Niewydolny Sanepid czuje się niedoceniony?
– Może ktoś naszą pracę w końcu doceni, a nie tylko wieszają na nas psy – mówiła w emocjonalnym wstąpieniu szefowa wodzisławskiego Sanepidu w trakcie ostatniej sesji rady powiatu wodzisławskiego.
POWIAT Gorąca atmosfera panowała w trakcie minionej sesji powiatu wodzisławskiego, która odbyła się 25 czerwca. Szczególnie podczas omawiania sytuacji epidemiologicznej związanej z pandemią koronawirusa w naszym regionie. Temat referowała dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej (PSSE) w Wodzisławiu Śl. Barbara Orzechowska.
Na początku pani dyrektor zwróciła radnym uwagę, że Stacja mierzy się obecnie z dużą ilością pracy. Znacząco wzrosła ona w momencie wymazywania pracowników kopalń. – W przeciągu kilku dni otrzymaliśmy około 600 osób zakażonych koronawiusem – zauważyła. W efekcie nagromadziła się praca tzw. papierkowa – pracownicy Sanepidu musieli m.in.: z zakażonymi przeprowadzić wywiady, potem wydać różnego rodzaju decyzje, wprowadzić dane do baz oraz zaplanować powtórne wymazy. – Petenci zalewają nas mailami i telefonami – zwróciła uwagę pani dyrektor dodając, że wszystkie serwery są przeciążone. Zauważyła, że wiele osób korzysta z aplikacji, które automatycznie wybierają numery, a które w dużym stopniu są odpowiedzialne za wciąż zajęte linie telefoniczne wodzisławskiego PSSE. – Dostajemy na nasze skrzynki mailowe od niektórych osób po 40 wiadomości tej samej treści. Potem pracownicy muszą je wszystkie przeanalizować, czyli każdy taki mail otworzyć, przeczytać, porównywać, żeby niczego nie przeoczyć. To wszystko trwa – mówiła.
Do słów pani dyrektor odniosła się radna Danuta Maćkowska. – Zdaję sobie sprawę, że pracownicy Sanepidu wykonują ogrom pracy. Muszą jednak wziąć w obronę mieszkańców naszego powiatu – zaczęła. – Nie ma co się dziwić przeciętnemu Kowalskiemu, że dzwoni do państwa non stop, kiedy pracownicy przekazują mu nierzetelne informacje – dodała podkreślając, że w wielu sytuacjach ludzie się zdesperowani brakiem konkretnych wiadomości i dlatego szukają jakiekolwiek kontaktu ze Stacją.
Szefowa wodzisławskiego PSSE nie puściła mimo uszu słów radnej Maćkowskiej. – Harujemy po kilkanaście godzin dziennie już od czterech miesięcy. Osobiście nie miałam jednego weekendu wolnego przez ten czas. Robimy, co możemy – mówiła. – Może ktoś naszą pracę w końcu doceni, a nie tylko wieszają na nas psy – dodała rozżalona. Radna Maćkowska wyjaśniła, że nie miała na celu podważać pracy ani jej, ani pracowników Stacji. – Zirytowała się pani niepotrzebnie – zauważyła. Dodała, że osoby zatrudnione w Sanepidzie podejmując tam pracę, musiały mieć świadomość, że jest ona pewnego rodzaju misją. – Dajmy już spokój misji. Misja za najniższą krajową... – skomentowała krótko Orzechowska, kończąc tym samym dyskusję z radną Maćkowską.(juk)
Najnowsze komentarze