Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

Duży Kaliber: Morderstwo w budynku grozy

11.09.2018 00:00 sub

Zamordował kompana od kieliszka młotkiem, bo ten kopnął jego psa. Ciało przeniósł do pobliskiego strumyka. Pomógł mu w tym inny kolega. Do zbrodni doszło w należącym do miasta mieszkaniu socjalnym.

WODZISŁAW ŚL. Tragiczny finał libacji alkoholowej w mieszkaniu socjalnym w Wodzisławiu Śląskim. W poniedziałkowy ranek (3 września) w pobliżu budynku znaleziono zwłoki mężczyzny w średnim wieku.

Ciało mężczyzny leżało w cieku wodnym w rejonie ulicy Skrzyszowskiej. Zwłoki na brzeg wydobyli strażacy. – Zgłoszenie odebraliśmy o godzinie 8.16. Na miejsce skierowaliśmy dwa zastępy strażaków – mówi brygadier Jacek Filas, dowódca Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej Państwowej Straży Pożarnej w Wodzisławiu Śląskim. – Kiedy strażacy dotarli na ulicę Skrzyszowską, na miejscu pracowała już policja. Ciało znajdowało się w niewielkim cieku wodnym – mówi strażak. Już po wstępnych oględzinach wyszło na jaw, że do zgonu mężczyzna przyczyniły się osoby trzecie. Szybko ustalono, że ciało należy do 55-latka. Denat miał na ciele liczne obrażenia, zadane prawdopodobnie tępym narzędziem. Na miejscu do godzin popołudniowych pracowała ekipa śledczych pod nadzorem prokuratora. Zarządzono sekcję zwłok mężczyzny.

Ukryty wśród drzew

Jak ustaliliśmy miejsce w którym znaleziono zwłoki, znajduje się niemal na końcu odnogi ul. Skrzyszowskiej. Prowadzi tu droga asfaltowa, która po jakichś 200 metrach się kończy. Później kilkaset metrów trzeba pokonać drogą gruntową z resztkami asfaltu. W pewnym momencie spośród drzew i krzewów wyłania się budynek. - To budynek administracyjny dawnej otaczarni, która tu kiedyś funkcjonowała - mówi nam jeden z mieszkańców budynku. Jak wyjaśnia, mieszka w nim kilkanaście osób. Nasz rozmówca twierdzi, że to budynek socjalny. Znajduje się w fatalnym stanie. - Ale przynajmniej jest dach nad głową - mówi mężczyzna. Przy budynku znajduje się wysypisko odpadów wszelakich, głównie jednak części samochodowych, zwłaszcza elementów karoserii. Są też ślady świadczące o próbach gospodarzenia przez lokatorów: jest tam m.in. klatka z królikiem, krzesła i stół ogrodowy.

W asyście strażników

Postanowiliśmy sprawdzić, do kogo należy budynek. Potwierdziło się, że są to miejskie mieszkania socjalne. - Budynek przy ul. Skrzyszowskiej 11 jest chyba jednym z najtrudniejszych do utrzymania. Obecnie administruje nim spółka Domaro - wyjaśnia Anna Szweda-Piguła, rzecznik Urzędu Miasta w Wodzisławiu Śląskim.

W budynku mieszkają osoby z nakazami eksmisji, zadłużone, mające problem z prawem. - Najemcy ci są w sumie zadłużeni na ponad 90 tys. złotych. Część zamieszkałych tam osób ma już wyroki o eksmisję bez prawa do lokalu socjalnego. Spółka z dobrej woli pozwala tym osobom dalej mieszkać w tym budynku - mówi pani rzecznik.

Wszystko sprzedają

Jak przekazują nam pracownicy spółki Domaro, na dozór zawsze chodzi się tam w asyście straży miejskiej. W obawie o swoje zdrowie i życie.

