Dlaczego moje dzieci marzną?
Na własnej skórze odczuła to Iwona Słocińska, lokatorka mieszkania komunalnego przy ul. Jana. Twierdzi, że przemoknięte ściany i grzyb są przyczyną chorób jej czworga dzieci. Kobieta idzie dalej. Oskarża pracowników Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej i Remontowej o przyczynienie się do choroby jej najmłodszego – czteromiesięcznego dziecka. – Byłam wysoko w ciąży, a panowie, którzy próbowali usunąć grzyb, używali groźnych dla zdrowia środków chemicznych. Dziecko urodziło się z wrodzonym zatruciem – twierdzi kobieta.
Czy taką przyczynę choroby wskazali lekarze? Ktoś potwierdził niebezpieczne dla płodu działanie chemikaliów? – Nie. Wtedy, zaraz po porodzie, o tym nie myślałam, ale jestem pewna, że właśnie tak to zadziałało – dodaje Iwona Słocińska.
Urzędnicy się bronią. Podczas jednej z wizyt w domu kobiety udowodnili, że straszna wilgoć panuje także w pomieszczeniach z suchymi ścianami. Twierdzą, że lokatorka nie zgodziła się na udrożnienie kratek wentylacyjnych. Ich zdaniem kobieta nie przewietrza także pomieszczeń.
– Jest zimno i jeszcze mam otwierać okna? Przecież to absurd – odpowiada pani Słocińska.
Dlaczego ściany są mokre?
Pojawienie się na ścianach wody i grzyba to m.in. efekt złej izolacji budynku i wadliwe wykonanie chodnika przylegającego do elewacji kamienicy. Woda spływa po ścianach zewnętrznych i przedostaje się do pokoi.
W urzędzie miasta usłyszeliśmy, że wady szybko zostaną usunięte. Remont ruszy najpóźniej za miesiąc.
Pompy źle ustawione
Już wiemy dlaczego ściany są wilgotne. Pozostaje pytanie o niskie temperatury panujące w mieszkaniach. Okazuje się, że wszystkiemu winne są pompy. Trzy takie urządzenia wykorzystujące ciepło spod ziemi zainstalowano kilka lat temu przy ul. Styczyńskiego, Aptecznej i Jana. Koszt to 1 mln 800 tys. zł. Niestety pompy nie działają tak jak powinny. Woda tłoczona do kaloryferów jest często zimna. Mimo to mieszkańcy muszą płacić za ogrzewanie systematycznie.
–Nie żądamy od lokatorów opłat za to czego nie otrzymują – zapewnia Barbara Chrobok, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Wodzisławiu. – Ilość wody w obiegu jest stała. Podgrzewa ją specjalne urządzenie zainstalowane w pompie, a więc możemy mówić o opłatach za prąd. Mieszkańcy płacą tylko wtedy, gdy ona grzeje, a więc daje ciepło – wyjaśnia pani rzecznik.
Sęk w tym, że owa grzałka nie działa nawet wówczas, gdy za oknem jest zimno. Powód? Wadliwa regulacja urządzenia i nadmierna oszczędność lokatorów.
– Każdy może regulować temperaturę – im więcej zużyje ciepła, tym więcej zapłaci. Poprzez oszczędzanie odbiór ciepła jest zbyt mały, pompy się dławią z nadmiaru wyprodukowane ciepła i często wchodzą w stan awarii.
Regulacja niezbędna
Władze miasta zleciły fachowcom wykonanie nowych obliczeń i uregulowanie pomp w taki sposób, aby spełniały oczekiwania lokatorów. Są one konieczne także z innego powodu. W budynkach, o których mowa, planowana jest adaptacja poddaszy i wykorzystania ich na kolejne mieszkania. Fakt ten będzie brany pod uwagę podczas nowej regulacji pomp. Urządzenia te mają być ustawione ponownie jeszcze w tym roku.
Rafał Jabłoński
Najnowsze komentarze