Przegrana w deszczu
Po przegranym meczu z Koszarawą Żywiec Przyszłość Rogów straciła już nadzieję na fotel lidera tabeli czwartej ligi. W niedzielę na swoim boisku odniosła piątą z rzędu porażkę. Straty będzie mogła odrobić dopiero wiosną.
Cóż, mogę tylko pogratulować Koszarawie wygranej. Z pewnością jest to poważny kandydat do miejsca mistrza tabeli. My już raczej tę szansę straciliśmy w tej rundzie - powiedział po meczu z żywieckim zespołem nieco zrezygnowany trener Przyszłości Rogów - Tomasz Pocialik.
W niedzielę na swoim boisku rogowska drużyna przegrała mecz z Koszarawą Żywiec 1:2. Mecz odbywał się przy wypełnionych trybunach. Spotkanie oglądało na żywo około sześciuset kibiców. To będzie ciężkie spotkanie, bo z Koszarawą nie ma żartów, ale liczymy na wygraną naszego zespołu - mówili przed spotkaniem sympatycy Przyszłości. Rzeczywistość okazała się twarda. W pierwszej połowie oba zespoły wybiegły na boisko zdeterminowane i silnie zmotywowane do walki „o życie”, czyli o punkty umacniające miejsce w czołówce tabeli. Juz na początku spotkania widać było, że zespoły czuły względem siebie respekt i grały czujnie, nic chcąc stracić bramki. W 30 minucie spotkania obrona rogowskiej ekipy popełniła błąd i Bartłomiej Socha jednym strzałem wpakował futbolówkę do siatki Roberta Okrenta. Przyszłośc musiała zmienić taktykę gry. Do szatni schodziła ze stratą jednej bramki. Na dodatek dawała się we znaki aura, z nieba siąpił nieustannie deszcz, pogoda nie sprzyjała piłkarzom. Kibice chowali się pod parasolami.
Wreszcie w 52 minucie meczu trybuny zerwały się z okrzykiem radości: „Jest! Nareszcie!” To Mariusz Wojtala pięknym strzałem pokonał bramkarza Koszarawy. Niestety, tej równowagi sił nie udało się Przyszłości utrzymać zbyt długo, bo już w dwadzieścia minut poźniej goście cieszyli się z kolejnego gola zdobytego po rzucie karnym. Kibice krytycznie wypowiadali się o decyzji sędziego, który zdecydował o strzale „z wapna”. Nerwy „puściły” także Mirosławowi Stańkowi, który w konsekwencji został ukarany czerwoną kartką i musiał opuścić boisko.
Tak więc trudny mecz Przyszłość kończyła w dziesiątkę. Z ogromnym wysiłkiem rogowscy piłkarze bronili dostępu do swojego „okna”. Trzecia bramka wprawdzie nie padła, jednak niestety, Przyszłości nie udało sie już wyrównać - każde wyjście do przodu groziło utratą kolejnego gola. Niedzielna przegrana była już piąta z rzędu porażką zespołu Przyszłości, który do końca ambitnie liczył na zajęcie czołowego miejsca w tabeli. Niestety, tym razem się nie powiodło. Może w rundzie wiosennej uda się przełamać niezbyt dobrą passę.
I
za Salamon
W niedzielę na swoim boisku rogowska drużyna przegrała mecz z Koszarawą Żywiec 1:2. Mecz odbywał się przy wypełnionych trybunach. Spotkanie oglądało na żywo około sześciuset kibiców. To będzie ciężkie spotkanie, bo z Koszarawą nie ma żartów, ale liczymy na wygraną naszego zespołu - mówili przed spotkaniem sympatycy Przyszłości. Rzeczywistość okazała się twarda. W pierwszej połowie oba zespoły wybiegły na boisko zdeterminowane i silnie zmotywowane do walki „o życie”, czyli o punkty umacniające miejsce w czołówce tabeli. Juz na początku spotkania widać było, że zespoły czuły względem siebie respekt i grały czujnie, nic chcąc stracić bramki. W 30 minucie spotkania obrona rogowskiej ekipy popełniła błąd i Bartłomiej Socha jednym strzałem wpakował futbolówkę do siatki Roberta Okrenta. Przyszłośc musiała zmienić taktykę gry. Do szatni schodziła ze stratą jednej bramki. Na dodatek dawała się we znaki aura, z nieba siąpił nieustannie deszcz, pogoda nie sprzyjała piłkarzom. Kibice chowali się pod parasolami.
Wreszcie w 52 minucie meczu trybuny zerwały się z okrzykiem radości: „Jest! Nareszcie!” To Mariusz Wojtala pięknym strzałem pokonał bramkarza Koszarawy. Niestety, tej równowagi sił nie udało się Przyszłości utrzymać zbyt długo, bo już w dwadzieścia minut poźniej goście cieszyli się z kolejnego gola zdobytego po rzucie karnym. Kibice krytycznie wypowiadali się o decyzji sędziego, który zdecydował o strzale „z wapna”. Nerwy „puściły” także Mirosławowi Stańkowi, który w konsekwencji został ukarany czerwoną kartką i musiał opuścić boisko.
Tak więc trudny mecz Przyszłość kończyła w dziesiątkę. Z ogromnym wysiłkiem rogowscy piłkarze bronili dostępu do swojego „okna”. Trzecia bramka wprawdzie nie padła, jednak niestety, Przyszłości nie udało sie już wyrównać - każde wyjście do przodu groziło utratą kolejnego gola. Niedzielna przegrana była już piąta z rzędu porażką zespołu Przyszłości, który do końca ambitnie liczył na zajęcie czołowego miejsca w tabeli. Niestety, tym razem się nie powiodło. Może w rundzie wiosennej uda się przełamać niezbyt dobrą passę.
I
za Salamon
Najnowsze komentarze