Poniedziałek, 29 lipca 2024

imieniny: Marty, Olafa, Beatrycze

RSS

Krew żywiej krąży, a dusza śpiewa

07.08.2007 00:00
Tak żywiołowego, dynamicznego i rytmicznego aerobiku, jak w „Bushido” nie ogląda się na co dzień.

Duża sala, kilkadziesiąt ćwiczących. Instruktorka drobna, wręcz filigranowa, z pasją i wdziękiem prowadzi ćwiczenia w rytm muzyki. To właśnie charyzmatyczna Bogusia Szczepaniak. Tak o niej tutaj mówią.

Ćwiczące panie z podziwem patrzą na wysportowaną sylwetkę Bogusi Szczepaniak. To postać jakby świeżo wyjęta spod dłuta greckiego rzeźbiarza – napięte mięśnie, zero tkanki tłuszczowej, opalona skóra, figlarne dwa warkoczyki. – Ona ma w sobie charyzmę, potrafi pociągnąć za sobą ludzi, zmobilizować do ćwiczeń, chociaż nie są one takie łatwe. Wyciska z nas siódme poty, ale robi to z takim przekonaniem i wdziękiem, że to sama przyjemność – mówią kobiety ćwiczące aerobik pod okiem Bogusi Szczepaniak.

Chemia ciała

Ukończyła technikum chemiczne w Gliwicach, z zawodu jest rehabilitantką. Od ośmiu lat zajmuje się głównie fitnessem i to różnymi jego formami. Step, areobik, latino, aeroboks, stretching, Active ball, circuit (trening obwodowy), BS (body sculpting – ćwiczenia z ciężarkami) i BBS, czyli mówiąc najkrócej „biodra, brzuch, pośladki”. Dla każdego coś miłego. – Forma ruchu zależy od tego, co kto preferuje. Jedni lubią tańczyć, inni biegać, a jeszcze inni poćwiczyć na stepie – mówi Bogusia Szczepaniak.

Do tańca i do fitnessu

Ruch ma we krwi. Sportem zajmuje się od dziecka. Trenowała lekkoatletykę, przez osiem lat była tancerką, a potem instruktorką tańca. – Taniec jest jednak „zazdrosny o czas”. Potrzebuje dużo czasu. Tak więc kiedy zakładałam rodzinę, zastanawiałam się, co mogę robić, żeby dalej być aktywną i tak odkryłam fitness – wspomina dzisiaj. Zaczęła jeździć na szkolenia, a było to w czasach, kiedy na Śląsku fitness jeszcze nie był tak popularny. Uczyła się i jednocześnie pracowała. I chyba nie ma lepszej praktyki.

Szczęście za piętnaście minut

Bogusia Szczepaniak mieszka w Żorach, prowadzi zajęcia w rybnickim „Bushido” i w żorskim „Lady Fitt”. W Rybniku zajęcia kształtujące sylwetkę przeplata z aeroboksem, stepem, latino, hilo i dance. I wyciska z ludzi siódme poty. – Ale warto pamiętać, że już po piętnastu minutach ruchu wydzielają się w nas hormony szczęścia – śmieje się pani Bogusia. W grupie trenują głównie kobiety, ale zdarzają się także mężczyźni. Na zajęcia (w poniedziałki i w środy) przychodzi w sezonie po 30–40 osób. Starsi i młodsi, w różnym wieku.

Daje w kość

Po co warto ćwiczyć? Żeby się odstresować, schudnąć, ujędrnić ciało, zabawić i po prostu dobrze czuć. Każdy z tych powodów jest z pewnością dobry. Basia Roter i Kasia Muschiol z Rybnika ćwiczą aerobik od około ośmiu lat. Dla zdrowia, kondycji i utrzymania formy. Zajęć w „Bushido” nie zamieniłyby na żadne inne, a próbowały ćwiczyć także w innych miejscach. – Pani Bogusia ma po prostu charyzmę – mówią z przekonaniem. – Daje w kość, nie wszyscy to wytrzymują, ale nam to bardzo odpowiada – dodają ze śmiechem rybniczanki.

Iza Salamon

  • Numer: 32 (39)
  • Data wydania: 07.08.07