Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

Umierają młodzi ludzie

30.06.2020 00:00 sub

Elżbieta Wielgos-Karpińska, zastępczyni medyczna dyrektora Szpitala Zakaźnego w Raciborzu kilka dni temu mówiła, jak szpital boryka się z wciąż rosnącą liczbą chorych.

RACIBÓRZ, REGION Okazuje się, że raciborska lecznica jest „popularna” na Śląsku i ma wciąż dużo pacjentów, aktualnie najwięcej w województwie. – Inne szpitale hospitalizują po 60 – 70 osób, a my nie tylko, że nie zeszliśmy poniżej 100, ale mamy teraz 160 – mówiła radnym lekarka. Najwięcej naraz było w Raciborzu 190 chorych. Ich liczba spadła już do 120, ale w ostatnich tygodniach covidowców tylko przybywa. – Tak jakoś to się składa. Interweniujemy u dyrektora śląskiego oddziału NFZ, u wojewody, ale niewiele z tego wynika. Z Częstochowy wolą wozić do Raciborza, bo tu chorego przyjmą, zamiast załatwiać przez Tychy czy Gliwice. A raportowane są tam wolne miejsca – zauważyła zastępczyni dyrektora Ryszarda Rudnika.

Wielgos – Karpińska opowiedziała o różnych przypadkach zachorowań na koronawirusa. Najlepiej znosili go pacjenci dializowani, z których zmarł tylko jeden. – Ale umierają nam młodzi ludzie. To nie tylko ciężko chorzy z powikłaniami. Na początku sama tak myślałam. Ale przykładów, że tak nie jest, nie brakuje. Była jedna pani nauczycielka, w wieku 44 lat. Na nic nie chorowała i zmarła. W ciężkiej postaci COVID-19 trudno uratować chorego – uważa doświadczona lekarka specjalistka w zakresie chirurgii. – Podawaliśmy im osocze od ozdrowieńców, ale ono cudów nie robi. Sprowadziliśmy nowe leki przeciwwirusowe. Jednak to nie tak, że podamy lek i ktoś zdrowieje. Kto ma covidowe zapalenie płuc, ten nie ma czym oddychać. Wysłaliśmy chorych do Krakowa, do jedynego ośrodka, który przyjmuje na płuco-serce, ale ci pacjenci zmarli – mówiła radnym.

Podała też przykład, który poruszył słuchających ją raciborskich samorządowców. – Było nowonarodzone dziecko, zakażone. Przez koronawirusa ono nie miało płuc, ale żyje, noworodki mają swoją siłę. Teraz czeka na wyjście do domu, ale tatuś jest jeszcze zakażony – relacjonowała członkom komisji E. Wielgos – Karpińska. Pani wicedyrektor użyła skrótu myślowego mówiąc noworodek „bez płuc”. Chodziło jej o znaczne uszkodzenie płuc dziecka.

Wicedyrektor opowiedziała historie pacjentów, bo raciborscy radni pytali, czy byłaby możliwość pokazania w mediach, jak wygląda raciborski szpital zakaźny od środka. Przywołali przykład z Kędzierzyna-Koźla, gdzie telewizja TVN zrobiła reportaż zaproszona do środka lecznicy.

– Nikogo do szpitala zakaźnego nie wpuszczę. To jak proszenie się o nieszczęście. Wiem, bo widziałam, jak straszne potrafi być zakażenie koronawirusem – oznajmiła.

Wielgos – Karpińska skomentowała też ostatnie, dość częste zakażenia wśród personelu szpitalnego na Gamowskiej. Konieczne są w takich przypadkach kwarantanny, obejmujące po kilka i więcej osób. – Zakaża się nam personel, bo w strefie czystej oni nie chodzą w maskach, a wbrew pozorom te maski zabezpieczają – skwitowała.

W poniedziałek służby wojewody śląskiego podały, że w raciborskim szpitalu zmarła 37-letnia mieszkanka Wodzisławia Śl.(ma.w)

  • Numer: 26 (1023)
  • Data wydania: 30.06.20
Czytaj e-gazetę