Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

Kopalnie limitują sprzedaż węgla

24.04.2017 00:00 red.

Mieszkańcy regionu mają spore problemy z zakupem węgla na kopalniach. Nie brak opinii, że jest to efekt uchwały antysmogowej. - Czy ci, którzy ją uchwalili zastanowili się czy kopalnie są gotowe by zaspokoić większe zapotrzebowanie na węgiel? – pytają, ci którzy bez skutku próbują zakupić to paliwo.

POWIAT W ostatnich dniach w naszej redakcji urywały się telefony od zbulwersowanych czytelników, którzy bez skutku próbowali zakupić węgiel. Damian Chrószcz z Marklowic mówi nam, że w ostatnich dniach codziennie do wagi kopalni w Radlinie ustawiały się długie kolejki. – Większość kierowców odchodzi z kwitkiem, bo kopalnia przeznacza do sprzedaży bardzo mało węgla. Ciekawe czym mamy opalać dom, skoro deputaty na węgiel polikwidowali, mułu i flotu od września spalać nie będzie można, a teraz się okazuje, że węgla brakuje – opowiada.

Sprawdziliśmy, jak sytuacja ze sprzedażą węgla wygląda na miejscu, na wadze kopalni w Radlinie. W czwartek 20 kwietnia zastaliśmy tam kilkunastu zdenerwowanych i oburzonych całą sytuacją kierowców. – Jest godz. 7 rano i nie ma węgla. Czekamy, aż kopalnia łaskawie go dołoży. Ale jak długo mamy czekać tego nie wiemy. Niektórzy stoją tu już od wczoraj. Dziś załadowało się tylko kilka aut. Dla nas już go nie starczyło – alarmują. – Na załadunek czekam od wczoraj. Jak długo mam jeszcze czekać, żeby móc ten węgiel kupić? – pyta zniecierpliwiony Józef Potysz. Kierowcy dodają, że sytuacja pogarsza się stale od początku roku. Zresztą na naszych łamach też już o tym problemie informowaliśmy.

Limity na węgiel. Flot w dowolnej ilości

Polska Grupa Górnicza (PGG) wprowadziła limity dobowe oraz załadunkowe na zakup węgla w sprzedaży gotówkowej. Sortyment oferowany na drobnicy w radlińskiej kopalni (czyli orzech, orzech II, groszek i miał) przewiduje limit załadunku węgla na jeden samochód do 8 ton. Ponadto na stronie internetowej PGG znajdujemy informacje o limitach dobowych. Wynika z nich, że na orzech II wynosi on 80 ton. A na groszek i miał 32 tony. Z kolei bez limitu dobowego sprzedawany ma być orzech, czyli węgiel o uziarnieniu do 8 cm, znacznie rzadziej kupowany niż orzech II, którego uziarnienie wynosi do 5 cm. I tu jednak pojawia się wątpliwość, bo kierowcy pokazują nam kartkę informacyjną z wagi radlińskiej kopalni datowaną na 6 marca, z której wynika, że na orzech o grubszym uziarnieniu również wprowadzono dobowy limit w wysokości 40 ton. Jak twierdzą kierowcy, ograniczenie to nadal obowiązuje. Bez limitów sprzedawany jest natomiast flotokoncentrat, a więc opał, którego od września nie będzie można legalnie spalać. W innych kopalniach PGG sytuacja wygląda podobnie. W Chwałowicach limit na orzech (grubszy) wynosi 60 ton na dobę, w Jankowicach 32 tony, a w Rydułtowach 50 ton. Kierowcy zwracają również uwagę na to, że dla jednego klienta nie mogą załadować węgla na samochód dwa razy. – Przyjeżdżamy i chcemy płacić żywą gotówką, a kopalnie tego nie chcą – mówi Jerzy Brzoza.

Problem wiosną. A co będzie zimą?

Damian Chrószcz zwraca uwagę na to, że rzecznik Polskiej Grupy Górniczej, Tomasz Głogowski wypowiadał się wielokrotnie, żeby indywidualni odbiorcy zaopatrywali się w węgiel w okresie wiosenno–letnim. Jednak jak się okazuje, nawet wiosną z kupnem węgla są duże problemy. Chrószcz zastanawia się więc, jak będzie wyglądać sprzedaż węgla pod koniec roku. – Nie ma węgla wiosną, a co dopiero będzie zimą? Tygodniami będziemy musieli tu stać przy obecnych limitach. A wtedy czym ludzie będą palić w piecach? – pyta. Kierowcy podkreślają, że za nimi zawsze stoją

klienci, mieszkańcy naszego regionu. – Ludzie są przekonani, że węgla jest pod dostatkiem. Okazuje się, że jednak nie. A przynajmniej nie ma go dla indywidualnych odbiorców – mówi Jerzy Brzoza. Kierowcy dodają, że kiedy informują klientów, że węgla na czas nie przywiozą, bo go zwyczajnie nie ma, to ci są bardzo zdziwieni.

