Pszczelarze apelują: ratujmy pszczoły
Pszczelarze z Gorzyc zwracają uwagę na konieczność ochrony miododajnych owadów
POWIAT – Albert Einstein powiedział, że bez pszczół ludzie wyginą w ciągu czterech lat. I jest to prawda – mówi Grażyna Klon, pszczelarz z Czyżowic. Wspólnie z innymi członkami Koła Pszczelarzy w Gorzycach zorganizowała akcję promującą ochronę tych pożytecznych owadów. Z roku na rok pszczół jest bowiem coraz mniej. Giną przez choroby, niesprzyjającą aurę, a nade wszystko przez stosowanie chemicznych środków ochrony roślin. Te ostatnie są dla pszczół szczególnie zabójcze.
Pszczelarzom nie chodzi o to, by całkowicie zaprzestać ich stosowania (chociaż w Unii Europejskiej trwają prace legislacyjne, mające wyeliminować najbardziej zabójcze dla tych owadów środki), ale by przestrzegać pewnych reguł. – Przede wszystkim by nie stosować ich w czasie lotu pszczół, a więc w ciągu dnia. Najbezpieczniej stosować je po zachodzie słońca, ale jeszcze przed zmierzchem – wyjaśnia Grażyna Klon. Pszczoły wtedy są już w ulu i nie zbierają nektaru. Niestety nie wszyscy rolnicy i działkowicze do tej zasady się stosują. Opryskują uprawy w ciągu dnia, częstokroć w słońcu, co powoduje parowanie oprysków. – Pszczołom kleją się skrzydła i uszkadzają aparaty gębowe. Poza tym pachną środkiem chemicznym, przez co nie mają wstępu do ula. Jeśli cała pasieka w piękną pogodę wyleci np. na pole rzepaku, a rolnik akurat je opryskał to jest praktycznie po całej tej pasiece – tłumaczy właścicielka pasieki.
Wyginęło 30 procent pszczół
Problemem pszczół są jednak nie tylko opryski. Coraz bardziej brakuje w naszym otoczeniu roślin miododajnych. – Sadzimy znacznie mniej drzew owocowych, które zostały wyparte przez iglaki, kosimy namiętnie trawniki, przez co praktycznie nie spotyka się w naszym otoczeniu niektórych gatunków kwiatów, kilkanaście lat temu dość pospolitych. Nie twierdzę, żeby w ogóle nie kosić trawy. Chodzi o to byśmy zachowali w swoich ogrodach różnorodność roślin. Tak jak ludzie do prawidłowego rozwoju i życia potrzebują różnych witamin, tak pszczoły potrzebują bogactwa różnorodnych pyłków i nektaru – podkreśla Grażyna Klon.
Nic więc dziwnego, że ilość pszczół maleje. – Z moich wyliczeń wynika, że w stosunku do ubiegłego roku w naszym kole ubyło około 30 procent pszczół – mówi Alfred Świtała, sekretarz Koła Pszczelarzy z Gorzyc. Sam straty miał jeszcze większe – głównie na skutek warrozy, choroby pszczół stracił 25 z 50 pszczelich rodzin. A w każdej rodzinie może znajdować się do 50 tys. owadów. To obrazuje skalę zjawiska. Tymczasem jeśli tych pożytecznych owadów zabraknie to nie będzie też owoców i warzyw, w dalszej perspektywie drzew zapylanych przez pszczoły. Dla człowieka oznacza to prawdziwy armagedon. – Pszczoły praktycznie wyginęły np. w Chinach. Tam ich rolę przejęli ludzie, którzy zapylają rośliny pędzelkami – obrazowo przedstawia sytuację Grażyna Klon.
Trafić do głów dorosłych
Nasi pszczelarze na wyginięcie pszczół nie mogą sobie pozwolić. Ci z Gorzyc postanowili więc wyruszyć w teren z akcją edukacyjną. Przy pomocy urzędu Gminy wydrukowali ulotki zachęcające do ochrony pszczół. Są rozdawane w przedszkolach i szkołach, gdzie pszczelarze na zaproszenie nauczycieli przyjeżdżają z przenośnym ulem, z miodem i ulotkami. – Chcemy edukować dzieci, bo wyszliśmy z założenia, że przez nie najprościej trafić do dorosłych – wyjaśnia Grażyna Klon.
Artur Marcisz
Pszczoły:
– zapylają
- drzewa owocowe: jabłonie, grusze, śliwy, wiśnie, czereśnie, brzoskwinie, morele
- krzewy owocowe: agrest, porzeczkę, maliny, jeżyny
- warzywa: dynie, ogórki
- nasienniki buraków, cebul, porów, kapusty, kalarepy, rzepy, brokułów, rzodkiewek, bobu, niektórych odmian fasoli
– są niezbędne przy uprawach:
- polowych np. rzepaku, gryki, koniczyny, słoneczników, cykorii, maku
- ziół i przypraw np. majeranku, kminku, kopru włoskiego, mięty, szałwii
– są niezbędne przy odnawianiu:
- drzewostanu: lip, klonów, akacji
- roślin runa leśnego: malin, poziomek, borówek
Najnowsze komentarze