Sam budynek jest remontowany tylko w ramach konieczności. Owszem, tamtejsze mieszkania wymagają malowania i inwestycji, jednak są nieustannie skrajnie dewastowane przez najemców. Budynek jest często niedogrzany, co skutkuje przemarzaniem tynków, głównie sufitów. Nie jest już wyposażony wewnątrz, ponieważ wszystko, co spółka Domaro zakupi, najemcy sprzedają (tak było np. z zakupionymi piecami).

Nikt nie chce sprzątać

Duży problem to także zaśmiecenie okolic budynku. Żadna firma nie chce się podjąć sprzątania w tym miejscu. Podejmowanych było w tej kwestii już wiele interwencji. Jednak śmieci ciągle przybywa.

Jak nieoficjalnie ustaliliśmy, formalnie w budynku ma przebywać 11 najemców. 1 został zamordowany, a 2 przebywa w więzieniu z zarzutami o morderstwo. Najemcy obciążani są czynszem 1,5 zł za m kw. Miesięcznie ich czynsz wynosi około 18 zł.

W tym miejscu pojawia się więc pytanie, dlaczego pozwala się osobom na życiowym zakręcie - z problemami i nałogami - na mieszkanie w środku lasu, z dala od spojrzeń innych ludzi. Czy taka sytuacja nie sprzyja radykalizowaniu się postaw lokatorów mieszkań socjalnych? Rzecznik urzędu miasta podkreśla, że mieszkańcy obiektu nie są pozostawieni sami sobie - są pod stałą opieką Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, regularnie jeżdżą tam również strażnicy miejscy. Temat jest jednak skomplikowany, sprawa funkcjonowania obiektu była wielokrotnie analizowana, na razie nie zapadły żadne nowe decyzje.

Nerwowy po alkoholu

Teraz wróćmy do samego tematu morderstwa. Z boku budynku przepływa strumyk. - Tu znaleziono tego nieszczęśnika. Prawdopodobnie został zabity na piętrze młotkiem, a później zniesiono go do tego strumyka - mówi nasz anonimowy rozmówca. Wyjaśnia, że policja zatrzymała trzech lokatorów i do tej pory żaden z nich nie wrócił. - Ten zmarły jak wypił już dwa, trzy piwa, to mocno się awanturował. Ten, który miał go tym młotkiem zabić, też był po alkoholu nerwowy, ale jemu można było jeszcze przegadać, a temu zabitemu nie - mówi.

Jeszcze tego samego dnia policja zatrzymała sąsiadów zamordowanego 55-latka. Wstępne wyniki sekcji wskazują, że Marek J. zginął od ciosów zadanych tępym narzędziem, prawdopodobnie młotkiem zabezpieczonym w mieszkaniu. Jak ustalili śledczy, Marek J. i Marek C. w towarzystwie innych mężczyzn spożywali alkohol. Towarzystwo wykruszyło się i przy butelce zostali Marek J. i Marek C. – W pewnym momencie pomiędzy mężczyznami doszło do nieporozumienia, na tle złego traktowania psa przez Marka J.. Mężczyzna zdenerwował się i zadał śmiertelne ciosy koledze – wyjaśnia prokurator Marcin Felsztyński, szef Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu Śląskim.

Brakło sił

Marek C. próbował samemu wynieść z mieszkania zwłoki. Z racji wypitego alkoholu i braku sił nie dał sobie z tym zadaniem rady. O pomoc poprosił więc sąsiada. Mężczyźni wynieśli ciało zamordowanego i ułożyli je w strumyku. Rano sąsiad zadzwonił na policję, mówiąc o szokującym odkryciu. Marek C. przyznał się do winy. 50-latkowi podejrzanemu o zabójstwo grozi dożywocie. Mężczyzna, który pomógł mu ukryć ciało będzie odpowiadał za zacieranie śladów zbrodni. Wobec niego zastosowano dozór policyjny. Marek C. został tymczasowo aresztowany. (acz), (mak)

  • Numer: 37 (930)
  • Data wydania: 11.09.18
Czytaj e-gazetę