Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

Na czym oszczędzają, ile wypłacili premii?

12.01.2010 00:00 red
Kilka dni temu w ogólnopolskich mediach podniosło się larum na wieść, że prezydent ponadpółmilionowego Poznania w czasach kryzysu na nagrody dla urzędników wydał 400 tys. zł. Wielkie halo. Wodzisław jest ponad dziesięć razy mniejszy, a prezydent Mieczysław Kieca na nagrody wydał 350 tys. zł.    
Niektórzy odebrali nawet po 3 tys. zł. Jeszcze lepszy był starosta, który wypłacił swoim pracownikom 368 tys. zł. Nie wszędzie jednak jest tak dobrze. W Godowie urzędnicy dostali tylko po ok. 200 zł, w Pszowie po 400 zł, a w Mszanie po 600 zł. W Rydułtowach nie było żadnych premii ani nagród. – Dawać premie w kryzysie? Bez sensu – mówi Krzysztof Jędrośka, sekretarz miasta.
W większości miejscowości powiatu wodzisławskiego nagrody bądź premie dla pracowników były symboliczne. Nie w starostwie i wodzisławskim magistracie, gdzie wydano na ten cel ok. 350 tys. zł.  Sporo wypłacono także w Radlinie.
 
 
STAROSTWO
 
W starostwie powiatowym jak i w innych jednostkach samorządowych sytuacja budżetowa niewesoła. Dlatego też inwestycje ograniczone będą do tych zawartych w wieloletnim planie inwestycyjnym. Na pewno dokończony zostanie Orlik powstający w Rydułtowach. Jego otwarcie planowane jest na wiosnę. Starosta nie zamierza także zatrudniać nowych pracowników. Nie planuje ponadto widocznych podwyżek płac. Urzędnicy starostwa mogą mieć jednak powody do zadowolenia. 181 spośród 193 pracowników w grudniu otrzymało premie. Wydano na nie 368 tys. zł. Premie wynosiły od 1 tys. do prawie 3 tys. zł brutto. 
 
WODZISŁAW
 
Prezydent Wodzisławia nie ukrywa, że sytuacja budżetowa miasta jest bardzo trudna. Uważa jednocześnie, że kosztem potrzebnych inwestycji warto się zadłużać. Mówi o drodze zbiorczej i budowie kanalizacji. Deficyt w tym roku to ok. 28 mln zł przy ok. 100-mln budżecie. Władze miasta zamierzają szukać oszczędności w administracji. Zdaniem Mieczysława Kiecy należy zmniejszyć wydatki w tym zakresie o 5%. W tym roku ma się udać jedynie o 2,6%. W dalszym ciągu prezydent zamierza oszczędzać w oświacie. Specjalny zespół prowadzi „racjonalizację kosztów”. Podobnie w gospodarce komunalnej i ochronie środowiska. Oszczędności mają tutaj wynieść ponad 5%.
 
Mimo niewesołej sytuacji prezydent zdecydował się na wypłatę pracownikom urzędu nagród rocznych. Wydano na nie 350 tys. zł. Nagrody w wysokości od 1200 do 3000 zł brutto odebrało ok. 170 urzędników.
 
RYDUŁTOWY
 
Urząd miasta wprowadził oszczędności w czerwcu zeszłego roku, kiedy okazało się, że spadną wpływy do budżetu z podatków. Głównie były to oszczędności na materiałach eksploatacyjnych, jak papier, tusze, tonery. Nie było też w ogóle podwyżek pensji, ani premii dla pracowników. – Dawać premie w kryzysie? Bez sensu. Jedynie pieniądze z funduszu płac, wstępnie zarezerwowane na odprawy dla pracowników odchodzących na emeryturę, przeznaczyliśmy na nagrody z okazji dnia samorządowca dla osób wskazanych przez naczelników. Pracownicy planujący odejść na emeryturę tego nie zrobili, więc zostały pieniądze. Żadnych dodatkowych środków na nagrody nie przeznaczaliśmy – mówi Krzysztof Jędrośka, sekretarz miasta. Przyznaje, że zarządzone przez panią burmistrz w połowie zeszłego roku oszczędności były dodatkowymi. Pierwsze cięcia wydatków magistrat wprowadził w połowie 2008 roku. Też chodziło o gospodarowanie materiałami eksploatacyjnymi. Wcześniej praktycznie nie było kontroli nad zużywanym papierem czy innymi materiałami.
 
