Sobota, 30 listopada 2024

imieniny: Andrzeja, Justyny, Konstantego

RSS

Kogo zatrudnia prezydent

03.03.2009 00:00
Jako wiceprezes Spółdzielni Mieszkaniowej Marcel w swoim biurze zainstalował saunę. Potem było już tylko gorzej. Podpisywał umowy, które zdaniem członków rady nadzorczej są niekorzystne dla spółdzielni. Nadzorował także instalację kotła na os. 1 Maja, który okazał się używanym bublem,  za co cudem uniknął zarzutów prokuratorskich, a rada nadzorcza spółdzielni udzieliła mu nagany. Ukarany został także za arogancję i obrażanie członków spółdzielni. Odszedł z pracy w październiku ubiegłego roku. Mowa o Grzegorzu Sysce, którego Mieczysław Kieca, prezydent Wodzisławia powołał na stanowisko dyrektora Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej i Remontowej.

Zdaniem prezydenta Kiecy Grzegorz Syska był najlepszy spośród sześciu kandydatów na stanowisko dyrektora Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej i Remontowej, dlatego też zastąpił odchodzącego Bolesława Gowina. – Dokumenty przedstawione przez pana Syskę są prawidłowe i wskazują na jego duże doświadczenie oraz odpowiednią praktykę – mówi Mieczysław Kieca, prezydent Wodzisławia.

Ma prawo do błędu
 
Grzegorz Syska jest znany nie tylko w Wodzisławiu i Radlinie, ale od trzech lat zna go także cała Polska. Wówczas ujawniliśmy sprawę sauny, którą w swoim biurze zainstalował były wiceprezes Syska. Kiedy spółdzielnią zainteresowały się ogólnopolskie media sauna zniknęła. Pozostał wstyd i dług jaki prezes musiał uregulować za dzierżawę pomieszczeń wykorzystywanych do „odnowy biologicznej”. Mieczysław Kieca nie zaprzecza, że o saunie wiedział. Uważa jednak, że sprawa ta nie dyskwalifikuje Grzegorza Syskę jako dyrektora ZGMiR.

Prezydent ma rację. Pan Syska, jak każdy z nas ma prawo do błędu, dlatego też o saunie powinniśmy zapomnieć. Trudno jednak zapomnieć o innych sprawach, które dotyczą działalności nowego dyrektora ZGMiR w spółdzielni mieszkaniowej Marcel.

Nagana na karku
 
Przypomnijmy, że Grzegorz Syska jest odpowiedzialny za zakup i instalację nowego kotła centralnego ogrzewania w budynkach przy ul. Brackiej w Wodzisławiu. Marznący mieszkańcy zorientowali się, że zabudowano kocioł używany. By ratować sytuację dobudowano do urządzenia brakujące osłony. Zainstalowano także tabliczki znamionowe.  Mimo to sprawność urządzenia pozostawia wiele do życzenia. Do dzisiaj z kotłem są problemy. Kiedy sprawa wyszła na jaw niektórzy członkowie rady nadzorczej zastanawiali się nad skierowaniem jej do prokuratury. Ostatecznie z tego zrezygnowano. Wiceprezes Syska nie uniknął jednak kary. Rada nadzorcza udzieliła mu nagany z wpisaniem do akt. Powód to przede wszystkim sprawa feralnego kotła, choć nie tylko. Syskę ukarano także za lekceważenie i obrażanie członków rady nadzorczej. – Nagana była, jednak nigdy przewodniczący rady panu Sysce jej nie wręczył, dlatego też nie ma jej w dokumentach – mówi Karol Szafarczyk, przewodniczący komisji rewizyjnej rady nadzorczej SM Marcel. Zaprzecza temu Adam Kot, przewodniczący rady nadzorczej spółdzielni. W rozmowie telefonicznej poinformował nas, że naganę Sysce wręczył.

– Wręczył, ale nie wpisał do akt, a to sprawa kluczowa – twierdzi Stefan Łyska z rady osiedla 1 Maja. – Gdyby rada nadzorcza działała sprawniej i nie pozwalała panu Sysce na samowolkę, to by było zupełnie inaczej. Nie tylko on jest winny, ale także organ, który powinien kontrolować jego poczynania – dodaje mężczyzna.

Kontrolowali umowy
 
Komisja rewizyjna wielokrotnie zajmowała się działaniami Grzegorza Syski. Kontrolowano także umowy podpisane przez niego z wykonawcami robót zlecanych przez spółdzielnie. Latem ubiegłego roku nieprawidłowości przedstawiła komisja rewizyjna rady nadzorczej.

– Chodziło na przykład o to, że podpisano umowę na 5 lat z tą samą firmą, która instalowała kocioł na ul. Brackiej. Umowa nie zawierała żadnych warunków i w zasadzie nie było możliwości jej zerwania – mówi jeden z członków komisji rewizyjnej. Drugi wskazuje na dziwną praktykę pana Syski, który każde zadanie rozbijał na mniejsze. Zdaniem kontrolujących chodziło o to, by uniknąć przetargu. Przy niewielkich kwotach nie jest on wymagany. – Kiedy powiedzieliśmy o naszych wątpliwościach Syska straszył nas sądem – mówią mężczyźni. 
Co do powiedzenia na swoją obronę ma nowy dyrektor Syska, nie wiemy. Od trzech lat, gdy ujawniliśmy sprawę sauny, nie chce z nami rozmawiać.

Komentarz
Zarówno prezydent Mieczysław Kieca jak i jego zastępca Dariusz Szymczak wielokrotnie dawali do zrozumienia, że sprawa obsadzania najważniejszych stanowisk w mieście jest dla nich wyjątkowo ważna. Oboje kreowali się na sprawnych graczy przesiewających przez sito słabych kandydatów. Niestety teraz wbili sobie samobója. Najważniejsze dla nich były papiery przedstawiane przez kandydatów. Nie raczyli zapytać ludzi ze spółdzielni co myślą o panu Sysce, nie zastanowili się, dlaczego pan Syska przez pół roku był bezrobotnym?
Jest jednak akcent pozytywny. Krytyka nowego dyrektora wywoła reakcję obronną, która być może przełoży się na wyniki jego pracy. Prezydent będzie się bacznie przyglądał jego poczynaniom, a on sam za wszelką cenę będzie chciał udowodnić, że nie jest taki zły jak o nim mówią i zrobi porządek w ZGMiR. Oby tak było.

Rafał Jabłoński

O sprawie czytaj więcej:

  • Numer: 9 (474)
  • Data wydania: 03.03.09