Węglowa mafia
Kradzieże węgla ze składów kolejowych nie są już tylko specyfiką dużych śląskich aglomeracji. Stały się problemem w Kuźni Raciborskiej i Nędzy.
Grupy młodych ludzi zrobiły sobie z tego procederu stałe źródło utrzymania - mówi kom. Stanisław Melnarowicz, komendant Komisariatu w Kuźni Raciborskiej. W okresie styczeń-luty jego jednostka otrzymała z PKP ponad dwadzieścia zgłoszeń kradzieży węgla i miału ze składów kolejowych. Ostatnie takie zdarzenie miało miejsce w nocy z 27 na 28 lutego około godz. 2.25. Sprawcy otworzyli burty kilku wagonów i skradli wysypany na torowisko miał. Ważył około 3 tony.
Nędza i Kuźnia Raciborska to duże stacje na trasie składów węglowych, podążających na północ z Rybnickiego Okręgu Węglowego. Pociągi są tu zatrzymywane, co natychmiast wykorzystują zorganizowane grupy miejscowych bezrobotnych w wieku od 20 do 40 lat. Wskakują na wagony i zrzucają węgiel. Czasami otwierają burty, co skutkuje zatrzymaniem ruchu, bo wysypany ładunek musi usunąć z torowiska wyspecjalizowana ekipa techniczna PKP.
Tej zimy proceder bardzo się nasilił. Sprawcy częściej jednak zrzucali węgiel, bo wskutek przymarznięcia nie wysypywał się po otwarciu burt. Teraz możemy mieć większy problem. Spodziewamy się, że coraz częściej węgiel będzie wysypywany na torowisko - prognozuje komendant Melnarowicz.
PKP natychmiast zgłasza każdy przypadek kradzieży węgla. Policja natychmiast udaje się na miejsce zdarzenia, łapie sprawców i poza wnioskiem do sądu grodzkiego o wymierzenie grzywny w postępowaniu o wykroczenia niewiele może zrobić. Wartość węgla nie przekracza wymaganych dla popełnienia przestępstwa 250 zł. PKP nie zgłasza też strat. Dla nich wszystko się zgadza; od wyjazdu do przyjazdu ładanku w zaplanowane miejsce.
Złodzieje węgla mają stałych odbiorców. Wożą na wózkach po kilka worków ważących około 50 kg każdy. Stają się coraz bardziej zuchwali, bo odcinek torów w powiecie raciborskim jest słabiej chroniony niż w aglomeracji górnośląskiej. Tylko patrzeć jak zaczną podjeżdżać samochodami ciężarowymi - mówią policjanci. Obowiają się też wzrostu agresywności kolejowych rabusiów. Na zgłoszenia PKP będzie musiało reagować większymi siłami, co przy ograniczonych możliwościach kadrowych może być utrudnione.
(waw)
Nędza i Kuźnia Raciborska to duże stacje na trasie składów węglowych, podążających na północ z Rybnickiego Okręgu Węglowego. Pociągi są tu zatrzymywane, co natychmiast wykorzystują zorganizowane grupy miejscowych bezrobotnych w wieku od 20 do 40 lat. Wskakują na wagony i zrzucają węgiel. Czasami otwierają burty, co skutkuje zatrzymaniem ruchu, bo wysypany ładunek musi usunąć z torowiska wyspecjalizowana ekipa techniczna PKP.
Tej zimy proceder bardzo się nasilił. Sprawcy częściej jednak zrzucali węgiel, bo wskutek przymarznięcia nie wysypywał się po otwarciu burt. Teraz możemy mieć większy problem. Spodziewamy się, że coraz częściej węgiel będzie wysypywany na torowisko - prognozuje komendant Melnarowicz.
PKP natychmiast zgłasza każdy przypadek kradzieży węgla. Policja natychmiast udaje się na miejsce zdarzenia, łapie sprawców i poza wnioskiem do sądu grodzkiego o wymierzenie grzywny w postępowaniu o wykroczenia niewiele może zrobić. Wartość węgla nie przekracza wymaganych dla popełnienia przestępstwa 250 zł. PKP nie zgłasza też strat. Dla nich wszystko się zgadza; od wyjazdu do przyjazdu ładanku w zaplanowane miejsce.
Złodzieje węgla mają stałych odbiorców. Wożą na wózkach po kilka worków ważących około 50 kg każdy. Stają się coraz bardziej zuchwali, bo odcinek torów w powiecie raciborskim jest słabiej chroniony niż w aglomeracji górnośląskiej. Tylko patrzeć jak zaczną podjeżdżać samochodami ciężarowymi - mówią policjanci. Obowiają się też wzrostu agresywności kolejowych rabusiów. Na zgłoszenia PKP będzie musiało reagować większymi siłami, co przy ograniczonych możliwościach kadrowych może być utrudnione.
(waw)
Najnowsze komentarze