowlanego o zmianie wysokości wód gruntowych i prosili o przywrócenie poprzedniego stanu. W sierpniu tego roku zwołana więc została kolejna wizja lokalna...
 
Jeden zmęczony...
 
Tomasz Suponik nie potrafi już zliczyć wszystkich wizji lokalnych, interwencji, pism, jakie mu towarzyszyły w tym sąsiedzkim sporze. Jest już wyraźnie zmęczony. Dla świętego spokoju, jak mówi, zgodził się na wprowadzenie takich zmian do planu budowy, jak dodatkowe odwodnienie liniowe czy kontraspad. – W projekcie budowlanym widnieje już kontraspad, a więc delikatny spad ziemi w kierunku mojej działki. Tak naprawdę w ogóle nie musiałem tego robić, ale chciałem pana Szulika uspokoić. Myślałem, że także murek oporowy rozwiąże ten problem. Wszystkie te rzeczy, które zrobiłem, wykluczają możliwość zalewania sąsiadów od strony mojej działki – uważa zrezygnowany Suponik.
 
Drugi zdeterminowany...
 
Szulikowie są wykończeni, ale pewni, że nie spoczną, póki nie rozwiążą „mokrego” problemu. Pokazują dokumenty, pisma, zdjęcia. – Z powodu tych mokradeł chorują mi kury i trzy z nich byłem już zmuszony zabić. Musiałem też spisać na straty i ściąć 10 drzewek, w tym owocowe. A co do tych, które się jeszcze jakoś trzymają, Suponik powiedział, że mam je sobie wyciąć i wydrenować teren. Czy on ma prawo żądać tego ode mnie? – pyta retorycznie Szulik.
 
Będzie zgoda?
 
Suponik nie może oczywiście niczego takiego żądać, ale jednak radzi sąsiadowi spróbować odwodnić swój grunt. – To bardzo podmokłe tereny. Wydrenowałem sobie całą działkę z dość dobrym skutkiem – twierdzi Suponik. Nie wiadomo do końca, co jest powodem stojącej na posesji Szulika wody. Ten jednak domaga się, by Suponik nie zwlekał więcej z wykonaniem wywalczonych zmian w planie budowy. – Ze względu na ograniczenia finansowe, zrobię kontraspad najpóźniej na wiosnę. Tak samo z tym odwodnieniem liniowym. Nie będzie żadnych problemów, by je wykonać najszybciej, jak tylko to będzie możliwe – obiecuje Suponik. Czy wtedy zapanuje wreszcie sąsiedzka zgoda? Jeśli tylko nie podzieli ich... woda.
 
Krystian Szytenhelm
  • Numer: 44 (103)
  • Data wydania: 28.10.08