Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

Jak Marklowice wyszły z ciemności

16.06.2015 00:00 red

Marklowice świętują 20-lecie reaktywowania gminy. Co dało to mieszkańcom, jak im się żyje i jak rządzi się gminą z wójtem Tadeuszem Chrószczem rozmawia Anna Burda-Szostek.

Jakie emocje towarzyszyły marklowiczanom po ogłoszeniu reaktywacji gminy?

Pamiętam to bardzo dokładnie. O decyzji premiera dowiedzieliśmy się na początku grudnia 1994 r. Zapanowała duża radość, bo czekaliśmy na to bardzo długo. Byłem wtedy wiceprezydentem Wodzisławia i radnym miejskim. W grudniu 1994 r. przygotowywałem się do gwarków organizowanych przez jedną z marklowickich firm. Kolega radny zadzwonił do mnie przed gwarkami: „Tadeusz, czy ty widziałeś na pasku telegazety informację, że premier podpisał reaktywację 16 gmin z województwa śląskiego, w tym Marklowic?”. Powiedziałem mu: Jacek ty się skup, nie mam telegazety, bo nie mam tak porządnego telewizora. Po ogłoszeniu decyzji wśród mieszkańców nastąpiła szalona radość, ludzie cieszyli się, że wysiłek związany z pracą na rzecz reaktywowania Marklowic nie poszedł na marne.

Co marklowiczanom dało reaktywowanie gminy?

Przede wszystkim samodzielność decydowania o sobie. Z punktu widzenia prowadzonej tu ogromnej eksploatacji górniczej i konieczności uzgadniania wielu spraw z kopalniami miało to kolosalne znaczenie. Wiele rzeczy mogliśmy omawiać z kopalnią bardzo szczegółowo. To był niesamowity plus. Często mówi się, że Marklowice, Pszów czy Rydułtowy odłączały się od Wodzisławia. To niewłaściwe stwierdzenie, właściwym słowem jest tu właśnie reaktywacja w dawniejszych granicach, bo te gminy wróciły do swoich korzeni. Przecież w 1975 r. te społeczności na siłę włączono w struktury miejskie Wodzisławia. W sumie reaktywacja gmin odbyła się dość bezboleśnie. Nie zauważyłem niechęci radnych Wodzisławia do radnych z Marklowic, czy innych odłączających się gmin.

Wasze sztandarowe inwestycje dwudziestolecia: Tropikalna Wyspa, przedszkole, budynek gimnazjum.

Patrząc z zewnątrz, rzeczywiście tak to wygląda. Ale w tamtych latach nikt nie myślał o Tropikalnej Wyspie, czy przedszkolu. Przede wszystkim chcieliśmy poprawić standard życia mieszkańców, to za czym tęsknili patrząc chociażby na naszych sąsiadów. Wtedy odstawaliśmy od Mszany, czy Świerklan. Jadąc od Żor mijało się tabliczkę z informacją „miasto Wodzisław” i nagle światło gasło, nie było dróg itd. Dlatego wtedy najpilniejszymi sprawami była budowa dróg, oświetlenia ulicznego. Przez tamtych 20 lat w Marklowicach nie wybudowano ani jednego obiektu użyteczności publicznej. Żadna ze szkół nie miała sali gimnastycznej. Dlatego przy SP 1 wybudowaliśmy salę gimnastyczną, która przekształciła się w salę widowiskowo-sportową. Ten obiekt zrobił najwięcej w zakresie integracji mieszkańców Marklowic. Namacalnie zauważyli, że nareszcie mają coś własnego, że samorządność coś daje. Sala została wybudowana w ciągu roku, na Barbórkę choć sala nie była jeszcze gotowa, bo w oknach zamiast szyb była folia, przyszły tłumy, a wielu mieszkańców miało łzy w oczach. Po sali powstał budynek urzędu gminy, z pomieszczeniami na pocztę, bank. Następnie powstawały: gimnazjum, stadion Polonii Marklowice, Tropikalna Wyspa, przedszkole. A ostatnia kadencja to gremialna budowa kanalizacji, zarówno budowanej przy pomocy środków unijnych, jak i budowa, w kilku etapach, przydomowych oczyszczalni.

A propos Tropikalnej Wyspy. W planach jest budowa jej drugiej części. Ale tu trzeba inwestorów. Jak długo zamierzacie na nich czekać? Co i kiedy miałoby powstać w drugiej części Tropikalnej?

