Poniedziałek, 29 lipca 2024

imieniny: Marty, Olafa, Beatrycze

RSS

My mamy rodziny do utrzymania

16.06.2009 00:00
Sytuacja finansowa szpitala w Wodzisławiu jest dramatyczna, czego nie ukrywa już sam dyrektor.

Personel szpitala twierdzi, że dyrektor nierówno traktuje pracowników przyznając lekarzom znacznie większe podwyżki od wcześniej ustalonych. Pielęgniarki i położne, a także pozostali pracownicy żądają więcej dla siebie i grożą strajkiem.

Brutto czy netto?

Dyrektor odpiera te zarzuty. Twierdzi, że lekarze dostali podwyżkę, ale wyniosła ona nie jak twierdzą związki ponad 450 zł, ale de facto połowę tej kwoty.

– Chodzi po prostu o stawki netto i brutto. Dlaczego w przypadku lekarzy podaje się kwotę brutto wraz z wszystkimi obciążeniami, które ponosi pracodawca, a w przypadku innych grup, kwotę netto, czyli to, co dostali na rękę. Wtedy dysproporcje faktycznie są duże – wyjaśnia Henryk Wojtaszek.

– Według naszej wiedzy netto było od 400 do 600 zł dla lekarzy. Nie ma więc mowy o manipulacji – kwituje Jolanta Muskała.

Kontrakty

Szef wodzisławskiego ZOZ-u zwraca uwagę na system wynagrodzeń, który obowiązuje w szpitalu, a który wykorzystują w swej argumentacji związkowcy. Chodzi o kontrakty, które z lekarzami ma podpisana placówka. Najniższa stawka godzinowa wynosi 40 zł brutto. Lekarze wypracowują po prawie 300 godzin miesięcznie w ramach dyżurów kontraktowych, dlatego ich zarobki są tak duże.

Bez specjalistów nie będzie pieniędzy

Jest jeszcze inny aspekt wynagrodzenia dla lekarzy. Brak specjalistów, to brak umowy z NFZ na świadczenie usług, a tych można przyciągnąć tylko wysokimi zarobkami. W ubiegłym roku odeszło pięciu lekarzy ze specjalizacjami. Już teraz zagrożone jest funkcjonowanie oddziału urologicznego, bo zamiast trzech medyków ze stopniem specjalizacji, których wymaga fundusz, pracuje tam tylko dwóch.

– Jak mam zatrzymać lekarzy, jak mamy jedne z najniższych stawek. Nie umniejszam żadnej grupie zawodowej, bo każda jest ważna w funkcjonowaniu szpitala, ale to lekarze właśnie przyciągają pacjentów – mówi Henryk Wojtaszek.

Będzie strajk?

Strona związkowa twardo stoi na stanowisku, że tym razem już nie odpuści i nadal podtrzymuje swoje żądania, czyli 240 zł brutto dla pielęgniarek i położnych, choć dyrektor na spotkaniu z pracownikami, które odbyło się 15 czerwca obiecał, że ludzie podwyżki dostaną. Nie będą tak duże jak tego chciały związki, ale na miarę możliwości szpitala.

– Analizujemy sytuację finansową. Ta dobra nie jest, bo kryzys odczuwa także służba zdrowia Miesięcznie szpital odnotowuje 500 tys. zł straty. Mogę obiecać 240 zł brutto dla pielęgniarek i położnych i proporcjonalnie dla pozostałych grup zawodowych. Czyli 100 proc. stawek, które zostały zawarte w porozumieniu – zapewniał podczas spotkania.

Jednak pracowników tymi zapewnieniami nie przekonał.

– Pracuję od 19 lat jako pielęgniarka. Moja stawka zasadnicza to 1800 zł. W styczniu dostaliśmy kilkadziesiąt złotych podwyżki. Dyrektor obiecuje, ale nie chcemy już karmić się nadzieją – mówi pani Mariola.

Dwugodzinny strajk ostrzegawczy odbędzie się 22 czerwca. Związkowcy zapewniają, że pacjenci będą mieli zapewnioną odpowiednią opiekę.

Justyna Pasierb

  • Numer: 24 (489)
  • Data wydania: 16.06.09