Poniedziałek, 29 lipca 2024

imieniny: Marty, Olafa, Beatrycze

RSS

Wszystko dziełem przypadku

04.12.2007 00:00
 Krzysztof Urbański, znany i ceniony w całej Polsce trener młodych szermierzy Górnika Radlin, obchodzi w tym roku 25-lecie trenerstwa. Dziś opowiada nam o swoich początkach z białą szablą i latach pracy z radlińską młodzieżą.

Był czerwiec 1975 roku. Teresa Urbańska, pielęgniarka, poproszona była o medyczne zabezpieczenie zawodów szermierczych o Mistrzostwo Radlina. Jej syn, 15–letni wtedy Krzysztof, kilka dni wcześniej zakończył edukację w szkole podstawowej w Radlinie. Poszedł z matką. I tak to się wszystko zaczęło. Szermierka wciągnęła go na dobre. Nie obchodziło go to, że jeszcze niedawno trener piłki nożnej w Górniku Radlin Zygmunt Pruski nakłaniał go do gry w drużynie na pozycji bramkarza. – Przez całe dzieciństwo kopaliśmy w piłkę. Zawsze stałem na bramce. Tak się stało, że trener mnie zauważył i chciał, abym bronił w jego drużynie. Nie zgodziłem się. Jakoś mnie to nie pociągało – mówi 47–letni dzisiaj Krzysztof Urbański.

Naukę w Technikum Górniczym rozpoczął we wrześniu 1975 roku. Wtedy także przeprowadził pierwsze treningi z białą bronią, które odbywały się w starej sali szermierczej przy ulicy Rogozina w Radlinie. – Tak się złożyło, że przez całe życie tamtędy chodziłem i nigdy tam nie zajrzałem. A moja szkoła była tuż obok. Zaczynałem bardzo późno. Moi rówieśnicy mieli już wtedy po kilka lat stażu i jeździli na prestiżowe zawody. A ja uczyłem się jak trzymać szablę. Z uwagi na zajęcia szkolne treningi miałem bardzo późno, ze starszymi zawodnikami Górnika. Trenował mnie wtedy Romuald Grim, później Konrad Zieleźny. Pamiętam bardzo dobrze pierwsze zawody. Jechaliśmy razem z radlińskimi pięściarzami do Katowic, do Ośrodka Przygotowań Olimpijskich. Autobus nam się zepsuł i spóźniliśmy się na ten turniej. Musiałem walczyć pięć walk pod rząd. Do dziś mam dyplom z tych zawodów – wspomina Urbański. I tak przez następne 7 lat. Nieustanne treningi, wyjazdy, zawody. Zdobył mnóstwo medali Mistrzostw Śląska. Wziął także udział w Mistrzostwach Polski Juniorów na Baildonie, gdzie załapał się do najlepszej 16–tki. Pokonał wtedy Mistrza Świata Juniorów Roberta Feliciaka, który niedawno przed tymi zawodami wrócił z tych mistrzostw z Buenos Aires.

W 1981 roku wybitny radliński szkoleniowiec Franciszek Polnik namówił Urbańskiego, aby ten zaliczył kurs instruktorski. – Wraz z kilkoma członkami Górnika postanowiliśmy wziąć udział w kursie pod nazwą „Praktyka i teoria szermierki”. Byli to Paweł Ratajczak, Konrad Zieleźny i Romuald Grim. Trafiło akurat na stan wojenny, cała działalność sportowa była zawieszona. Chodziliśmy tylko na zajęcia, a wszelkie wyjazdy sportowe musiały być uzgodnione z władzami wojskowymi i milicją – wspomina Urbański.

Jako instruktor zaczynał od floretu i przez następne 10 lat trenował w tej dyscyplinie radlińską młodzież i seniorki. – Miałem swoich zawodników, których szkoliłem. Bardzo utalentowaną zawodniczką była Grażyna Kwasik–Moskwa, która załapała się do kadry Polski. Na Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży w kat. do 17 lat Janusz Kiermaszek otarł się o medal i był najlepszym śląskim florecistą na tych zawodach, a w 1994 roku Leszek Bandach zdobył brązowy medal Mistrzostw Polski Seniorów – wspomina Urbański.

Na początku lat 90–tych porzucono w Górniku Radlin floret na rzecz szpady. Tym się różni floret od szpady, że w szpadzie polem trafienia przeciwnika jest całe ciało, a we florecie tylko tułów. Na efekty ciężkich treningów nie trzeba było długo czekać. Drużyna prowadzona przez Urbańskiego w składzie Katarzyna Kroczyk, Małgorzata Gastołek, Aleksandra Hebda i Elżbieta Pawłowska wywalczyła srebrny medal na Mistrzostwach Polski Juniorów Młodszych w 1994 roku. I ta właśnie drużyna okazała się niepokonana przez następne dwa lata. Przez kolejne lata spod ręki Urbańskiego wyszli tacy medaliści jak Katarzyna Kroczyk, Iwona Oleszyńska, Elżbieta Pawłowska, Marek Blanik czy Agata Olbryś i wiele innych. Także w ostatnim czasie o dobre imię radlińskiej szermierki dbają tacy jego podopieczni jak Dominika Mosler, Arleta Mlytz, Agata Maciończyk, Marzena Kwaśnik, Daniel Skatuła, Martyna Szymańska, Katarzyna Szurmańska, Mirosława Moskwa czy Marta Galińska i wiele innych młodych zawodników, o których z pewnością jeszcze nieraz usłyszymy.

Na pytanie o swój największy sukces odpowiada bez chwili wahania: ostatnie sukcesy Dominiki Mosler, która od zeszłego roku wywalczyła brązowy medal Drużynowych Mistrzostw Europy Juniorów w szpadzie w Poznaniu, brązowy medal Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów w szpadzie w Belek w Turcji oraz brązowy medal Drużynowych Mistrzostw Europy Juniorów w szpadzie w czeskiej Pradze. Na kolejnych miejscach wymienia sukcesy Iwony Oleszyńskiej, która wielokrotnie reprezentowała nasz kraj na Mistrzostwach Świata Seniorów.

A kim byłby dzisiaj Krzysztof Urbański, gdyby w 1975 roku nie poszedł z mamą na Mistrzostwa Radlina? – Pewnie prowadziłbym własną firmę. Z wykształcenia jestem technikiem ekonomistą, więc podejrzewam, że tak by się to skończyło, choć do końca to nigdy nie wiadomo – kończy Urbański.

Marcin Macha

  • Numer: 49 (411)
  • Data wydania: 04.12.07