Poniedziałek, 29 lipca 2024

imieniny: Marty, Olafa, Beatrycze

RSS

Nudy i ogórki

07.08.2007 00:00
Mówiąc krótko –  nudzę się latem w Rybniku. Niestety, jestem za stara, by uczestniczyć w akcji Lato w mieście i za młoda, by spędzić letnie miesiące przed telewizorem. Nie należę też do miłośników rodzinnych festynów i innych tego typu plenerowych imprez. Choć uważam, że są one potrzebne.

Jednak z zazdrością spoglądam na inne miasta. Na przykład na Katowice, gdzie co roku w  wakacje jest organizowany Letni Ogród Teatralny, czyli  LOT.  W podcieniach Górnośląskiego Centrum Kultury, na placu Sejmu Śląskiego czy w Teatrze Korez publiczność ogląda nie tylko spektakle teatralne. Uczestniczy też w koncertach, spotkaniach kabaretowych i wielu innych przedsięwzięciach. Bywa zabawnie, bywa lirycznie i intrygująco. A wszystko to za najwyżej 12 zł.  
Znajdźmy inny przykład. Cieszyn.  W tym małym miasteczku organizują festiwal filmowy – Letnie Kadry. Wprawdzie daleko mu do imprezy Romana Gutka: Era Letnie Horyzonty, która wyprowadziła się do Wrocławia, ale miasto się nie poddaje. W Cieszynie już dawno temu zrozumieli, że lato i wakacje nie są sezonem ogórkowym. A to procentuje. Na odbywający się w tym roku po raz pierwszy w Cieszynie Festiwal Nowej Muzyki przyjechało 3 tysiące miłośników muzyki elektronicznej. 
No, ale może lepiej niech w Rybniku nie odbywa się żaden letni festiwal. Jeszcze nazjeżdżaliby się, o zgrozo, jacyś ludzie...  A tak mamy spokój.

W wielu innych miastach letnie wieczory można spędzić oglądając pod gołym niebem filmy. Chociażby u naszych sąsiadów w Wodzisławiu, gdzie odbywa się Letnia Akademia Filmowa.

Z kolei żorskie kino Na Starówce  zaprasza na czwartki konesera. Ot, niby nic takiego, a jednak.

Takich przykładów można mnożyć. I chwali się to, że komuś chce się stworzyć alternatywę dla piwnych ogródków.  Że są miasta, w których można ciekawie spędzić przynajmniej kilka letnich wieczorów, nie rujnując przy okazji domowego budżetu.  I nie trzeba zakładać wyjściowych strojów, ani przybierać uduchowionego wyrazu twarzy. Można po prostu dobrze się bawić.

Już słyszę koronny argument, że w Rybniku nie opłaca się czegokolwiek organizować, bo i tak nikt nie przychodzi. Ale to kij o dwóch końcach. Bo jak i gdzie mamy uczyć się, poznawać, oswajać sztukę, jeżeli nie mamy ku temu okazji.
No, ale zawsze możemy pójść na zakupy.... Mamy dokąd....
A mnie, moim kolegom dziennikarzom, którzy też opisywali już letnią nudę w Rybniku, i wielu naszym znajomym pozostaje –  jak tylko można – uciekać z naszego miasta ..... Byle do jesieni. Może wtedy Rybnik otrząśnie się z letniego snu. Ach, żeby to chociaż był Sen Nocy Letniej.....

Beata Mońka
Dziennikarka, kulturoznawca

  • Numer: 32 (39)
  • Data wydania: 07.08.07