Poniedziałek, 29 lipca 2024

imieniny: Marty, Olafa, Beatrycze

RSS

Usiądź pod drzewem a zobaczysz więcej

03.07.2007 00:00
Emerytura to jakby nie kończące się wakacje. Wreszcie żadnych ograniczeń czasem, złymi chęciami, własną głupotą. Pragnie się trochę ciszy, błogiego spokoju i dobra. Czujemy się spełnieni, zadowoleni i trochę zmęczeni. Grosz jako taki zapewniony, choć marny, dopasowany do naszej kondycji zdrowotnej. Ale to nic! Wszystko jeszcze przed nami! Spójrzmy na otaczającą nas rzeczywistość oczami opowiadanej bajki. Wszystko, naprawdę wszystko będzie tu możliwe.

Moja przyjaciółka, która zmarnowała życie i wszystkie zdolności, znów otrzyma szansę projektowania, malowania obrazów i fresków. Daleki znajomy, który porzucił archeologię dla hurtowni piwa wróci do studiów i być może obroni pracę poświęconą nowo odkrytej kulturze starożytnej. Mój tata udowodni wszystkim, że mając dziewięćdziesiąt lat jest się jeszcze młodym. Moja mama znów będzie najlepsza w rozwiązywaniu krzyżówek. Mój brat tak rozkręci interes, że kupi wyspę na Karaibach. Moja siostra szczęśliwie dorobi na kopalni do wymarzonej emerytury. Przyjaciel z czasów dzieciństwa odnajdzie radość większą niż alkohol. Sąsiad – satysfakcję większą niż pieniądze. Koleżanka spotka w końcu prawdziwą miłość. Kilku młodych ludzi – ostateczne piękno. Pewien profesor będzie mógł uchwycić obiektywną prawdę...

Zapewne będą to dni bardzo spokojne. Tak spokojne, że nie będzie żadnych złych wiadomości: wszystkie samoloty wylądują na właściwym miejscu, autobusy i pociągi przybędą na czas, matki nakarmią maleństwa. Nieoczekiwanie złodzieje i bandyci stracą ochotę do przestępstw, gwałciciele poddadzą się długiej i skutecznej terapii, a oszuści poproszą o prace naprawcze. Jeszcze u kilku polityków obudzi się uśpione sumienie, a w niektórych kobietach i mężczyznach – uczucie. Rzeki zaczną płynąć regularnie, a ziemią przestanie wstrząsać dreszcz grozy wobec naszych złych uczynków. Na niektórych pustyniach pojawią się kwiaty. Niektóre drapieżniki staną się roślinożerne. Przestaną uderzać pioruny.

Co do mnie, zgodnie z sugestią żony, w czasie owym przestanę wiecznie ślęczeć nad książkami. Zadbam o dom, zasadzę kilka drzewek, zajmę się rodziną. Być może ukończę także – wraz z moimi dziećmi – intensywny kurs zostawiania rzeczy na własnym miejscu. Wieczorami będę regularnie odpisywał na wszystkie listy i nigdy już nie zapomnę o świętach, rocznicach, imieninach, urodzinach i Dniu Kobiet. Z czasem poodwiedzam wszystkich przyjaciół i krewnych.

W lipcowy ciepły wieczór siedzę pod swoją rozłożystą lipą i raduję się wszystkim, co mnie otacza, a czego wcześniej nie dostrzegałem. Z pewnością uznam, że wszystkie inne ważne sprawy tego świata z mojego punktu siedzenia okażą się śmieszne i mało istotne. Na wysokim świerku kos rozpoczął swój codzienny wieczorny koncert. Wróble baraszkują w gęstwinie kwitnącego jaśminu, spóźniony motyl w pośpiechu znika za krzew leszczyny, soczysta zieleń traw rozlewa się pod moimi nogami. Dopijam kawę i już wiem, że to, właśnie to, mój mały skrawek zielonego świata, jest moim szczęściem i radością, dla której warto żyć.

Bogusław Kołodziej - Prezes Towarzystwa Przyjaciół Pszowa w latach 1998 - 2007

  • Numer: 27 (389)
  • Data wydania: 03.07.07