Ludzie flotu już nie chcą

Zdaniem naszych rozmówców, węgla dla odbiorców indywidualnych brakuje, bo kopalnie mają swoje kontrakty na sprzedaż węgla, które muszą wypełnić i nie są gotowe na zwiększone zainteresowanie klientów indywidualnych, które pojawiło się, kiedy zaczęto mówić o wprowadzeniu zakazu spalania mułów i flotów. – Jestem ciekawy czy autorzy uchwały antysmogowej zadali sobie trud sprawdzenia tego, czy kopalnie są przygotowane na nowe rozwiązania? Teraz ludzie są zainteresowani niewielkimi ilościami węgla, chcą kupić 2–3 tony. I większość z nich odchodzi z kwitkiem. Na wadze tłumaczą, że jest flot, ale ludzie go już nie chcą, bo się obawiają, że jak im zostanie, to nie będą mieli z nim od września co zrobić. Ciekawe co na to prezydent Kieca, który był takim zwolennikiem uchwały antysmogowej? – pyta Sebastian Czuprowski. Przewoźnicy o sprawie poinformowali też m.in. radnego Aleksandra Żabickiego. – Zadzwonili, żebym podał im numer telefonu do pana prezydenta, żeby zadziałał w tym temacie, bo przecież walczył z problemem niskiej emisji. No ale jak ludzie mają walczyć z niską emisją, skoro brakuje węgla. W zimnie mają marznąć, żeby ich nikt nie ukarał? Zadzwoniłem do Polskiej Grupy Górniczej i prosiłem o interwencję. Umówiłem się też na wizytę do senatora Gawędy – dodaje radny Żabicki.

Nie było sygnałów, że może być kłopot?

– Na razie nie znamy skali problemu i nie wiemy, gdzie on tkwi. Mieliśmy nagły atak zimy po okresie, kiedy było już bardzo ciepło. Należy więc przyjrzeć się sprawie – mówi prezydent Mieczysław Kieca. Pewne jest natomiast to, że w czasie prac nad uchwałą antysmogową nikt nie sygnalizował gminom, że może być kłopot z zakupem węgla. – Uchwała była opiniowana przez Wojewódzką Radę Dialogu Społecznego. Jedną ze stron byli przedstawiciele związków zawodowych, w tym związków działających przy górnictwie. Była też strona przedsiębiorców. Nikt nie zgłaszał kwestii związanych z brakiem dostarczania paliw. Takich sygnałów nie było – podkreśla prezydent.

Jeśli okaże się, że skala problemu jest duża, to samorządy przystąpią do działania. – Albo jako gospodarze poszczególnych gmin, albo jako Subregion. Jeśli problem okaże się poważny, na pewno przyjmiemy jakieś stanowisko w tej sprawie. Skierujemy też pytania do przedsiębiorstw górniczych z prośbą o wyjaśnienie sytuacji – zapewnia Mieczysław Kieca.

O to, czy autorzy uchwały antysmogowej konsultowali się z naszymi producentami węgla, zapytaliśmy w Urzędzie Marszałkowskim w Katowicach. Pytania wysłaliśmy kilka dni temu. Marta Paluch, rzecznik prasowy UM w Katowicach zapewniła nas, że odpowiedzi otrzymamy lada moment. Do chwili zamknięcia tego wydania gazety urząd marszałkowski nie odniósł się do naszych pytań. Na nasze pytania nie odpowiedział też jak na razie Tomasz Głogowski, rzecznik prasowy PGG.

Justyna Koniszewska, Magdalena Kulok, Artur Marcisz


Nie ma węgla? To wynocha

Kierowcy zgodnie twierdzą, że jako indywidualni odbiorcy są traktowani po macoszemu. - Teraz stoimy za bramą w kolejce, ale jak bramę zamkną, to musimy stać byle gdzie. Nikogo nie interesuje, gdzie staniemy. Do środka nas nie wpuszczą, a plac jest cały pusty. O 5 rano dopiero możemy na teren kopalni wjechać - mówią. Dodają, że z pozostawionymi samochodami zaparkowanymi przy drodze różnie się dzieje. A zdarzały się sytuacje spuszczania benzyny z baków czy po prostu dewastacji samochodów.

  • Numer: 17 (858)
  • Data wydania: 24.04.17
Czytaj e-gazetę