PSZÓW
 
Magistrat oszczędza od połowy zeszłego roku. – Wtedy mieliśmy widoki na kiepskie dochody – mówi Marek Hawel, burmistrz Pszowa. Jednak, jak podkreśla, przy tak małej gminie i liczbie urzędników, oszczędności w postaci zapisywania z dwóch stron kartek papieru są sztuką dla sztuki. – Ile to by przyniosło oszczędności, 200, 400 zł rocznie? – pyta retorycznie burmistrz. Przede wszystkim cięcia objęły zakupy mebli, komputerów, tuszy, tonerów. – Dokładnie analizujemy takie zakupy. Nie wymieniamy monitorów tylko dlatego, że wchodzą płaskie  – mówi burmistrz. Niskie dochody powodowały, że jeszcze w grudniu pracownicy nie wiedzieli czy dostaną zwyczajowe nagrody świąteczne. Ostatecznie dostali po 400 zł z funduszu płac. W sumie poszło na ten cel około 25 tys. zł. – Były to mniejsze nagrody niż przed poprzednimi świętami. Gdyby tych pieniędzy nie było, po prostu nie wypłacilibyśmy ich, pracownicy byli o tym uprzedzeni – kończy burmistrz.
 
RADLIN
 
Sytuacja kryzysowa pojawiła się w czerwcu zeszłego roku. Okazało się, że do budżetu wpływa mniej pieniędzy z podatku od przedsiębiorstw i osób fizycznych, niż prognozowało ministerstwo finansów. Spadły też wpływy z opłaty eksploatacyjnej. W sumie dochody spadły o blisko 1,8 mln zł. – Zwróciłem się do szefów jednostek o przeanalizowanie budżetów, by poszukali oszczędności bez zachwiania płynności pracy – mówi Wiesław Machnik, skarbnik miasta. Udało się ograniczyć wydatki na ciepło, prąd, rozmowy telefoniczne. Na samych rozmowach oszczędności wyniosły 15 tys. zł. Za sprawą decyzji radnych o obniżce swoich diet w budżecie zostało 18 tys. zł. – Ograniczyliśmy zakupy sprzętu komputerowego, wstrzymaliśmy wszystkie remonty i inne zadania, które mogły poczekać. Udało  się też zaoszczędzić na przetargach. Tu akurat pomógł kryzys. O ile w dobie koniunktury firmy przebierały w ofertach i zgłaszały się do przetargów po dwie, trzy, to teraz tych ofert było po kilkanaście. Były więc bardziej konkurencyjne cenowo – dodaje skarbnik. W zeszłym roku nie było podwyżek. Już wiadomo, że w tym roku też nie będzie. – Istnieje u nas motywacyjny system wynagrodzeń. Za dobrą pracę około 70 pracowników dostało po ok. 1500 zł brutto nagrody – mówi skarbnik.
 
LUBOMIA
 
Wydatki bieżące nie ulegną znaczącym zmianom w stosunku do roku ubiegłego. Nie będzie zakupów żadnych dodatkowych rzeczy ponad to co niezbędne. Natomiast wójt jednoznacznie wykluczył w tym roku jakiekolwiek podwyżki i premie dla pracowników urzędu i jednostek podległych.
 
Premie były, ale pod koniec ubiegłego roku. Otrzymało je 40 z 43 pracowników urzędu gminy, łącznie z pracownikami obsługi. Premii nie dostał wójt. Wysokość premii kształtowała się od 100 do 900 zł brutto. Najwięcej, bo  31 pracowników, otrzymało premie w wysokości 750 zł brutto. Łącznie na premie wydano 27 750 zł brutto.
 
