Niedziela, 28 lipca 2024

imieniny: Aidy, Innocentego, Marceli

RSS

Jak zamrozić dłużnika

31.01.2006 00:00
Spółdzielnia Mieszkaniowa Orłowiec zakręciła kaloryfery swoim dłużnikom i to w najbardziej mroźne dni. Teraz ma przeciwko sobie prokuraturę, policję, wojewodę i media. 
Zdarzenie nabrało szczególnego rozgłosu. W prasie i w telewizji rozpętały się dyskusje. Czy rydułtowska spółdzielnia miała prawo zakręcić swoim dłużnikom kaloryfery? To jest nieludzkie, żeby w takie mrozy zabierać nam ciepło! Nie mamy z czego płacić, nasza sytuacja jest tragiczna! - skarżyli się pozbawieni ciepła lokatorzy, zarzucając spółdzielcom brak litości i zrozumienia. Zdania były jednak podzielone. No dobrze, a co by zrobili, gdyby mieszkali we własnym domu? Jak wtedy ogrzaliby swoje mieszkanie? Kogo by wtedy winili za brak ciepła? - ripostowali ci, którzy płacą regularnie. Po doniesieniach w mediach Prokuratura Rejonowa w Wodzisławiu z urzędu wszczęła postępowanie mające ustalić, czy rydułtowska spółdzielnia naraziła swoich lokatorów na utratę zdrowia lub nawet życia.
 
Okrutni czy sprawiedliwi?
 
Czesław Mazurek, prezes rydułtowskiej spółdzielni, jak i cały zarząd SM Orłowiec ze spokojem przyjmuje ataki. Dwa tygodnie temu spółdzielcy wyłączyli ciepło w osiemdziesięciu mieszkaniach w Pszowie, Rydułtowach i Rybniku-Niewiadomiu. Wszystko po to, żeby wpłynąć na opornych dłużników. Jak mówią, nie wiedzieli, że w tym czasie przyjdą tak siarczyste mrozy. To się przypadkowo nałożyło i dlatego dokładnie sprawdzaliśmy temperatury w tych mieszkaniach, na co mamy protokoły. Temperatura w tych lokalach wynosiła 14-17 stopni, na co mamy dowody, które również przedstawiliśmy policji – wyjaśnia prezes Mazurek. Dodaje, że zadłużenia tych kilkudziesięciu lokatorów wynoszą od 3 do 5 tys. złotych. Ci, którzy od razu zgłosili się do spółdzielni, podpisali ugody, w których zadeklarowali, że będą płacić, od razu mieli włączone ogrzewanie. Pod koniec ubiegłego tygodnia chłodne kaloryfery były jeszcze w dwudziestu pięciu mieszkaniach. To nie jest z naszej strony okrucieństwo. Jako budowlaniec, uważam że znając budowę i mieszkanie w środku, nie zagraża to zdrowiu i życiu mieszkańców. W nieogrzewanych pomieszczeniach grzeją piony, zawór termostatyczny przy zamknięciu nie dopuszcza do niższej temperatury niż 10 stopni, więc nie ma zagrożenia dla lokatorów, nawet dla dzieci. Nie mają oni jedynie komfortu siedzenia w cieple za darmo - dodaje prezes Mazurek.
 
Mają pieniądze, ale nie na opłaty
 
Jak mówi Jan Korbica, przedstawiciel mieszkańców, przewodniczący Rady Osiedla Rydułtowy, dłużnicy to na ogół wcale nie są ludzie biedni. Mają pieniądze, ale wydają je na inne rzeczy. Wielu stać na samochody, komórki dla wszystkich dzieci w rodzinie, DVD i inne urządzenia czy sprzęty. Nie dostają nawet dodatków mieszkaniowych z Urzędu Miasta, bo ich dochody są na tyle wysokie, że taki dodatek im nie przysługuje. Często są to ludzie, którzy, moim zdaniem, nie wnoszą właściwej hierarchii potrzeb w swoje życie. Za wszystko są w stanie zapłacić, tylko nie za ciepłą wodę, dach nad głową, a przecież to są najważniejsze rzeczy - uważa Jan Korbica. Dodaje, że jeśli ktoś nie płaci za prąd, czy inne media, wówczas zakład mu je odcina i nikt nie protestuje. Dlaczego więc ktoś ma korzystać z ciepła za darmo, na koszt innych? - pyta rydułtowski spółdzielca. Wspomina, że do spółdzielni zgłosili się też mieszkańcy, którzy ogrzewają swoje mieszkania piecami węglowymi i nie mają za co kupić opału. Nie poszli do gminy po dotację, ale do nas i mówili, że skoro jedni mogą u nas za darmo korzystać z ogrzewania, to dlaczego nie oni? - relacjonuje Jan Korbica.
#nowastrona#
Prokuratura sprawdza
 
Za ten krok na rydułtowską spółdzielnię posypały się gromy. W sprawie wyłączonych kaloryferów interweniował nawet wojewoda oraz inne placówki. Z pisma pana wojewody i prezesa ds. obrony lokatorów rodzi się pytanie: kogo oni bronią? Uczciwe płacących za mieszkanie lokatorów, czy tych, którzy chcą mieszkać i nie ponosić za to kosztów? - pyta Jan Korbica.
 
Sprawą nagłośnioną przez media zainteresowała się także Prokuratura Rejonowa w Wodzisławiu, która z urzędu wszczęła postępowanie. Ma ono na celu wyjaśnić, czy spółdzielnia naraziła swoich lokatorów na utratę zdrowia lub nawet życia. Była u nas policja, przekazałem materiały prokuraturze. Mam wszystkie dokumenty. Jest to problem ogólnopolski. Jestem świadom, co mnie czeka, ale uważam, że nie naraziłem nikogo na utratę zdrowia czy życia. Przy 15 stopniach w mieszkaniu jest to niepełny komfort, ale nie zagraża to nikomu, nawet małym dzieciom - argumentuje prezes Mazurek. Na poparcie swoich słów pokazuje pismo, które otrzymał ze Spółdzielni Budowlano-Mieszkaniowej „Wolska Żelazna Brama” w Warszawie. „Osobiście deklaruję wysokie poparcie dla działalności pana Czesława Mazurka i pańskiej spółdzielni w windykacji należności. Podobną nagonkę medialną przeżyłem 1,5 roku temu, jednak moje działania były prawne i nie poddałem się naciskom” – pisze w nadesłanym liście Andrzej Cholewa, prezes zarządu warszawskiej spółdzielni.
 
Iza Salamon
  • Numer: 5 (314)
  • Data wydania: 31.01.06