Poniedziałek, 29 lipca 2024

imieniny: Marty, Olafa, Beatrycze

RSS

Żuczek dał im nieźle popalić

01.07.2008 00:00
Sukces strażaków-ochotników z Biertułtów

Od 20 do 22 czerwca strażacy Ochotniczej Straży Pożarnej z Biertułtów brali udział w IV Mistrzostwach Polski w Ratownictwie Medycznym, które odbyły się w Kurowie oraz okolicznych gminach beskidzkich – Suchej Beskidzkiej, Żywcu i Ślemieniu.  Załoga ratownicza w składzie: ratownik medyczny Marcin Dzierżęga, kierownik zespołu ratownik Marek Blanik, strażak Jacek Jędrzejek i kierowca, ratownik medyczny Leszek Sacharczuk osiągnęła na mistrzostwach bardzo dobre rezultaty.
 
W ścisłej czołówce
 Wśród jednostek ochotniczych zespół z  Radlina zajął 2. miejsce w klasyfikacji generalnej i 1. miejsce w kategorii zaawansowanych zabiegów ratowniczych. W zestawieniu ogólnym drużyna zajęła odpowiednio 12. i 6. miejsce.
 – Tak dobry rezultat jest dla nas niemałym zaskoczeniem. Byliśmy na takich zawodach po raz pierwszy i w doborowym gronie 62 drużyn zajęliśmy dobre miejsce – mówi Leszek Sacharczuk.
 Strażacy z Radlina podkreślają, że większość załóg stanowiły zespoły zawodowych strażaków lub ratowników ze stacji pogotowia medycznego. – A my jesteśmy jednostką ochotniczą. Nie mogliśmy poświęcić na ćwiczenia tyle czasu co zawodowi strażacy – mówi Jacek Jędrzejek.

Ratowali pijanych
Radlinianie w mistrzostwach wystartowali po raz pierwszy. Zaskoczył ich nieco poziom zawodów, który okazał się niezwykle wysoki. Zadania jakie wymyślili organizatorzy były bardzo skomplikowane. Jedno z nich, oznaczone kryptonimem „Żuczek”, polegało na ratowaniu pięciu osób, z których trzy udawały osoby pijane. – Kiedy ratowaliśmy najciężej rannego, rolą pijanych osób było przeszkadzanie nam w wykonaniu zadania. Oprócz ratowania musieliśmy mieć jeszcze oko na pozostałych, „pijanych” uczestników ćwiczenia – wyjaśnia Sacharczuk. 

Dziękujemy sponsorom 
 Niewiele brakowało, by radlińscy strażacy do Kurowa nie pojechali. Wydawało się bowiem, że nie będą w stanie nazbierać odpowiednich funduszy na zorganizowanie wyjazdu, zakup odpowiedniego umundurowania czy hełmów. – Do końca się wahaliśmy – mówi Leszek Sacharczuk. Ostatecznie dzięki gronu sponsorów mundurowi mogli kupić niezbędne wyposażenie i wziąć udział w zawodach. – Dlatego bardzo chcielibyśmy podziękować tym, którzy nas wsparli – kończy Jacek Jędrzejek. Artur Marcisz

  • Numer: nr 27 (439)
  • Data wydania: 01.07.08