GORZYCE
 
Włodarze Gorzyc nie planują większych oszczędności w wydatkach na rok 2010. – Wszystko mamy zaplanowane na rozsądnym poziomie zapewniającym normalne funkcjonowanie urzędu. Wydatki bieżące i tak ograniczyliśmy do niezbędnego minimum. Specjalnych obostrzeń nie zamierzamy wprowadzać – wyjaśnia Wioletta Langrzyk z Urzędu Gminy w Gorzycach.
 
Pod koniec ubiegłego roku premie otrzymało 66 pracowników – 57 urzędników i 9 pracowników obsługi. Kierownictwo urzędu wraz z szefami wydziałów otrzymało premie w wysokości od 700 do 900 zł brutto. Szeregowi pracownicy otrzymali średnio po 300 zł brutto. W sumie gmina wydała na premie 22 650 zł brutto.
 
GODÓW
 
W wydatkach bieżących nie zaplanowano w tym roku oszczędności. Co więcej, niektóre wydatki będą minimalnie większe niż w roku poprzednim. Włodarze Godowa oszczędności postanowili poszukać gdzie indziej. Między innymi zrezygnowano z dalszego remontu budynku urzędu gminy. Ograniczono również wydatki na doposażenie urzędu i jednostek organizacyjnych.
 
Jednocześnie premie wypłacono 3 załogi urzędu gminy. Były to kwoty w wysokości od 100 do 250 zł brutto. Premii nie otrzymali wójt, jego zastępca i skarbnik gminy, czyli pracownicy zatrudnieni z powołania. – Przepisy nie regulują kwestii wypłaty premii takim pracownikom – wyjaśnia Beata Kałusek, skarbnik gminy. Łącznie na premie w Godowie wydano 5 550 zł.
 
MSZANA
 
W gminie chcą w tym roku postawić głównie na oszczędzanie w samym urzędzie gminy. – Na pewno mamy już poprawę, jeśli chodzi o rachunki telefoniczne, ale cały rok będziemy bardzo uważnie przyglądać się wszystkim bilingom – zapowiada Jerzy Grzegoszczyk, wójt gminy Mszana. Szykują się także oszczędności w zakresie korzystania z energii czy papieru. – Jeśli chodzi o papier, to może nie będzie to  łatwe, ponieważ idą wybory. Poza tym trudno mieszkańcom odmówić kserowania, jeśli potrzebują kopie dokumentów – wyjaśnia wójt.
 
Premii z końcem ubiegłego roku nie wypłacano. Wszyscy zatrudnieni na umowę pracownicy otrzymali premie w maju, z okazji Dnia Samorządowca. W zależności od stażu pracy i wykonywanej funkcji nagrody wynosiły średnio 600 zł brutto. Zastępca wójta, skarbnik oraz kierownicy działów otrzymali premie w wysokości 1 tys. zł brutto. Wójt premii nie dostaje.
 
MARKLOWICE
 
Tutaj zamierzają zaoszczędzić w tym roku przede wszystkim na delegacjach służbowych. – Już pod koniec roku stwierdziłem, że przepisy dotyczące delegacji są niewygodne, wręcz archaiczne dla samorządów. Zakłada się w nich najtańsze środki lokomocji, ale w dzisiejszych czasach ciężko jeździć do Katowic autobusem. Dlatego ustaliliśmy wskaźniki dla wykorzystania samochodu prywatnego w celach służbowych – mówi Tadeusz Chrószcz, wójt Marklowic. – Jest rozporządzenie ogólne dotyczące maksymalnych stawek za przejazd, myśmy ustalili współczynnik stawki maksymalnej 0,6. Tak więc przykładowo za wyjazd służbowy prywatnym samochodem o pojemności 1,3 cm sześc. pracownik otrzymuje nie 90 zł, tak było wcześniej, ale około 50 zł.
 
Urzędnicy otrzymują nagrody w dwóch turach, w maju i w grudniu. Wynoszą one od kilkuset zł brutto do 1750 zł brutto – tyle dostał zastępca wójta. Skarbnik i sekretarz gminy dostali po 1650 zł.
 
(tora, raj, izis, art.)
  • Numer: 2 (479)
  • Data wydania: 12.01.10