Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

Uczelnia pod gradem krytyki

04.08.2009 00:00
Ciężkie chwile przeżywa Akademia Humanistyczno-Ekonomiczna (WSHE) w Łodzi, której wydział działa także w Wodzisławiu. Minister zarzucił uczelni rażące naruszenie prawa. Na AHE posypały się gromy krytyki. Trwa postępowanie wyjaśniające. Nasuwa się jednak pytanie: jak to możliwe, że to samo ministerstwo, które kilka miesięcy temu nadało WSHE status Akademii, teraz grozi jej likwidacją? Z nieoficjalnych wypowiedzi pracowników łódzkiej szkoły wynika, że w całym tym zamieszaniu może niestety mieć swój udział... konkurencja. Wszak trwa obecnie rekrutacja, a każdy student, a raczej jego pieniądze, są na wagę złota.
Studenci wodzisławskiego wydziału i ośrodka  Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej żyją doniesieniami  na temat legalności istnienia swojej uczelni. – To jest w końcu legalna czy nielegalna? - niepokoili się  w minionym tygodniu młodzi ludzie.
 
Zarzut: kształcą poza siedzibą uczelni
 
Burzę wywołały publikacje prasowe, a także komunikat umieszczony na stronie internetowej Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego: „Ze względu na rażące naruszenie prawa polegające na prowadzeniu kształcenia poza siedzibą uczelni zostało wszczęte postępowanie w sprawie cofnięcia pozwolenia na utworzenie uczelni oraz nakaz jej likwidacji” - pisze o AHE minister.
 
Studenci nie muszą się obawiać
 
Wypowiedź ta spowodowała lawinę pytań. Łódzka uczelnia uruchomiła nawet specjalną linię telefoniczną, a na swojej stronie umieściła uspokajającą wypowiedź Bartosza Loby, rzecznika prasowego MNiSW: „Wszczęcie procedury w sprawie cofnięcia pozwolenia na utworzenie Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi nie oznacza likwidacji uczelni. Jeśli władze AHE dostosują się do zaleceń Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego - Akademia będzie mogła pracować i rozwijać się nadal. Chcemy zdyscyplinować władze uczelni i przywrócić porządek prawny. Uczelnie muszą spełniać pewne wymogi. Nasze działania służą studentom, ale nie muszą się oni niczego obawiać. Dyplomy uczelni są ważne. Nie kwestionujemy ich legalności. Uczelnia może nadal prowadzić rekrutację na studia” - wyjaśniał rzecznik.
 
Minister sięgnął po ciężki kaliber
 
Tymczasem w rozmowie z naszą gazetą ten sam rzecznik stwierdził: – Główny problem polega na tym, że zajęcia dydaktyczne, które powinny być prowadzone w Łodzi lub w innych uprawnionych miejscach prowadzone są nielegalnie poza macierzystą uczelnią. Od lat ministerstwo starało się skłonić szkołę do naprawienia sytuacji. Bezskutecznie. Dlatego sięgnęliśmy po środek najcięższy z przewidywanych przez prawo o szkolnictwie wyższym. Na polecenia minister Barbary Kudryckiej zostało wszczęte postępowanie likwidacyjne, które ma przywrócić porządek prawny – dodał rzecznik Bartosz Loba.
 
Były skargi
 
Rzecznik MNISW wyjaśnił też, że przedmiotowe postępowanie ma na celu wyjaśnienie sprawy, zebranie odpowiedniego materiału dowodowego i ostatecznie ustalenie, czy w kwestii prowadzenia kształcenia poza siedzibą uczelni faktycznie doszło do naruszenia prawa oraz czy miało ono charakter rażący. – Podkreślamy, że wszczęcie postępowania wynikało  z napływających od wielu lat i nasilających się sygnałów na temat nieprawidłowości w funkcjonowaniu  uczelni, częściowo potwierdzonych w wyniku przeprowadzonej przez Departament Kontroli i Nadzoru kontroli. Zostało ponadto poprzedzone pismami do szkoły zobowiązującymi do zaprzestania niedozwolonych praktyk – dodał.
 
