Sobota, 30 listopada 2024

imieniny: Andrzeja, Justyny, Konstantego

RSS

Pracuję z wizjonerem

02.10.2007 00:00
Co robi Mirosław Szymanek. Były dyrektor domu kultury, były członek Zarządu Powiatu i radny powiatowy oraz kandydat na wójta w ostatnich wyborach zniknął i zaszył się w… klubie sportowym.

Były dyrektor Wiejskiego Ośrodka Kultury i Rekreacji w Mszanie, kandydat na wójta, były radny powiatowy i członek Zarządu Powiatu. Gdzie się podział i co robi Mirosław Szymanek?

Nowiny Wodzisławskie: W ostatnich wyborach samorządowych w Mszanie zwyciężył Jerzy Grzegoszczyk. Czy ochłonął już pan po tym pojedynku?

Mirosław Szymanek: Nad decyzjami mieszkańców podjętymi w demokratycznych wyborach się nie dyskutuje. Przyjąłem to i nie czuję się przegrany. Osiągnąłem bardzo dobry wynik. Mam swoje zdanie na temat funkcjonowania gminy, dlatego zdecydowałem się na konfrontację z wójtem. Miałem poukładane życie, mimo to zadeklarowałem, że jeśli przegram, odejdę z WOKiR-u. Tak zrobiłem. Staram się grać fair play. 

Przez lata angażował pan setki ludzi w organizację różnego rodzaju inicjatyw kulturalnych. Zabrał się pan i poszedł.  To chyba nie do końca fair?

Rzeczywiście. To był dla mnie największy dylemat. Proszę mi wierzyć, podjąłem tą decyzję nie po to, by uciekać od wspaniałych ludzi. Oni byli ze mną na dobre i na złe. Mocno przeżyłem rozstanie z nimi. Myślę, że ostatecznie mnie zrozumieli.

Czym dzisiaj zajmuje się Mirosław Szymanek?

Objąłem stanowisko menedżera klubu sportowego Gosław Jedłownik. Można powiedzieć, że wróciłem do sportu. Od dziecka grałem w piłkę. Jako piętnastolatek w opinii trenerów byłem dobrze zapowiadającym się zawodnikiem Odry Wodzisław. Niestety nie miałem szczęścia. Bardzo często nękały mnie kontuzje i los sprawił, że trafiłem do rybnickiego ROW-u. Z powodu problemów finansowych klub rozwiązano, a ja rozpocząłem pracę w kopalni. W 1997 r. objąłem stanowisko dyrektora WOKiR w Mszanie. W międzyczasie ukończyłem studia i dzisiaj pracuję w klubie z Jedłownika. To teraz mój drugi dom.

Pojechał pan do Jedłownika i poprosił o pracę?

Gdybym wiedział, że trafię tam na takich ludzi, to pewnie bym tak zrobił. Było nieco inaczej. Po ogłoszeniu przeze mnie decyzji o odejściu z domu kultury, pracę zaproponował mi Dariusz Kozielski, prezes Gosława. Kiedy spotkałem się z nim w grudniu ubiegłego roku, myślałem, że rozmawiam z jakimś wizjonerem. Zaproponowano mi pracę w „firmie”, która ma niesamowicie wielkie ambicje. Przedstawiono mi pomysły, które nie mieściły się w mojej wyobraźni. Po kilku tygodniach wiedziałem już, że są one możliwe do zrealizowania i zrobię wszystko, by Gosław był najlepszą w regionie szkółką piłkarską.   

Rozmawiajmy poważnie.

Nie żartuję. Już dzisiaj mamy świetną bazę sportową. Do dyspozycji młodzieży są trzy boiska, w tym jedno oświetlone. Obecnie rozbudowujemy zaplecze. Powstają nowe szatnie, restauracja i internat, który pozwoli nam „ściągać” do Jedłownika uzdolnioną piłkarsko młodzież. Planujemy budowę boiska pod namiotem, trybun dla kibiców i wielkiego obiektu sportowo-rekreacyjnego. Być może powstanie w nim hala sportowa. Realizujemy plany niezależnie od szansy, jaką daje nam Euro 2012. Być może właśnie Gosław będzie bazą treningową dla najlepszych piłkarzy Europy. Zapewniam, że gwiazdom futbolu jesteśmy w stanie stworzyć najlepsze warunki.

Wybaczy pan, ale wydaje mi się, że buja pan w obłokach. Przecież, aby osiągnąć najwyższy poziom, to oprócz świetnych boisk trzeba mieć kadrę trenerską.   

Jestem przekonany, że za kilka lat spotkamy się w Jedłowniku i przyzna mi pan rację. Prezes klubu Dariusz Kozielski skupia wokół siebie wspaniałych trenerów i kadrę szkoleniową. Są z nami: Janusz Kosubek, Piotr Sowisz, Antoni Jeleń, Jacek Bałuszyński, Damian Kucza i trener odpowiedzialny za szkolenie bramkarzy Sławomir Królczyk. Stawiamy nie tylko na piłkę nożną, ale także na wychowanie, odpowiedni kontakt ze szkołą i rodzicami naszych podopiecznych. Chodzi nam o scalenie u nas całych rodzin. Jeśli to się stanie, to będzie nasz największy sukces. Dysponujemy własnym transportem. Bardzo często młodzież i dzieci na treningi czy mecze dowozimy sami. Mamy drużyny w wielu klasach rozgrywkowych od najmłodszych kadetów do Śląskiej Ligi Juniorów. Na zajęcia uczęszcza 200 osób. Powtórzę jeszcze raz z pełnym przekonaniem. Gosław będzie szkółką piłkarską na najwyższym poziomie i być może w przyszłości będziemy szkolić młodych piłkarzy dla polskich klubów pierwszoligowych czy europejskich. Mieliśmy już kilka wizyt prezesów klubów Orange Ekstraklasy. 

W Mszanie był pan znany z organizacji dużych imprez kulturalnych. Chodzi mi m.in. o nagranie westernu czy zbudowaniu na bazie tira Tytanika, który „przepłynął” w korowodzie dożynkowym. Były także niecodzienne rekordy. W nowej roli menedżera klubu szykuje pan podobne przedsięwzięcia?

Na naszych obiektach zorganizowaliśmy już szereg ciekawych przedsięwzięć. Początkowo przeznaczone były dla zamkniętej grupy ludzi. Teraz wychodzimy na zewnątrz. W dniach 13-15 października organizujemy Dni Piłki. Między innymi rozegrany zostanie mecz parlamentarzyści i samorządowcy kontra sponsorzy, głównie z firmy „Bruk Czyżowice”. Ustanowimy niecodzienny rekord, ponieważ zagramy kwadratową piłką. Drugi rekord ustanowimy wraz z publicznością. Każdy będzie mógł oddać strzał do bramki. Oczywiście tą samą kwadratową piłką. 15 października z kolei odbędzie się kolejny turniej z cyklu Seba Cup ku czci tragicznie zmarłego zawodnika Gosława. Serdecznie zapraszam do Jedłownika.

Rozmawiał Rafał Jabłoński

  • Numer: 40 (402)
  • Data wydania: 02.10.07