Radny Tomasz Kubala: Nie chcielibyśmy odczuć, że są nam zamykane usta
Radni opozycyjnego klubu „Wspólnie dla mieszkańców” wnioskowali o zmianę formuły gminnego „Kuriera Marklowickiego”
MARKLOWICE - Obecna formuła „Kuriera Marklowickiego” jest skostniała. Chcielibyśmy go ożywić publikując na łamach dyskusje toczące się na komisjach rady gminy, by mogli się tam wypowiedzieć radni, którzy mają odmienne zdanie w różnych kwestiach - mówił na styczniowej sesji Rady Gminy Marklowice radny Tomasz Kubala, wnioskując w imieniu klubu radnych „Wspólnie dla mieszkańców” o zmianę formuły gminnej gazety.
Przecież jest internet
I zaczęła się ożywiona dyskusja. - „Kurier” jest informatorem i nie jest do takich spraw, takie kwestie były już podnoszone dawno i wiemy, że nie ma to sensu - oponowała radna Jarosława Mańka. - W internecie są protokoły z sesji, komisji i tam słowo w słowo jest zapisane, co jest podejmowane na tych spotkaniach. To żadna tajemnica.
Radny Kubala nie dawał za wygraną. - Protokoły to jedna sprawa, styl ich pisania jest bardziej ogólny, znajdują się tam tylko pewne zamysły, nie dokładne wypowiedzi. Nie chcielibyśmy odczuć, że są nam zamykane usta i że wypowiedzieć może się tylko grupa wywodząca się z „Samorządnych Marklowic”. My radni klubu „Wspólnie dla mieszkańców” często mamy inne zdanie i chcielibyśmy żeby było one też wyrażone w gazecie, której koszty wydania wspólnie ponosimy. Protokołów nie czytają wszyscy mieszkańcy, a „Kuriera” czytają wszyscy.
Ludzie nie chcą szczegółów?
Przeciwna nowej formule „Kuriera” była przewodnicząca rady gminy Krystyna Klocek. - „Kurier” ma mieć charakter informacyjny, taką formę kiedyś przyjęliśmy - mówiła. - W radzie gminy był już kiedyś klub radnych, który chciał to zmienić. Nie doszło do tego, bo wtedy na łamach gazety wywiązałaby się polemika. A wierzcie, ludzie tego nie chcą, chcą informacji. Czytam informatory z innych gmin i nie ma tam polemiki i wypowiadania się radnych. Są tam raczej informacje dotyczące życia gminy.
- Nie możemy powiedzieć, że ludzie nie chcą wiedzieć czy nie ma tu dyskusji - odpowiadał radny Tomasz Kubala. - W radzie gminy nie ma przekazu video, nie prezentujemy nagrań ze spotkań, więc czasem do końca nie wiadomo o co chodzi. A tak mieszkaniec mógłby sobie wyrobić opinię o różnych sprawach. Dlatego chciałbym, by odbyło się głosowanie nad takim wnioskiem i by było to głosowanie imienne.
Nie bawmy się w głupoty
Ponownie głos zabrała radna Jarosława Mańka. - Ludzie chcą, by w „Kurierze” były informacje ze szkół, przedszkola, bo tam chodzą ich dzieci. To ma być informator. Skoro każdego z nas radnych wybrała jakaś liczba osób, to mają do nas zaufanie, że będziemy działać na korzyść mieszkańca, który oddał na nas głos. I myślę, że na tym polegają wybory, a nie na tym, czy ktoś powie dwa zdania w tę czy inną stronę, czy krzywo spojrzy na innego. Przestańmy się bawić w głupoty.
Podobnego zdania był radny Marian Filipowski. - Nie chcielibyśmy powiększać objętości informatora, bo to koszty. A chcemy się pochwalić wszyscy, bo w radzie nie ma podziału na lepszych i gorszych. Kampania wyborcza już się skończyła. Działajmy na rzecz gminy i tyle.