Moją ideą było zrobienie czegoś ponadprzeciętnego, bo w tej chwili trudno jest zwabić kogoś na przeciętny basen z paprotką. W okolicy jest wiele przeciętnych basenów, z którymi jest coraz więcej problemów. Naszą koncepcją była chęć wykorzystania przede wszystkim ponadwymiarowego ciepła ze spalania metanu. Miały tu być baseny cieplne. Ale metan przestał być dla nas aktualny, bo Kompania Węglowa sama wykorzystuje metan, więc nasza umowa z Kompanią wygasła. Po drugie, basen tropikalny tak, ale trzeba by było również pomyśleć o hotelu obok. Zaczęła się więc dyskusja o wykupie gruntu, gdzie dziś stoi sklep Lewiatan. W wyniku dość znacznego chciejstwa poprzednich właścicieli gruntu nie stać nas było na jego wykupienie. Zaproponowałem więc radnym, żeby ideę drugiej części Tropikalnej przenieść w inne miejsce. Na naszych gruntach komunalnych, po zachodniej stronie ul. Wiosny Ludów mamy 16-hektarowy teren o południowym skłonie. Zmieniliśmy więc tam plan zagospodarowania przestrzennego. Jeśli mówimy o hotelu, to tu już gmina nie może być inwestorem, bo to nie do końca jest nasze zadanie. Tak więc jeśli chodzi o drugą część Tropikalnej: mamy przygotowany grunt i oferujemy go inwestorom. Sami jako gmina nie mamy środków na taką inwestycję i z Unii też ich nie będzie. A jeśli inwestor się nie znajdzie, będziemy się zastanawiać co dalej. Tego co mamy nam nikt nie zabierze. A czy powstanie druga część Tropikalnej? Z pozyskaniem inwestorów nie jest tak prosto. Może będzie więc tam jakiś inny teren rekreacyjny.

Czy łatwo rządzić Marklowicami?

To strasznie trudne pytanie. Nie myślę o tym, czy jest łatwo, czy nie. Robię swoje. Są rzeczy, które uzgadnia się prosto, ale i takie, których nie da się załatwić. Ale nie narzekam, bo inaczej by mnie tu po prostu nie było. Wiedziałem na co się piszę i na co u mieszkańców mogę liczyć. Od samego początku miałem ich znaczącą pomoc. Motorem moich działań było bardzo duże zaufanie. Zaufanie to coś, co łechce próżność, ale z zawsze z tyłu głowy mam: chłopie, jak na ciebie tyle osób zagłosowało, to musisz też coś dać z siebie.

Jest pan wójtem szóstą kadencję. Jak to się robi?

Na to nie ma recepty. Trzeba rozmawiać z mieszkańcami i być wiarygodnym. Nie można serwować gruszek na wierzbie. Nasze programy zostały zrealizowane w ponad 90 kilku procentach. Przez 20 lat rządzenia, nie zarządzania, bo to mnie nie interesuje, mieszkańcy autentycznie się cieszyli, że tworzy się coś nowego. Czułem nadzieję w ludziach i ich wsparcie. Wiele razy musiałem mówić ludziom gorzką prawdę, ale wolę to, niż bycie gładkim w każdej sytuacji. Wadą wielu polityków jest stwarzanie iluzji, że coś się zrobi. My jesteśmy malutką gminą, wszyscy się znamy i trudno jest kogoś na coś nabrać.

Czy Marklowice to nowoczesna gmina?

Patrząc na to jak tu się żyje, że oświata i rekreacja jest na wysokim poziomie, że mamy dobre drogi i chodniki, to tak, gmina jest nowoczesna. Obecnie na pewno nie odstajemy od niejednej dzielnicy w dużych miastach.

A co z miejscem spotkań dla młodzieży, miejscem, które byłoby animatorem życia kulturalnego?

Młodzi samo organizują sobie czas, mają też kawiarenkę na Tropikalnej Wyspie. Grupy młodzieżowe i nie tylko spotykają się w pomieszczeniach Gminnego Centrum Informacji. Nie mamy odrębnej instytucji - domu kultury, ale u nas taką rolę odgrywa właśnie to Centrum. Działają  też u nas liczne organizacje i stowarzyszenia pozarządowe. W 5-tysięcznej gminie muzeum, ani operetki nie zbudujemy. Gmina w znacznym stopniu finansuje różne programy i animacje, szczególnie kulturalne w szkołach. Organizujemy też wiele imprez o zasięgu ogólnogminnym dla wszystkich mieszkańców, które zawsze cieszą się dużym zainteresowaniem. I to się sprawdziło.

Dziękuję za rozmowę.

  • Numer: 24 (761)
  • Data wydania: 16.06.15
Czytaj e-gazetę