Poniedziałek, 29 lipca 2024

imieniny: Marty, Olafa, Beatrycze

RSS

Gdzie się podziały dokumenty?

06.05.2008 00:00
Radny chciał nagrodzić osoby, które odnajdą dokumenty z początków miasta. Na rzecz miasta przekazał więc darowiznę w wysokości 360 zł. Szczytna idea przerodziła się jednak w kolejny konflikt.

Podczas debaty nad wykonaniem budżetu niespodziewane emocje wywołała sprawa darowizny radnego Henryka Rducha na rzecz Urzędu Miasta. Pod koniec ubiegłego roku przekazał on 360 zł. Była to dieta pomniejszona o karę za nieobecność na uroczystej sesji poświęconej dziesięcioleciu usamodzielnienia się Radlina.
– Nie chciałem firmować swoim nazwiskiem wydarzenia, z którym obecni włodarze miasta nie mieli nic wspólnego. Ani jeden z nich nie przyczynił się do usamodzielnienia się miasta – wyjaśnia powody swojej nieobecności radny Rduch.
Zeszyty zginęły
W swoistym geście protestu postanowił przekazać otrzymaną dietę na nagrodę dla osób, które odnajdą dokumenty z początków powstania miasta. Chodzi o zeszyty, w których przed kilkunastoma laty mieszkańcy Radlina wpisywali swoje opinie na temat odłączenia się od Wodzisławia. Problem w tym, że zeszyty zaginęły. – Pytaliśmy o nie w Urzędzie Miasta w Wodzisławiu. Odpowiedzieli nam, że ich nie mają – wyjaśnia Barbara Magiera. W związku z tym miasto nie zamierzało przeznaczać darowizny na wskazany przez radnego cel. – Zresztą radca prawny stwierdził, że nie jest to możliwe – mówi Waldemar Machnik, skarbnik miasta.

Darowizna do budżetu

Spór o darowiznę i jej przeznaczenie toczył się od kilku miesięcy. Radny Rduch w wielu pismach domagał się przeznaczenia jej zgodnie z jego wolą. Skarżył się też, że od urzędu nie dostaje odpowiedzi na postawione pytania.
Jako że ostatecznie darowizna nie została rozdysponowana, włączono ją do nadwyżki budżetowej. – Poprawiła stan finansów miasta – skwitował skarbnik.

Kto zawalił?

O co chodzi w tym konflikcie? Henryk Rduch wyjaśnia, że miasto nie posiada kompletu dokumentów z czasu kiedy się usamodzielniało. I nie robi nic żeby je odzyskać. Burmistrz Barbara Magiera uważa jednak, że to właśnie radny Rduch powinien wiedzieć gdzie są dokumenty. – Był pan bardzo zaangażowany w sprawę usamodzielnienia się miasta. Śmiem twierdzić, że powinien pan wiedzieć w kwestii dokumentów najwięcej z nas – powiedziała Magiera. – Niech pani kpin nie urządza, bo pani dobrze wie, gdzie są te dokumenty – usłyszała w odpowiedzi.Artur Marcisz

  • Numer: nr 19 (432)
  • Data wydania: 06.05.08