Wójt - „Kurier” jest nudnawy
Podsumowaniem dyskusji zajął się wójt Tadeusz Chrószcz. - Na prezentowane, pojedyncze stanowiska zawsze jest replika. Jeśli w jakiejś sprawie wypowie się jeden radny, to w „Kurierze” będziemy w kółko dyskutować i poświęcać temu czas. Uważam, że powinny się liczyć zbiorowe rozstrzygnięcia i to interesuje mieszkańców. Natomiast jeśli kogoś interesują szczegóły, to ma dostęp do archiwizowanych nagrań, a protokoły z sesji są bardzo szczegółowo przedstawiane. Nie zdarzyło się, by propozycje zgłaszane na komisjach nie były odnotowane. Forma naszej publikacji ma charakter biuletynu informacyjnego. Czasem odnoszę wrażenie, że „Kurier” jest nudnawy, bo ma tylko taki narracyjny styl, informujący tylko o tym co się zdarzyło. Ale mieszkaniec ma przegląd całości tego, co dzieje się w poszczególnych dzielnicach gminy. Przestrzegałbym przed zapędzeniem się w ogromne maliny. Gazety gminne, których samorządy wypuszczały na takie tory, miały krótki żywot.
Mamy ograniczony dostęp
Na swoim stanowisku twardo stał radny Kubala. - Wiadomo, że demokracja jest najważniejsza, ale nie zawsze, nawet w państwa ugrupowaniu wyborczym się zgadzacie - mówił. - Więc może wy tego nie chcecie, ale mogą być inne wizje na różne sprawy, a my mamy ograniczoną możliwość przekazania ich mieszkańcom. Kampania wyborcza dawno się skończyła i nie o to chodzi. Chcemy ożywić tę gazetę, dyskutować, gdy wynikną różne sprawy. To byłoby tylko z korzyścią dla mieszkańców i samego biuletynu.
Wreszcie przyszedł czas na głosowanie, najpierw nad wnioskiem o głosowanie imienne. „Za” byli radni klubu „Wspólnie dla mieszkańców”: Tomasz Kubala, Robert Salach i Czesław Mrozek (czwarty z klubu, Wiesław Mika był nieobecny na sesji) oraz radny Aleksander Kądziela, pozostali radni obecni wówczas na sali zagłosowali przeciw. Tak więc wniosek o imienne głosowanie upadł. Tak samo wyglądało głosowanie nad zmianą stylu „Kuriera” , więc i ten wniosek większością głosów upadł.
(abs)
Na sesji padło stwierdzenie, że żadna z samorządowych gazet nie zamieszcza na swoich łamach polemiki radnych. Ale w „Gazecie Rybnickiej” od czasu do czasu pojawiają się stanowiska radnych dotyczące danej sprawy. Zapytaliśmy o to sekretarza gminy Marklowice, a jednocześnie radnego miasta Rybnika, Benedykta Kołodziejczyka, teraz w radzie miasta w koalicji, poprzednio w opozycji. - To dzieje się dwa razy w roku, przy uchwalaniu budżetu, kiedy kluby go opiniują, a drugi raz przy absolutorium. Decyduje o tym redakcja - mówi Kołodziejczyk. - Ale Rybnik rządzi się trochę innymi prawami. Tam jest więcej polityki. Mnie jednak nigdy do głowy nie przyszło, by uzurpować sobie prawo do polemiki, czy ona była, czy nie. Raczej wykorzystywaliśmy w tym celu niezależną prasę niż organ prasowy prezydenta miasta. Robiło się konferencje prasowe gdzie indziej, nie w „Gazecie Rybnickiej”. Sekretarz Marklowic dodaje, że w Rybniku protokoły z sesji są pisane prawie dosłownie: - bo jest maszyna do nagrywania i sesje można dość precyzyjnie zapisać. Natomiast jeśli się ma jeden dyktafon na całą salę, jak jest to w Marklowicach i robi się szum, to trudno wyłowić słowa danej osoby, nie wiadomo, kto co w danym momencie powiedział - mówi Kołodziejczyk. - Zapytałem też 18 sekretarzy gmin z powiatów raciborskiego, wodzisławskiego i rybnickiego, czy na łamach gazet gminnych dopuszczają polemiki. I w żadnej z takich gazet nie ma forum, ani polemiki.
Najnowsze komentarze