Poniedziałek, 29 lipca 2024

imieniny: Marty, Olafa, Beatrycze

RSS

Kto nas pilnuje nad wodą?

24.06.2008 00:00
Śląscy ratownicy Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego są najlepsi w kraju – przekonuje Wiktor Zajączkowski, wieloletni szef szkolenia w Polsce, obecnie prezes katowickiego WOPR-u.

Rocznie w okresie letnim w wodzie traci życie kilkaset osób. W powiecie wodzisławskim notujemy kilka utonięć. Jest już pierwsza ofiara. Na początku czerwca z wody na wodzisławskim Balatonie wyciągnięto zwłoki 23-latka. Niestety przyczyną wypadków jest najczęściej bezmyślność i głupota osób wchodzących do wody. Około 70 % tragicznych wypadków to efekt zakrapianych imprez poprzedzających wejście do jeziora czy stawu. Tylko minimalny odsetek tego typu zdarzeń ma miejsce, gdy zbiornik wodny strzeżony jest przez ratowników WOPR.
–  Osoby kąpiące się pod naszym nadzorem mogą być spokojne. Jesteśmy najlepsi w Polsce – mówi Wiktor Zajączkowski, prezes wojewódzkiego WOPR–u. – W Polsce jest ok. 5,5 tys. ratowników. Co dziesiąty to osoba ze Śląska. To właśnie my na naszych szkoleniach i egzaminach testujemy nowe rozwiązania i metody stosowane w ratownictwie, a następnie przekazujemy je kolegom w całym kraju – przekonuje prezes Zajączkowski.

Wśród ratowników więcej pań

Szef śląskiego WOPR–u twierdzi, że w Polsce notujemy coraz mniej utonięć – rocznie od 500 do 600 ofiar. To połowa tego co jeszcze dwadzieścia lat temu. – Coraz więcej ludzi potrafi pływać – mówi Wiktor Zajączkowski. – Przed laty nie było takich możliwości jak dzisiaj. Kryte pływalnie rosną jak grzyby po deszczu. Rodzice chętniej zabierają dzieci na basen – mówi szef WOPR–u.
Można mieć nadzieję, że w kolejnych latach będzie pod tym względem jeszcze lepiej. Tym bardziej, że ciągle przybywa ratowników. W sobotę 14 czerwca na terenie zbiornika wodnego w Bukowie odbyły się kolejne egzaminy. Wcześniej młodzi ludzie na kursach uczyli się tej trudnej sztuki zarówno w teorii jak i w praktyce. O tytuł ratownika młodszego i wodnego ubiegało się ponad 120 osób z powiatu wodzisławskiego, Jastrzębia, powiatu raciborskiego i Żor. Od kilku już lat liczba kandydatów w naszym regionie się nie zmienia. Zmienia się natomiast statystyka pod względem udziału w egzaminach dziewcząt i kobiet. Jest ich coraz więcej. Panie stanowią już blisko 30 % nowych ratowników. 

Nie było łatwo

Kandydaci najmłodsi (w wieku od 12 do 18 lat) mieli do pokonania 50 m stylem dowolnym. Dystans o połowę krótszy musieli przepłynąć pod wodą. Ich zadaniem było także wyciągnięcie manekina z głębokości ok. 3 metrów. Poza tym wymagano od nich holowania tonącego trzema stylami, znajomości zasad udzielania pierwszej pomocy i skutecznego działania podczas pozorowanej akci ratowniczej. Zdali wszyscy. Mogą już pracować na kąpielisku jednak tylko jako pomoc ratownika wodnego. Kandydaci na ten stopień (wiek powyżej 18 lat) mieli nieco trudniejsze zadanie. Wyznaczony im dystans do pokonania był dwukrotnie dłuższy. Bacznie również przyglądano się ich technice i pewności siebie w wodzie.
– Najtrudniejsze zadanie to przepłynąć 25 m pod wodą w linii prostej. Na basenie nie ma problemów, bo na dnie są namalowane linie. W zbiorniku otwartym nie ma tego luksusu – mówi Rafał Hudzikowski z Wodzisławia.
Kandydaci na ratownika wodnego powinni legitymować się dodatkowymi uprawnieniami, na przykład posiadać patent sternika czy płetwonurka. Ponadto przed przystąpieniem do egzaminu muszą przepracować nad wodą min. 100 godzin. 

Rafał Jabłoński

  • Numer: nr 26 (438)
  • Data wydania: 24.06.08