Co może punkt?
 
Wydział zamiejscowy WSHE w Wodzisławiu ma prawo kształcić jedynie na kierunku pedagogika, natomiast Zamiejscowy Ośrodek Dydaktyczny w Wodzisławiu może kształcić informatyków. Są to studia I stopnia - licencjackie. Ponadto w szkole na Wilchwach uruchomiono Punkt Informacyjno-Rekrutacyjny, gdzie funkcjonuje 12 innych kierunków, m.in. studia uzupełniające z pedagogiki i informatyki, zarządzanie, transport, politologia, socjologia, stosunki międzynarodowe (szczegółowy wykaz podany jest na www.wodzislaw.ahe.lodz.pl.) Zgodnie z prawem wszystkie zajęcia mają być prowadzone w Łodzi. W Wodzisławiu nie powinien się odbyć ani jeden wykład czy ćwiczenia. Przypomnijmy, że o tej sprawie nasza gazeta pisała jako pierwsza jeszcze w 2005 roku.
 
Oczekują wsparcia, a nie likwidacji
 
W związku z zaistniałą sytuacją prof. dr hab. Andrzej Nowakowski, rektor Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi, wydał specjalne oświadczenie. Pisze w nim m.in., że uczelnia nie usłyszała żadnych konkretnych zarzutów. Żali się także na brak pomocy ze strony władz państwowych: „Oczekujemy szczególnego wsparcia ze strony najwyższych organów państwa, a nie likwidacji 15-letniego dorobku środowiska naukowego i wszystkich osób zaangażowanych w rozwój Akademii. Nasza uczelnia to 70 tysięcy studentów i absolwentów, ponad 4 tysiące miejsc pracy dla kadry naukowej i administracyjnej, 89 tys. m kw. nowoczesnej infrastruktury dydaktycznej” – pisze rektor. Szef AHE twierdzi ponadto, że murem za uczelnią stoją studenci, a pani minister unika spotkań by o sprawie porozmawiać.
 
Dyplomy są ważne
 
Co z tego zamieszania wynika dla studentów? Na pewno jedno – nie muszą obawiać się ani likwidacji uczelni, ani tego, że ich dyplomy są nielegalne. Jak wynika z informacji, komunikat ministerstwa miał być straszakiem mobilizującym łódzką uczelnię do uporządkowania sytuacji prawnej.
 
Konkurencja podkłada nam nogę
Aleksandra Mysiakowska rzecznik prasowy Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi

Nigdy nie prowadziliśmy zajęć w naszych punktach informacyjno- rekrutacyjnych. Zgodnie jednak z zaleceniem Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego chcemy uporządkować stan prawny naszej uczelni i wyraźnie rozgraniczyć działanie zamiejscowych ośrodków dydaktycznych od punktów. Dlatego też 18 czerwca senat AHE podjął uchwałę o powołaniu ponad 30 takich ośrodków. Dlaczego wcześniej tego nie przeprowadziliśmy? Nie wynikało to ze złej woli, ale z faktu, że każdy taki ośrodek zamiejscowy musi mieć odpowiednie zaplecze w postaci m.in. biblioteki, Obecnie czekamy na opinię ministerstwa. Nie musimy mieć jednak  ministerialnej zgody, gdyż jesteśmy uczelnią z prawem doktoryzowania. Wysłaliśmy także prośbę dotyczącą ośrodków zagranicznych naszej uczelni.
 
Ministerstwo wskazało na niedociągnięcia, ale nie są to poważne zarzuty i nie oznaczają one likwidacji AHE. Nie mamy wątpliwości, że na naszą niekorzyść działają niestety inne uczelnie niepubliczne. Nawet jedna ze szkół po komunikacie ministerstwa „uśmierciła nas” zapraszając młodych ludzi do siebie. Nie pozostaliśmy dłużni, odpowiedzieliśmy pismem prawnika. Taka nagonka odbywa się niestety co roku.
 
Iza Salamon
Rafał Jabłoński
  • Numer: 31 (496)
  • Data wydania: 04.08.09