Niedziela, 28 lipca 2024

imieniny: Aidy, Innocentego, Marceli

RSS

Miłość jest cierpliwa

13.02.2007 00:00
Rozumieliśmy się bez słów. Gdy usłyszałam, że odsiaduje wyrok 25 lat, aż zabrakło mi powietrza – wspomina Barbara Krzykała, żona osadzonego w zakładzie karnym. 

Poznali się kilka lat temu w Strzelcach Opolskich, w jednym z domów, prowadzonych przez fundację „Barka”, pomagającą m.in. osobom bezdomnym. Barbara trafiła tam jako wolontariuszka, działająca przy organizowaniu „Dni skupienia” na Górze św. Anny. Jest uczestnikiem apostolstwa trzeźwości jako dorosłe dziecko alkoholików oraz członkiem bractwa więziennego, pomagającego osadzonym. Kontakty z osobami skazanymi nie były więc dla niej niczym nowym. Jednak spotkanie z Mirosławem zaskoczyło ją kompletnie i odmieniło jej życie. Do „Barki” przyjechał na przepustkę z Zakładu Karnego w Strzelcach Opolskich. Od razu zaiskrzyło coś między nimi. –  Jestem niespokojnym duchem, osobą bardzo impulsywną, a w nim urzekła mnie siła jego wewnętrznego spokoju – mówi Barbara. 

W „Barce” pomagała przy organizowaniu jubileuszu grupy AA. Miała przy tym sporo pracy i krzątaniny. Do tej pory pamięta swoje zdziwienie, gdy Mirosław zaczął się o nią troszczyć. –  Były to drobne gesty, jak podanie swetra, żebym nie zmarzła, przyniesienie ciepłej kawy. Dla mnie to był szok, bo nigdy wcześniej nikt tak o mnie nie dbał – wspomina Barbara, którą los zdążył ciężko doświadczyć. Przez wiele lat była bezdomna. Mirosławowi do wyjścia na wolność zostało jeszcze kilka lat. Jedną z form pracy nad sobą stała się dla niego religia i wiara, dzięki której stał się innym człowiekiem. Również Barbara z wiary czerpie siły do życia. –  Oboje mamy bardzo trudną przeszłość. Przy nim czuję ogromny spokój i bezpieczeństwo, które dają mi już same  widzenia z nim – opowiada Barbara.

Po roku znajomości pobrali się. Ślub odbył się w więziennej kaplicy w zakładzie w Strzelcach Opolskich, którą budował Mirosław. Małżeństwem są ponad 2 lata. Barbara z niecierpliwością oczekuje dnia, w którym jej mąż odzyska wolność. Udało im się doprowadzić do tego, że Mirosław został przeniesiony do zakładu w Głubczycach, bliżej domu. –  Każda przepustka jest dla nas wielkim świętem – zapewnia. Wiem, że wiele osób powie: „Dobrze mu tak, zasłużył sobie na taki los”, ale on przecież już ponosi karę  za swój czyn i powinien mieć szansę na normalne życie – przekonuje Barbara i zamierza walczyć o szczęście dla siebie i swojego męża.

(Adk)

  • Numer: 7 (369)
  • Data wydania: 13.02.07