Poniedziałek, 29 lipca 2024

imieniny: Marty, Olafa, Beatrycze

RSS

Bezduszny ZUS

05.08.2008 00:00
Sześć lat temu Zbigniew Wycisk cudem ocalał z wypadku, do którego doszło w kopalni Rydułtowy. Wybuch metanu zabrał życie jego trzem kolegom. Poparzony górnik do tej pory leczy rany. Mimo operacji i przeszczepów wciąż nie odzyskał dawnej sprawności. Na orzeczniku z ZUS-u większego wrażenia to jednak nie robi i wysyła go do pracy.

23 marca 2002 roku pan Zbigniew zapamięta do końca życia. Tragedia, która wówczas rozegrała się w kopalni pozostawiła trwałe ślady nie tylko w psychice, ale i na ciele mężczyzny. Poparzone ręce zostały trwale uszkodzone. Najgorzej wygląda prawa ręka. Lekarze z trudem odtworzyli szczątkowo palce. Przepalone zostały ścięgna , więc mimo starań medyków pan Zbigniew cierpi na przykurcz, co utrudnia mu chwytanie przedmiotów. W wyniku wybuchu poparzone zostały także drogi oddechowe i trwale uszkodzony słuch.
Przez rok na rękach miałem jedną  żywą ranę. Dobrze, że od razu zajęli się mną specjaliści z siemianowickiej oparzeniówki. W sumie, aby przywrócić mi choć częściową sprawność lekarze musieli wykonać 8 operacji. Wciąż jeszcze leczę się w Siemianowicach, a tamtejsi lekarze mówią o kolejnych operacjach – opowiada Zbigniew Wycisk.

Walka z urzędem

Od czasu wypadku górnik zmaga się nie tylko z cierpieniem. Mimo widocznego kalectwa i opinii medyków z oparzeniówki przez pierwsze trzy lata po wypadku walczył z Zakładem Ubezpieczeń Społecznych o przyznanie stałej renty wraz z opieką. ZUS w 2002 roku zdecydował, że świadczenie rentowe górnik otrzyma, ale tylko na dwa lata i to bez opieki. Ta była jednak konieczna, bo ręce były w takim stanie, że pan Zbigniew nie mógł samodzielnie funkcjonować. Zaczęły się odwołania, aż w końcu cierpliwość rydułtowianina się skończyła i sprawa znalazła finał w sądzie. W roku 2005 poparzony górnik w końcu doczekał się przyznania opieki i wydłużenia renty do czerwca 2008 roku. 15 czerwca w siedzibie ZUS–u w Rybniku odbyła się kolejna komisja lekarska. Orzeczniczka przedłużyła świadczenie tylko do końca października.
– Pani doktor orzekła, że nie jestem całkowicie niezdolny do pracy i za cztery miesiące spokojnie będę mógł podjąć zatrudnienie. Jakim cudem skoro ciągle mam niesprawne ręce, a lekarze w Siemianowicach mówią o kolejnych operacjach – mówi Zbigniew Wycisk.
Powrót do pracy może być ciężki. Prawa ręka nie ma prawidłowego krążenia i z przy niskich temperaturach czernieje i robi się niewładna. Z kolei, kiedy jest cieplej pojawia się silny ból, który przypomina ten odczuwany tuż po oparzeniu. Skóra na dłoniach jest tak delikatna, że bardzo łatwo ulega uszkodzeniu. Rany są leczone wówczas w Siemianowicach, a ich gojenie trwa nawet kilka miesięcy.
– Mówiłem o tym wszystkim pani orzecznik, ale była niewzruszona – dodaje Zbigniew Wycisk.

Wszystko zgodnie z prawem

Według przedstawicieli ZUS–u orzeczenie lekarza zostało wydane zgodnie z zasadami orzecznictwa o niezdolności do pracy, w oparciu o przedstawioną dokumentację i posiadaną wiedzę medyczną. Nie oznacza to, że poszkodowany górnik musi wrócić do pracy w kopalni, ponieważ lekarz orzecznik nie ustala wskazań do zatrudnienia na danym stanowisku. Tym zajmuje się lekarz medycyny pracy.  Poza tym osobie zainteresowanej przysługuje sprzeciw do komisji lekarskiej ZUS w ciągu 14 dni od dnia doręczenia tego orzeczenia.
– Orzeczenie komisji lekarskiej ZUS stanowi dla organu rentowego podstawę do wydania decyzji, od której będzie przysługiwało osobie zainteresowanej prawo wniesienia odwołania do Sądu Okręgowego Pracy i Ubezpieczeń Społecznych – wyjaśnia Beata Kopczyńska, rzecznik prasowy rybnickiego ZUS–u.
– Czekam teraz na kolejną opinię orzeczników z ZUS–u. Komisja odbyła się w poniedziałek, 4 sierpnia. Będę walczył o swoje w sądzie jeśli będzie taka potrzeba. Nie jestem leniem, ale po prostu osobą doświadczoną przez los, która nie nadaje się do pracy – mówi Zbigniew Wycisk.

Justyna Pasierb

 

  • Numer: 32 (444)
  • Data wydania: 05.08.08